Czyli typowe nieporozumienie z najniższej możliwej półki.
Dialogi były chyba pisane w drodze na plan albo już podczas kręcenia filmu. Aktor grający księdza i te jego kwestie - Boże, widzisz i nie grzmisz!
Widząc takie "kino" tęsknię za cenzurą. Kto dał na to pieniądze (pewnie całe 500$)?
Dno.