„Al di là della legge” jest bardzo nietypowym spaghetti westernem. Otóż przypomina w dużej mierze amerykańską klasyczną produkcję o Dzikim Zachodzie (nie popadając przy tym w tandetę), a włoskich elementów jest stosunkowo niewiele. Film został nakręcony z przymrużeniem oka, jednak nie ma tutaj głupiego, slapstickowego humoru. Czasami komizm całkowicie znika na przykład w poważnym zakończeniu.
Joe Billy Cudlip (Lee van Cleef) to podstarzały złodziej, który wraz z dwoma kumplami obmyśla drobne napady. Kaznodzieja (Lionel Stander) oraz Al (Al Hoosmann) nie myślą o ustatkowaniu, za to marzą o skoku życia. Natomiast Cudlip pod wpływem młodego inżyniera Bena Novaka (Antonio Sabato) będzie przechodził powolną przemianę. Zyska szacunek mieszkańców miasteczka i poczuje odpowiedzialność do bronienia ich przed prawdziwymi, groźnymi bandytami dowodzonymi przez Burtona (Gordon Mitchell).
Postacie trzech rzezimieszków są raczej humorystyczne, podczas gdy źródłem przemocy jest demoniczny Burton i jego banda. Scenariusz jest niezły ale tak jak wspomniałem został napisany na wzór amerykańskich, klasycznych westernów. Od strony technicznej nie ma poważnych mankamentów. Muzyka pasuje, a reżyseria to kawał solidnej roboty. Obsada aktorska nie zawodzi. Antonio Sabato może być nieco irytujący, lecz Lee van Cleef i Lionel Stander są znakomici. Al Hoosmann zagrał przy nich przeciętnie. Dobrze za to wypadła Graziella Granata w głównej roli kobiecej. Prawdopodobnie „Al di là della legge” spotyka się z nieprzychylnymi opiniami właśnie przez tę amerykańską stylizację oraz przez wymieszanie komediowych i poważnych zdarzeń. Według mnie całość wyszła dobrze i warto zobaczyć van Cleefa w nieco lżejszej roli.
ps. no i można tu zobaczyć Buda Spencera bez brody :)