Wybieram to drugie,choć Django też ma swoje zalety. Nie należy do nich na pewno długość-Tarantino od lat stanowczo przegina w tej kwestii. Poza tym jest ok-film zemsty,tym razem w wydaniu westernowym,świetny pastisz,niezwykle malowniczy. Stawiam wyżej Bękarty,być może dlatego,że Western nie jest moim ulubionym gatunkiem,choć "Tańczącego z Wilkami" i "Unforgiven" uwielbiam.
Również nie należę do fanów westernów ale obok takiej perełki jak Django nie można przejść obojętnie. Zgadzam się co do długości filmu - jest za długi. Ale: urok i wdzięk w zabijaniu ( jak to brzmi...) Schultza, obłęd w oczach Calvina, do granicy wkurzający Stephen (tu akurat w dobrym znaczeniu tego slowa) i urocze przywitania się konia Franka zasługują by dać temu filmowi wysoką notę. A koniec z przytupem.