bez niespodzianki, bez większych emocji, ale nie nuży. w sam raz na nudny wieczór
Nawet na nudny wieczór się nie nadaje. A imię jego: Gniotosław Szmira. Katastrofa. Oklepany scenariusz, rozwleczony do granic bólu, w roli głównej kangur ze skrzydłami nadającymi się do odganiania pierdów, z nośnością godną wiewiórki. Niedorobiony, jak cały film. Szkoda słów i czasu.