PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=809318}

Diabeł wcielony

The Devil All the Time
7,1 56 137
ocen
7,1 10 1 56137
6,1 24
oceny krytyków
Diabeł wcielony
powrót do forum filmu Diabeł wcielony

Petarda

ocenił(a) film na 7

uwielbiam takie kino. Prosta, normalna, zyciowa historia. Brudna, brutalna ale niestety takie jest życie.

lukiblake

Chryste Panie, w jakiej ty patologii musisz się męczyć, skoro "takie jest życie" twoim zdaniem? Film jest, moim zdaniem, o problemie z protestantyzmem, kiedy każdy na swój sposób "czuje" Boga, a co z tego wynika, widzimy na filmie.

jah1_filmweb

Stety, niestety... ale akcja filmu osadzona jest w Ohio i nie chodzi o samą religię. Nie ma tu znaczenia protestantyzm, chrześcijaństwo czy inna wiara. Chodzi o interpretację przez prostych ludzi Biblii i wykorzystywanie (czasem brutalnych scen) na własną korzyść. Znanych jest w historii kilka niekonwencjonalnych wzorców rodzinnych z południa Stanów Zjednoczonych. Nie biorą się one z wiary czy od Boga... biorą się z poczucia, że na tym odludziu nikt nas nie widzi i nagle córka staje się atrakcyjniejsza, ludzkie mięso smaczniejsze, przemoc bardziej dozwolona... wychodzą z ludzi naprawdę podłe zwierzęta, a w Ohio w Wirginii w latach powojennych wciąż Stary Testament był interpretowany jako prawo boskie. I choć Pollock (autor powieści) skumulował w swojej historii kilku socjopatów, to niestety, ale może nie w takiej intensywności, ale ołtarz ofiarny Willarda miał miejsce, duet kalekiego muzyka i szalonego proroka istniał, tak samo jak mordujące małżeństwo fotografów (oczywiście reszta to fikcja, ale wzorce zostały zaczerpnięte z istniejących postaci jak i dorastania samego Pollocka).

magdaxd

Stety, niestety... ale protestantyzm jest skażony "dowolną" interpretacją Biblii, która to praktyka wiedzie ludzi zbyt często na manowce. Szukając drogi na skróty i po swojemu, bo kto .... zabroni, ludzie brną w bardzo dziwne okolice. "Inna wiara" raczej nie daje takiej dowolności i swobody interpretacji, prawda? Dlatego dla mnie to film o zmaganiu się ludzi z protestantyzmem właśnie.
Swoją drogą, zmęczony już jestem filmami o brudzie, rozpaczy, zepsuciu. Co gorsz, znajdują się już odbiorcy, dla których takie filmy to "normalna" (sic!) opowieść. Brrrr.

jah1_filmweb

Inna wiara i inne nadużycia? Chrześcijaństwo i święta inkwizycja, Islam i łamanie praw kobiet, w imię słów kobiety, która o prawa kobiet właśnie się starała. Każda wiara ma nadużycia i interpretacje, nawet dziś... włącz telewizję i słowa ze Starego Testamentu zalewają ulice, bo ktoś chce pokazać że LGBT to grzech śmiertelny.

Przypominam. Ohio, Wirginia. To, że akurat tam jest najwięcej protestantów to bardziej kwestia regionalna, a nie wyznaniowa. Czy ty wybrałeś sobie chrześcijaństwo? Nie. Po prostu urodziłeś się w kraju chrześcijańskim. Lata 60 to tak zwane lata obwoźnych sprzedawców Biblii. W każdym domu była, bo "Czy nie ma w Pana domu miejsca na Boga?" i mimo woli z biedy często była to jedyna książka w domu i tylko ją czytano. Większość ludzi jechało do kościoła od święta, bo co niedzielę było za daleko. Tak więc pastorem stawał się ojciec, który czytał rodzinie Biblię i samodzielnie próbował odpowiadać na pytania dzieci, a gdy był bezsilny sam szukał w niej odpowiedzi. Jednak nie nie jest wina ciemnoty, że jest niewyedukowana. Bieda zbyt często sprawia, że zwierzęta w zagrodzie i pole pszenicy staje się ważniejsze od edukacji, bo książkami brzucha nie zapełnisz...

...więc wciąż upierałabym się, że to nie religia jest winowajcą przemocy, a pokrętnie rozumowany Stary Testament, który też się cechuje zaciemnieniem i brutalnością owych czasów.

Jak napisałam postacie z książki oparte są na autentycznych postaciach historycznych, więc ta brutalność ukazana w filmie miała miejsce, ale nie stała się w jednym czasie i miejscu, a była rozlana po całych Stanach Zjednoczonych. Jednak film nie jest typową historią. Jest bardziej opowieścią mrożącą krew w żyłach. Naszą czarną wołgą. Wiadomo to już po pierwszej minucie filmu, gdzie narrator mówi coś w stylu "prawdopodobieństwo, że te losy tych postaci splotą się ze sobą było znikome i być może to przypadek, ale mogła być to ingerencja sił wyższych", więc przyjęcie jej za nierealna jest błędem, tak samo jak ślepa wiara w jej prawdziwość...

ocenił(a) film na 7
magdaxd

Źródłem przemocy nie jest Stary Testament, protestantyzm czy dowolna interpretacja Biblii. Źródłem jest człowiek. Człowiek skrajnie cierpiący, który nie doczeka się głosu Boga, czasem całkiem zwichrowany docjopats, czasem szalony, czasem fanatyk, czasem, czasem chciwiec, żołnierz, a czasem broniący się przed złem, czyniąc zło. To nie jest film o religii. A na pewno nie tylko o religii.

Offi

Nie napisałam, że źródłem jest Stary Testament, a błędna go interpretacja. Bóg ze Starego Testamentu, to Bóg wojujący. Przykładem może być Jozue, który mordował tysiące ludzi i prowadził wojska przeciwko niewiernym w imię rozkazu Boga. Bo nasz Bóg, to Jahwe, Bóg wojny. Topi miasta, skazuje na szaleństwo, przysyła plagi egipskie, morduje dzieci, każe składać ofiary... Bóg krwi i przemocy. Jego domena to gdy ktoś wetknie ci drzazgę w oko wetknij mu całą belkę. Póki nie pojawił się Jezus, który powiedział, że ojciec mówi jedno, a on powie jeśli ktoś wetknie ci drzazgę w oko to mu przebacz, bo belki w swym oku nie widzi. Stary Testament to źródło wielu nauk i przypowieści, które prości ludzie interpretują jednoznacznie. Willard uczy syna, że aby pokonać przeciwnika należy oddać mocniej. Sięga po nauki Starego Testamentu składając ofiary na swoim krwawym ołtarzu wierząc, ze tym ubłaga Boga i tak jak Izaak na górze Moria miał złożyć w ofierze syna i Bóg przemówił do niego, tak samo Willard czeka na znak od Boga.

Biblie należy traktować jako przypowieść, ale należy ją interpretować w kontekście epoki. Spojrzeć na kulturowość i obyczajowość w danych czasach i dopiero rozumieć przesłanie. Nawet dziś nie jest to prawidłowo interpretowane. Większość katolików np. nietolerancyjnych względem homoseksualizmu sięga po cytat nie z Biblii Tysiąclecia (jedynej uznanej przez Watykan), a po Biblię zielonoświątkowców, gdzie fragment o stosunkach jednopłciowych jest dużo bardziej "soczysty". Biblia Tysiąclecia zakłada, że każdy cudzołóżca, homoseksualista, ludzie stosujący nierząd i stosunki pozamałżeńskie zostanie zbawiony, bo jego grzechy zmywa akt łaski uzyskany poprzez żal z grzech i akt spowiedzi świętej. Ciekawa jestem, czy każdy chrześcijanin spowiada się z każdego samogwałtu jaki w życiu dokonał i czy żałował? Wielu księży również podsyca nienawiść, bo wedle swoich przekonań niezwiązanych z prawami Biblii przekazuje na ołtarzu krzycząc że "pederastia to grzech ciężki!", tak samo jak jego trzepanko... ale o tym już nie wspomni... Sam Kościół deklarował, że nie może zaakceptować związków homoseksualnych, bo muszą najpierw sami uporać się z szerzącym się problemem homoseksualizmu u księży, a wystarczy zalegalizować związki małżeńskie jednopłciowe, aby zgodnie z prawami Biblii homoseksualizm przestał być grzechem. Mamy XXI w a nawet księża nadużywają praw biblijnych, a co dopiero zaciemnione Ohio w latach 60 XXw.

magdaxd

Poprawka Izeeak składał sam siebie w ofierze. Abraham składał swojego syna... ale to tylko kolejny przykład ofiar ludzkich dla boga "miłosierdzia"

ocenił(a) film na 7
magdaxd

I oczywiście masz rację, że to kwestia interpretacji. Ale to dotyczy zarówno protestantyzmu, jak i innych kościołów chrześcijańskich. Ale też dotyczy innych religii, a nawet szerzej, bo również wszystkich ideologii. Zresztą w Twoim poście też to właściwie udowadniasz. Interpretuje zaś człowiek, dostosowując swoją interpretację do własnych oczekiwań, celów, poziomu rozwoju intelektualnego, doraźnych potrzeb. W samym filmie religii to jeden z elementów. Całość, obsesja Willarda zaczyna się wcześniej, pod krzyżem ze skatowanym jeńcem. Można uznać, że krzyż ma tu znaczenie symboliczne, odbieramy go przecież tak jak bohater przez pryzmat kultury, w której tkwimy. Jednak w II wojnie światowej nie chodzi o religię. Japończycy, jedynie, może świadomie, wykorzystują symbol, by przestraszyć swojego przeciwnika. Cały czas więc mamy do czynienia z wykorzystywaniem religii do własnych celów. Pastor wykorzystuje swój autorytet, by uwodzić dziewczęta. Ale mamy też przeciwwagę, postać Babci, która jest po prostu głęboko wierzącą, dobrą kobietą. Jej nie zaszkodzi żadna interpretacja. Obecność zbrodniczej parki i szeryfa też dowodzą, że nie tylko chodzi o religię. Zło tkwi głębiej, w nas samych. Nie w religii, ale w naszej naturze. Główny bohater przed tym złem próbuje się bronić, a by to robić sam sięga po przemoc. Ostatnia scena też jest znamienna. O czym myśli? O Wietnamie, o następnej wojnie. Cóż, mi przyszło w tym momencie do głowy dość banalne skojarzenie: "Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranie złych ludzi."

Offi

Ja tę całą opowieść nieco inaczej zinterpretowałam. Podobnie, ale nie do końca. Dla mnie to złożony pokaz tego jak działa sam Diabeł. Pierwsza scena jest, zauważ, dość odrealniona od reszty. Nieokreślone miejsce, nieco przypominające piekło. Martwy człowiek, który nagle ożywa, a w wokół niego tysiące much. Jego twarz nienaturalnie czerwona... To prawda, że Wietnamczycy wykorzystywali bogobojność żołnierzy i oblewali ich smołą na krzyżach, bo w ten sposób terroryzowali psychicznie przeciwnika, ale cały film ma naprawdę zachowany realizm w każdym rodzaju śmierci, ta zaś jest odrealniona. Jeśli założyć, że motywem jest kuszenie Diabła, to może to być przykład ingerencji Diabła. Ożywia gnijące zwłoki na krzyżu, a ten w przekonaniu o akcie łaski ponownie je uśmierca, co rodzi w nim poczucie "przemocy w imię wyższego dobra", którą przecież musi zaszczepić synowi. Całość jest jakby podłożeniem na drodze z gruntu dobrego chłopca, dobrej duszy takich perypetii, by ostatecznie jego dusza przeszła w władanie Diabła, bo mimo pozorów, to z punktu widzenia Biblii, to nie dusze przestępców są kąskiem dla Diabła, a dusze dobrych ludzi w odwiecznym zakładzie o to, kto przeciągnie na swoją stronę więcej dusz (księga Hioba). W myśl tego ludzie są jedynie marionetkami.

A w myśl racjonalizmu i nauki, to pomijając zaburzenia socjopatyczne i psychopatyczne, które wpływają na zakrzywiony obraz emocjonalny i uczuciowy, to jeżeli weźmiemy pod lupę takie właśnie małe miasteczko na południu stanów, gdzie bogobojność, lęk i bieda są z góry zaszczepione u większości mieszkańców, to czy w pełni winą jest człowiek, który po prostu nie zna innych wzorców? Nauka wykazała, że jest większe prawdopodobieństwo wystąpienia zaburzeń w rodzinach wielopokoleniowych rzeźników, gdzie obowiązek i oswojenie z przemocą jest na porządku dziennym. Z obserwacji własnej mogę powiedzieć, że jako, że mój dziadek był rzeźnikiem z własną rzeźnią, a mój ojciec bez mrugnięcia okiem wyrzynał stado owiec zarażone pryszczycą i nikt mu nigdy nie wmówi, że owce nie rozumieją sytuacji, a wręcz jest przekonany, że płaczą w tej sytuacji ludzkimi łzami (w przeciwieństwie do tego, co twierdzą właściciele ubojni). To w święta na Wigilię to ja muszę obciąć karpiowi głowę, bo mama nie jest w tej sytuacji nawet ręką poruszyć i panikuje "bo on na mnie patrzy". Na mnie też patrzy, ale potrafię (w przeciwieństwie do niej) poczuć "wyższą konieczność", bo ktoś musi to zrobić, skoro ona nie umie. Nie oznacza to, że człowiek jest z gruntu zły czy dobry. Na to jacy jesteśmy wpływają wielopokoleniowe doświadczenia naszych przodków. Pewne cechy mamy wszczepiane mimowolnie i jest nim między innymi skłonność do przemocy, a wszelkie ideologie, religie jedynie mogą to podsycać. Jednak byłabym również daleka od tego, by twierdzić, że źródłem zła jest człowiek, bo patrząc nawet z naukowego punktu widzenia, to wciąż jesteśmy marionetkami, tym razem naszej psychiki, na którą nie mamy wpływu.

A mordujące małżeństwo nie robiło tego do końca bez pobudek religijnych. Mąż robił to, bo czując bliskość śmierci dostrzegał w tym akcie boskość i pragnął go uwiecznić za pomocą aparatu. Dlatego fotografował mężczyzn w chwili umierania, nie tylko igraszek z jego żoną. Zaś Sandy była typowym przykładem lekko zaburzonej dziewczyny, która można było ukształtować w obydwie strony. Niestety trafiła na swojego męża i choć z czasem czuła się zmęczona, to przejawiała wszystkie cechy kobiety, ofiary przemocy uzależnionej od swojego oprawcy. Całkowity standard.

ocenił(a) film na 7
magdaxd

Z częścią interpretacji się zgadzam, ale, pewnie jako agnostyk, zła nie odbieram jako czegoś, co jest poza naturą ludzką i czemu ulegamy lub nie. Pierwsza scena nie jest niestety odrealniona. Japończycy próbowali złamać Amerykanów różnymi środkami. Nawet mamy przykład kanibalizmu, gdy jeńcy wojenni zostali zjedzeni przez oficerów japońskich. Wojna jest piekłem, które odkrywa najbardziej mroczne cechy ludzkiej natury. Tu mogłybyśmy oczywiście dyskutować, skąd ten mrok w nas się bierze. Osoba wierząca oczywiście dostrzeże w tym działanie Złego. Ja postrzegam to inaczej, twierdząc, że to my odpowiadamy za swoje czyny. Oczywiście wpływa na nas doświadczenie pokoleń, to, co wiemy, nasza przeszłość. Tu się w pełni zgadzam. Seryjni mordercy byli przecież często "produktem" patologicznych rodzin. W Carlu jednak nie dostrzegam dążenia do pierwiastka boskiego. Dla mnie sprawa jest dość prosta. On po prostu doznaje w ten sposób spełnienia, może czegoś na kształt orgazmu. To go po prostu podnieca, nic innego nie ma tej siły.

Offi

Dobrze, ale postrzegasz ten film tak, jakbyś to ty była autorem książki Pollocka, a jest inaczej. Pollock pochodzi z Ohio i jest raczej wierzący, a przynajmniej w wierzącej rodzinie się wychował. Fascynował się pracą Flannery OConnor i stąd jego upodobanie do gotyku i religijności. Jeśli autor mówi wprost, w pierwszej scenie, aby nie odrzucać ingerencji sił wyższych, to twoje osobiste poglądy mają się nijak do zamysłu autora. On nazywa to ingerencją boską, więc dlaczego doszukujesz się czegoś innego? On opowiada tę historię, a on wierzy, w swoją wersję.

Napisałam, że w Wietnamie stosowano terroryzm psychiczny wykorzystując bogobojność amerykańskich żołnierzy, ale ja piszę o realizmie przedstawionej sceny. Miejsce, wygląd denata na krzyżu. Tak nie wygląda zwęglone ciało. Scena w przeciwieństwie do pozostałych jest nierealna, nienaturalna. Tworzy poczucie irracjonalizmu, tak jakby autor chciał pokazać nam wpływ diabelski na daną sytuację.

Nauka dowodzi na istnienie predyspozycji do złego, tzw. gen zła. Istnieją wielopokoleniowe rodziny seryjnych morderców. Tak jak i seryjni mordercy rodzą się w całkowicie normalnych rodzinach, nie dysfunkcyjnych. Prace nad tym zaczęto prowadzić po tym jak aresztowany mężczyzna twierdził, że nie wie dlaczego wszedł na stację benzynową i zabił wszystkich tam będących. Był zwykłym księgowym, miał dom, żonę dzieci i nagle "poczuł", że chce to zrobić i nie wiedząc czemu nie miał oporów. jego linią obrony stały się prace nad jego przodkami, gdzie okazało się, że zaledwie kilka pokoleń wstecz kapitan pirackiego statku wydał za mąż swoją córkę, za syna przywódcy gangu i tak zakończył się ich spór o majątki (niby Romeo i Julia?). Historia brzmi jak absurd, a jednak miała miejsce i z tej gałęzi wywiódł się on. Zwykły księgowy. Groziło mu krzesło elektryczne, ale spędził całe życie w więzieniu, bo sąd nie mógł udowodnić nieprawdziwości jego tezy, że gdyby znał swoje pochodzenie miałby szansę kontrolować swoje zachowanie, a tak poddał się irracjonalnemu uczuciu. Prace nad potwierdzeniem lub obaleniem trwały wiele lat, aż w końcu naukowcy wyszczególnili dwa łańcuchy genetyczne, które zwiększają szansę na popełnienie brutalnych zbrodni w swoim życiu. Co więcej prace zaprowadziły ich nie tylko do genetyki, a tzw. lęków dziedzicznych. To jakie przeżycia miało aż 6 pokoleń twoich przodków pozostawia znikomy ślad w twojej osobowości. 6 pokoleń to niezwykle dużo, bo zakładając, że każdy przodek przeżył średnio 70 lat, to cofamy się do XVIw., a czy wiesz kim byli twoi przodkowie w XVIw? Często znamy zaledwie historię swoich dziadków, czasem pradziadków. Czym są lęki wrodzone? Akurat dobrze wiem, bo sama takowy posiadam. Od najmłodszych lat boje się psów. Irracjonalne? Może i tak, ale gdy widzę szczekającego psa w mojej wyobraźni pojawia się widok otwartej paszczy i zębisk rzucających się na mnie. Mam to od urodzenia i choć nigdy żaden pies mnie nie skrzywdził, to zawsze się ich bałam. Moja mama w latach 90 drążyła temat i właśnie znalazła wzmiankę o takiej koncepcji naukowców, która wtedy nie była potwierdzona. Pytała więc każdego z rodziny o jego stosunek do psów. Okazało się, że moja babcia w dzieciństwie została pogryziona przez psa sąsiadów i od tej pory ma stosunek oschły do tych zwierząt (sama posiadała dwa, bo mieszkała na wsi i swoich się nie bała, ale cudzych nie ruszała), ponoć to co pamięta z tego zdarzenia, to widok rozwartej paszczy i zębisk zwierzęcia. Okazało się, że mam wpojone od urodzenia wspomnienie swojej babci. Dzisiejsza nauka już to potwierdziła i to aż na 6 pokoleń. Twoje decyzje, opinie, poglądy sugerowane są ci poprzez wpojone podświadomie lęki i emocje twoich przodków. Tak naprawdę w pełni sama o sobie nie decydujesz (nawet jeśli głęboko wierzysz, że jest inaczej). Tak stanowi nauka. Pytanie czy przyjmiesz teorie naukowców, czy jednak postanowisz pójść drogą własnej wiary i odrzucić naukę, na rzecz własnych przekonań.

Co do Carla, to może i w rzeczywistości się podniecał, ale on wierzył, że to coś duchowego i boskiego. Tak to nazywał i był przekonany o boskości tego przeżycia. To, że założysz bardziej racjonalny scenariusz nie znaczy, że zmienisz jego poglądy na ten temat, bo on głęboko wierzył, że jest wtedy bliżej Boga. (Pollock oparł ich postacie, na faktycznym małżeństwie morderców, którzy działali w ten sposób)

ocenił(a) film na 7
magdaxd

Wybacz fachowy język, ale po prostu uważam, że stosowanie w interpretacji dzieła (literatury, filmu itd.) tzw. "klucza biograficznego" niepotrzebnie to działo zawęża i ogranicza. Dla mnie nie jest ważne, co "autor miał na myśli", ale co wyciąga z danego dzieła jego odbiorca. Dzięki temu zyskujemy więcej, niż mógł przewidzieć sam twórca. Szczególnie to ważne w poezji. Klucz biograficzny bywa też mylący, o ile nie mamy jasnych wskazówek autora.

W tym wypadku uważam, że ograniczenie się do religii i działania Szatana zubaża dzieło Pollocka. Dla mnie to tylko jedna z płaszczyzn interpretacji, co dobrze świadczy o książce i filmie. Im więcej do rozważań, tym przecież lepiej.

Oczywiście istnieją lęki dziedziczone, jest też coś na kształt "genu zła", ale jeśli uznajemy, że nie decydujemy o sobie w pełni, że to nas usprawiedliwia, to jak możemy mówić w ogóle o odpowiedzialności za czyny? Jak możemy też mówić o boskiej karze za grzechy?
Czy pastor powinien ponieść karę? A może coś w przeszłości go usprawiedliwia?
Paradoksalnie to nauka protestancka o predestynacji w pełni rozwiązuje ten problem. Od urodzenia jesteśmy skazani na daną drogę, którą zna jedynie Bóg i... nic nie możemy zrobić.
Z innej strony na to patrząc ten "gen zła" zbliża nas interpretacyjnie. Tylko Ty piszesz o działaniu Szatana, ja o naturze ludzkiej, uwarunkowanej biologicznie, czasem społecznie.

Zauważ, jak wiele tu problemów, koncepcji i okazji do przemyśleń, jak wiele też ontologii.
Powtórzę się, ale uważam, że to oznacza, że Pollock stworzył po prostu kawał dobrej, stawiającej ciekawe pytania literatury.

A, Willard ma doświadczenia nie z Wietnamu, lecz II wojna światowej.

ocenił(a) film na 7
Offi

Dodam, że dziękuję za tę interesującą dyskusję. Bardzo mi brakuje tutaj tego typu rozmów, które by pozwoliły spojrzeć na film z ciekawej, odmiennej perspektywy i były na poziomie. :)

Offi

Aż sprawdziłam :) Faktycznie wojna na Pacyfiku, ale właściwie nie to jest istotne, a irracjonalizm sceny ukrzyżowania i nie chodzi o to, że go ukrzyżowano, ale o demoniczność twarzy mężczyzny i to, że jakoby ożywa w chwili kontaktu z Willardem.

Druga sprawa, to przyjęłam błędne założenie, ze jedno pokolenie żyje na raz, a przecież nowe pokolenie pojawia się średnio co 25 lat a nie co 70 :) mimo to i tak niewielu z nas może otwarcie powiedzieć, że zna historię ludzi ze swojej rodziny którzy żyli ok 150-175 lat wcześniej. Teoria lęków wrodzonych/dziedzicznych nie zakłada, że coś kieruje naszym życiem, ale że na naszej rzekomo białej kartce są wielopokoleniowe rysy. Dlaczego są kobiety, które nie mogą znaleźć porządnego mężczyzny? Być może wielopokoleniowo żyły z tyranami? Dlaczego coś stanowi nasze fanaberie? 6 pokoleń na nas wpływa, ale to my decydujemy w która stronę nakierunkujemy życie. Jednak to nie znaczy, że niektórzy pokoleniowo mogą mieć ciężej. Psychologia zakłada jednak jeden podstawowy wniosek. W momencie uzyskania pełnoletności nie możemy usprawiedliwiać się problemami z dzieciństwa, patologią z domu. Od tego są terapie i specjaliści, bo jeśli sami nie potrafimy sobie poradzić, to ktoś może nam w tym pomóc. Posiadanie takiego, a nie innego genu nas nie usprawiedliwia, a jedynie jest wyznacznikiem naszej samo kreacji. Jednak możesz całe życie starać się coś uzyskać, a i tak nie będzie ci to dane i nie jest to twoją winą...

Co do samo interpretacji i rozbudzania kreatywności u widza, to również lubię, gdy film mi coś wnosi, daje jakieś refleksje. Osobiście ten mi nic nie dał, bo fabuła była dość jasna. Wielu ludzi przy okazji tego filmu uskarżało się na narratora, że narzucał tok myślowy, że traktował widza jak głupszego, któremu trzeba tłumaczyć, a i tak każdy, kto czynił takie zarzuty w efekcie nie zrozumiał filmu.

Około roku 2000 chyba... poproszono Wisławę Szymborską o napisanie interpretacji swojego wiersza (praca jak na maturę). Było to przy okazji wprowadzenia testów dla gimnazjalistów i wymieszano jej pracę z praca uczniów. Nauczyciel sprawdzający, idąc z kluczem ocenił ją na 3+, słabe 4-. Powodem nie były techniczne aspekty pracy, a to, że nie znała genezy powstania wiersza i błędnie go zinterpretowała. Nie ujęła politycznych aspektów, które poetka rzekomo zawarła. Okazało się, że przez wielu nauczycieli wiersz był przez lata nadinterpretowany, bo Wisława Szymborska miała na myśli dokładnie to, co było treścią wiersza, bez ukrytych aspektów, a genezą była chwila zauroczenia przyrodą, a nie wydarzenia historyczne. Dlatego jeżeli autor podaje mi jasny i klarowny punk widzenia, to uważam za zbędne doszukiwanie się czegoś co miał na myśli podświadomie, choć sam tego nie wiedział. Bo dla mnie, to po prostu jest błędna interpretacja.

Zakładam, że opowieść ta jest naszą czarną wołgą. Młody Pollock żył w czasach, gdy opowiadano o małżeństwie z Ohio, którzy jeździli po stanach, czytał o nich i innych mordercach socjopatach. Oparł swoje postaci o faktyczne postacie i wkomponował je w swoją książkę, a jego opowieść, to typowa przypowieść o kuszeniu Diabła, o tym jak działa by dobra dusza przegrała walkę o swoje zbawienie. W Polsce można by utworzyć historię dziewczyny, która wychowała się w doskonałym domu w Stanach Zjednoczonych, odniosła sukces, wyszła za mąż za wspaniałego mężczyznę, jej dzieci są doskonałymi nastolatkami i co roku jeżdżą na święto dziękczynienia, aż pewnego dnia otrzymuje tajemniczego maila z Polski, gdzie starsza kobieta piszę szokującą wiadomość, że jest jej matką i pragnie się spotkać. Zaczyna drążyć, interesować się i okazuje się, ze faktycznie została adoptowana i pochodzi z Polski, ale jej rodzice są przekonani, ze była sierotą i wyciągnęli ją z okrutnego kraju biedy, wojny i komuny. Co prawda za adopcję dziecka z zagranicy musieli zapłacić kilkanaście tysięcy dolarów, ale jej dobro i szczęście nie miały ceny. W drodze poszukiwań własnego ja i chęci poznania biologicznej matki przyjeżdża do Polski i dowiaduje się o tragedii, kobiety, która przez całe życie nie straciła nadziei na znalezienie swojej porwanej w wieku 2 lat córki. Widzi rozpacz i 30 kilku letnie poszukiwania. Pragnie dociec prawdy i odkrywa powiązania z rosyjską mafią, polskim klasztorem sióstr zakonnych prowadzących dom dziecka i coś jeszcze można by było pofantazjować... a wniosek jest taki, że historia oparta jest na fizycznych porwaniach w latach 70 i przestrzeganiu o tym by nie rozmawiać z siostrami zakonnymi, nigdzie z nimi nie iść, a już na pewno nie tymi, które jeżdżą w luksusowych samochodach (czarna wołga). Dla przykładu takiej historii, która mogła by mieć tysiące rozwiązań jest to (i tu znowu opowiadam historie rodzinne, niedługo cały życiorys napiszę), że moja mama wychowywała się w domu dziecka i w wieku ok 8-10 lat miała bardzo ładną koleżankę z pokoju. Wszystkie dzieci położyły się spać, ale po przebudzeniu koleżanki nie było. Informacja zwrotna od opiekunów, była "Renata nie wróci" i nic więcej. Pytanie co stało się z Renatą? Opcji jest kilka: zmarła przez sen, dostała ataku i została wywieziona do szpitala, uciekła (choć tu trwały by poszukiwania), popełniła samobójstwo, doszło do wypadku w nocy, została wywieziona do: nielegalnej adopcji, prostytucji dziecięcej, rekrutacji na agenta/szpiega, jako rosyjska jaskółka (agentka-prostytutka). Opcji jest wiele, a jaką ty przyjmiesz?

Sens jest taki, że jest to nic więcej jak przypowieść o charakterystycznym dla terenu (Ohio) temacie religijnym. Myślę, że nas bardziej poruszyłaby tematyka polskich postaci z konkretnego dla każdej z nas obszaru i regionalnymi zbrodniarzami. Np. gdyby ktoś ujął motyw Karla Danke, a ty byś mieszkała we Wrocławiu i zastanawiała się, czy moja prababcia kupowała cielęcinę na targu...?

ocenił(a) film na 7
magdaxd

O samej interpretacji nie chcę rozpoczynać dyskusji, bo to po części mój zawód. Zapewniam, że o tym problemie powstało wiele książek, a sama interpretacji dzieła ma wiele szkół. Wolno wybierać.

Ale zawiodę Cię, co do Szymborskiej. To tylko tzw. miejska legenda. O jej fałszywości mówił sam sekretarz poetki, Michał Rusinek. Tak naprawdę chodziło o artykuł prasowy w Dzienniku z maja 2009 roku, w którym poproszono o interpretację wiersza Jerzego Sosnowskiego. Można sobie znaleźć ten felieton w archiwach. Chodzi o Sztuka jako schody ruchome. Podobne zadanie otrzymali rok wcześniej Antoni Libera i Marcin Król, ale nie pamiętam tytułu artykułu. Antoni Libera maturę z języka polskiego zdał z trudem, Król zaś oblał. Przyczyną była rzecz jasna niezgodność odpowiedzi z maturalnym kluczem. Tu właśnie docieramy do tego, iż interpretacja zgodna z kluczem jest zgubna. :)
Nigdy nie poddała się temu eksperymentowi sama Szymborska.

I widzisz, dla mnie książka Pollocka jest czymś więcej, dla Ciebie nie. Czy to nie świadczy o tym, że ilu odbiorców, tyle możliwości interpretacji?

Tak już na koniec dodam, że ja osobiście wybieram z Twojej opowieści szpital. :)

Offi

Co do interpretacji to mam zdanie takie, ze każdy może coś interpretować, ale jeśli autor mówi, że jest tak a nie inaczej, to twierdzenie, że się myli, bo ktoś inny wie lepiej, co chciał przekazać i myśli jest czystą głupotą... moja osobista ocena.Może nie chodziło o Szymborską, ale na pewno nie o rok 2009... policzyłam, bo akurat mój brat jest rokiem próbnym jeśli chodzi o gimnazjum i on test gimnazjalny zdawał w 2002r... więc musiało być to, coś wcześniej. Nie będę wnikać... bo było to zbyt dawno...Co do mojej interpretacji, to jest jak z Biblią, należy interpretować to dzieło zgodnie z kulturowością danego okresu, a nie brać pod kątem własnych przemyśleń (bo sam film pokazuje, jak to wychodzi :)) Jeżeli zapoznamy się z obyczajowością danego okresu, miejsca i tokiem rozumowania społeczności, to odbiór powinien być nałożony na ową kulturowość, a nie na obecną, bo wtedy okazuje się, że powstają na ulicach banery przeciwko LGBT, czy szalony Willard myśli, że jak zabije wystarczająco dużo zwierząt w lesie to nagle krzew gorejący przemówi...Koncept szpitala ma wadę. Przyjazd karetki. Dom dziecka umieszczony był w niewielkim pałacyku. Kamienne kafle na podłogach, kolumny, echo w korytarzach. Sądzisz, że dzieci z pokoju nie pobudziłyby się, gdyby nagle zaświecono światło i do pokoju wpadłaby ekipa sanitariuszy? Myślę, że narobiłoby to sporego rabanu, a odpowiedź opiekunki była by raczej "Renatka zachorowała i już nie wróci". Zastanów się, dlaczego dziecko położyło się do łóżka i rano już go nie było?

ocenił(a) film na 8
magdaxd

Chętnie poczytałabym naukowe prace o których piszesz o istnieniu " genu zła " predestynujące pokolenia morderców do skłonności do przemocy gdyby istniały. Istnieją pewne warianty genowe które mogą przekazać nam przodkowie a one określają skłonność do przemocy ale jednocześnie możemy owe geny posiadać i nie być złymi ludźmi. Więc nic nie rozmyje odpowiedzialności za nasze czyny - nadal mamy wolną wolę - gdyby ów gen istniał determinując nasze poczynania, niezależnie jak okrutne i złe by były zwalniałby nas z jakiejkolwiek odpowiedzialności. Genetyka wpływa na nas ale nie determinuje nas w 100%.

KotSib

Dokładnie to samo napisałam i gdyś przeczytał/a uważnie to byś to wyczytał/a. Nigdzie nie napisałam o tym, że predyspozycje genowe zmuszają nas do tych a nie innych działań. Napisałam jedynie o "rysach" i "wpływach" i o tym, ze świadomość posiadania pewnych predyspozycji może sprawić, że mimowolnie nie wkroczymy na tę czy inną ścieżkę. A co do prac naukowców to są nimi Szwedzi i to oni wyszczególnili dwa odpowiadające za wyższe skłonności do czynienia zła i przemocy geny (podkreślam, że piszę o skłonnościach, bo zaraz zarzucisz mi, że napisałam gdzieś o braku woli). Samo zaś określenie "genu zła" jest bardziej po to, aby ułatwić postrzegania, a nie po to by powiedzieć o czymś konkretnym. Myślę, że czytasz zbyt dosłownie i za mało ze zrozumieniem. Widzisz słowa, ale nie treść w nich zawartą. Weź trochę na luz i zacznij od początku.

ocenił(a) film na 8
jah1_filmweb

zgadzam się, może nie taka była idea autorów filmu, ale wyszedł pocisk na protestantyzm, w tym ludzi pojmujących religię na swój własny wybiórczy sposób. W ogóle moim zdaniem tematem filmu są konsekwencje źle pojmowanej religijności wśród jednostek jak i społeczności.

lukiblake

"Prosta, normalna, zyciowa historia."

:DDDD

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones