mój kumpel nie bardzo znający się na aktorach był na Manhattanie jak kręcili ten film (październik 2014). Dokładnie scenę jak głowny bohater wariował w słuchawkach. Co zielone światło Gylenhall wybiegał na srodek ulicy i robił to co widać w tej krótkiej scenie. Kumpla niewypatrzyłem, ale z opisu " no ten taki z brodą co chyba grał gdzieśtam - Gyllenhaal? - a kto to? no podobny ale nie wiem" jakoś doszedłem o kogo chodzi. wszystko przez to że tak poźno u Nas wszedł do kin nie brałem po prostu pod uwagę i myślę co za czort pewnie nie ten aktor. To co mnie wgniotło w siedzenie to scena gdy ludziska się cofają a Gylenhal idzie na przód. Niby proste cofał się od kamery a potem puścili wstecz, ale efekt mega. W każdym razie tak sobie myśle to praca aktora to musi być chu...oza. Pół dnia czekasz na zielone światło by robić z siebie wariata na pasach i znowu i znowu a potem jeszcze raz znowu i znowu bo przechodzień wszedł w kadr albo za słabego wariata z siebie zrobiłeś, światło nie te itp. I to jak jesteś na topie, większość aktorów bije się właśnie o takie robienie z siebie wariata ;] Masakra, dziwny jest teeen świaaat ...