Troszkę mi zapachniało tym filmem po przeczytaniu opisu i obejrzeniu zwiastuna za pierwszym razem i chyba na zasadzie tego podobieństwa mówi się o oskarowych możliwościach... Ewentualnych, choć mnie się wydaje, że wygrana z Sundance będzie najwyższym zaszczytem dla samego filmu ;) Nie żebym życzyła mu źle, bo po kolejnym zwiastunie podoba mi się coraz bardziej i bardziej...
Ogólnie wyglądam go z niecierpliwością. A skojarzenia z "Blue Valentine" odchodzą powoli mimo odkrycia, że parę osób też je podziela. Historia nie jest chyba tak... toksyczna, za to słodsza. Czekam niecierpliwie jak na mało co.
Aha, plakaty śliczne.
tak, tak, tak! chociaz tutaj bohaterowie musieli sie rozdzielic doslownie- dziewczyna wyjechala, a w BV rozstanie bylo bardziej psychiczne. jestem ciekawa czy juz obejrzalas ten film;) i co teraz o nim myslisz?
Ja jednak bardziej za Blue Valentine bede obstawac, choc i Like Crazy filmem dobrym jest. Obydwa filmy pokazuja oblicza milosci i to, co sie z nia dzieje wraz z mijajacym czasem, pod wplywem roznych warunkow jednak.
w Blue Valentine jedna z moich ulubionych scen to ta w której Dean mówi do swojej córeczki "I love you like craaaaazy":)
Like crazy ładny film ale na jego niekorzyść właśnie działa bliskość Blue Valentine. tam historia nie była tak dziurawa i bohaterowie mieli więcej charyzmy
Podobieństwo rzeczywiście duże, ale w Blue Valentine zdecydowanie lepszy scenariusz i gra aktorska.
Filmy oceniam zawsze dopiero po obejrzeniu, nie wiem skąd ten wniosek. To, że wyświtla się ocena przy poście sprzed premiery nie oznacza, że wtedy została wystawiona.