chyba najgorszy film Watersa jaki widziałem.
chyba ? gdyż ciągle nie moge dorwać "Apetytu na seks" ponoć czarnej owcy w filmografi papieża.
na pozór mamy tu wszystko za co tak kochamy Pink Falmingos,czyli: kompletny brak logiki,wyuzdane sceny orgii,rzyganie,sranie,zepsute żarcie i zniszczone zdjęcia...
ale brak temu jakiegoś polotu który z pierwszym ujęciem Różowych czy Polyesteru będzie nam towarzyszył do samego końca.
największe niedociągnięcie to brak ostrego czarnego humoru no i wielkiej DIVINE która w roli pomocy domowej może to i owo by odratowała.
a poza tym w paru scenach film wygląda jak parodia Trashowej trylogii Paula Morrisseya (która weźmy pod uwagę jest już czegoś parodią :) co mnie mocno odrzuciło bo to czysta kpina z arcydzieł undergroundowego króla.
nie polecam,chyba że widzom o mocnych żołądkach.