Myślałem,że to będzie coś ciekawszego.Takie sobie kanibalistyczne kino drogi,które widza ani ziębi ani grzeje.Ten obraz nie porywa ani jako dramat,ani jako horror,ani jako romans - taki wyprany z emocji ten film.Na plus jak zawsze świetny Mark Rylance oraz fajna muzyczka.Film do zobaczenia i do zapomnienia.