Przez większość seansu miałem nadzieję, że coś się wydarzy na ekranie, a jak już w końcówce zaczęło się na 30 sekund 'wydarzać', to szybko pożałowałem swojego wcześniejszego życzenia bo to koszmarne cgi zrujnowało absolutnie wszystko, jakąkolwiek powagę(nie żeby wstawki z aktorem - debilem nie psuły całokształtu już wcześniej, ale nie aż tak).
Tak naprawdę jedyna znakomita 'rzecz' w tym filmie to Radha Mitchell - rewelacyjna jak zawsze, fantastycznie zmieniająca swoją postać i tak aktorsko lawirująca, że widz sam już nie wie, czy okaże się ona postacią pozytywną, czy negatywną, wynosząc przy tym głównego aktora, który równie jak widzowie jest skołowany i sam już nie wie, czy ma do czynienia z nieco dziwną demonolożką, czy może niebezpieczną psychopatką?
Cała reszta niestety głównie nudzi i tylko ta interesująca kreacja Mitchell sprawia, że chce się dobrnąć do rozczarowującego końca.