Jestem świeżo po seansie, ale choć popłynęła łezka, bo przecież człowiek pamięta jej śmierć i ten ciężki smutek, to jednak czegoś brakowało. Najbardziej uderzyło mnie manipulowanie faktami i brak głębi w ujęciu tej historii znanej niemal wszystkim. Jest to bowiem jeszcze raz opowiedziana historia nieszczęśliwego małżeństwa Diany i Karola na dodatek potraktowana bardzo powierzchownie. Brak jakiejkolwiek próby dojścia do prawdy o tym, kim rzeczywiście była ta kobieta.
Są to po prostu suche fakty wzbogacone o przedstawienie skrajnych opinii różnych ludzi w odniesieniu do zachowania Diany gdy próbowała odejść od męża i obnażyć monarchię.
My to po prostu już znamy.
Oburzające jest jednak pominięcie osoby lekarza, w którym Diana się kochała, zwykłego człowieka a tak zmontowanie zdjęć i wkomponowane komentarzy, jakoby jedynie jakiś egipski miliarder mógł mieć jakiekolwiek szanse u takiej sławnej Princessy. Tymczasem prawda wyglądała zgoła inaczej... Wydaje mi się, że widz właśnie po prawdę o Dianie idzie na seans. Niestety, to jest to, czego najbardziej brakuje w tym filmie bo tej prawdy najwyraźniej nie znają sami twórcy filmu... Szkoda, że tak mało innej dzieciństwie bez matki, szkoda, że tak niewiele o Kamili i Karolu. Ktoś chyba nie chciał poruszać niewygodnych tematów... No cóż, nadal czekamy...
Ale te słowa o miliarderze to słowa zwykłej Brytyjki
W tym dokumencie są oryginalne nagrania ludzi którzy np dzwonili do radia i wyrażali opinię i jak widać, cokolwiek by nie zrobiła zawsze ludzie byli niezadowoleni.
Udzieliła wywiadu: dla jednych źle dla drugich dobrze
Miała kochanka wiec to jej wina że się małżeństwo rozpadło. Karol zły. Karol dobry.
Każdy miał inną opinię na ich temat.
W tym dokumencie było pięknie pokazane jak najpierw ludzie żyli wszystkim co ukazano w gazetach „Libię ich oglądać. Czyje się jak bym ich znała dobrze” a potem sami płakali na ulicach i obwiniali tylko i wyłącznie dziennikarzy