ogółem film bardzo mi się podobał (choć nie jest to poziom "Pulp Fiction", ani "Wściekłyc psów"), ale jedna scena sprawia mi kłopot. Jest to słyna scena w której Waltz strzela do di Caprio wcześniej wspominając niewolnika, którego rozszarpały psy. Chociaż nie... nie chodzi mi o scenę, ale o konkretną kwestię: "Dumas też był czarny" (czy "Dumas był czarny", nie pamiętam). Wiem, że to Tarantino, jego dzieł nie powinno się traktować stuprocentowo poważnie, ale... czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć o co chodzi w tej kwestii?