Film ukazuje ogromną przepaśc pomiędzy bogatą, wykształconą elitą Indii oraz tymi, którzy
przymierają głodem i muszą parac się pracą, którą zajmował się chociażby Munna. Kolejny
film, w którym nie ma kulminacyjnego punktu. To film, który jest po prostu wycinkiem jakiejs
rzeczywistości. Właściwie nie wiadomo nawet, który wątek w filmie jest najważniejszy. Film
ma niesamowity klimat, jest tak magiczny i emocjonalny, że po kilku tygodniach od jego
obejrzenia wciąz jest gdzieś w mojej głowie. POLECAM GORĄCO!!!!!!
Munna, mimo, że mieszkał w slamsach, to głodem nie przymierał, miał swój zarobek i oszczędności. Stać go było nawet na bilet do multipleksu(w rzeczywistości indyjskiej o czymś to już świadczy). Dlatego byłabym ostrożna w sprowadzaniu tego filmu do społeczniaka o nędzarzach i bogaczach. Nie mamy tu nawet przedstawiciela tej najniższej klasy.
Dla mnie "Dhobi ghat" to film o ludziach, związkach i problemach, których mogą doświadczyć wszyscy, niezależnie od pochodzenia, środowiska itp. Jest niezależny artysta rozwodnik, świeżo upieczona mężatka wywodząca się z tradycyjnej muzułmańskiej społeczności, młoda NRI z inteligenckiej rodziny i Munna - ciężko i uczciwie pracujący chłopak ze slamsów ze smutną przeszłością (plus Mumbaj jako kolejny bohater filmu). Mimo różnic w pochodzeniu i doświadczeniu życiowym, między bohaterami nawiązuje się nić porozumienia. I być może te różnic bywają zbyt duże, aby zbudować związek, to jednak każda z tych relacji jest na swój sposób cenna, czegoś uczy, na coś otwiera.
Temat filmu (relacje damsko-męskie) był już pewnie eksploatowany na wszelkie możliwe sposoby. Jednak historie zostały tak dobrze poprowadzone, postaci tak dobrze zagrane, że nie pozostaje nic innego jak pogratulować Kiran i reszcie ekipy świetnej roboty i poprosić o więcej. No i oczywiście Mumbaj - pięknie pokazany, świetne zdjęcia.