Zdecydowanie tak. Film cudowny. Trafiłem na niego dość przypadkowo, przegapiłem sam początek. Na pierwszy rzut oka nie wydawało mi się że jest to coś dobrego jednak szybko zmieniłem zdanie na temat tego filmu. Jego Klimat był niesamowity. Cała ta walka z systemem oraz prawdziwa miłość, która przetrwała do końca mimo tych wszystkich zawirowań. Moją uluboną sceną z filmu była ta, w której uciekli od tego komunisty do jakiejś chatki, gdzie żyli pełnią życia, szczęścia, a kiedy przyszła kolej na posiłek (mieli 1 lub 2 ziemniaki) oni w tych okolicznościach potrafili to celebrować i tak się tym cieszyć nie patrząc na to co będzie później. Film fantastyczny. 10/10
Wzruszył mnie do łez na samym końcu, to dziecko biegnące z wierszami ojca. Coś niesamowitego. I ode mnie ma 10/10.
mi się również bardzo podobał, szczególnie to rozdarcie głównego bohatera, który nie chciał opuszczać żony i synka, ale nie potrafił zrezygnować z Lary z którą łączyła go jakaś niezwykła więź dusz. Miejscami bardzo wzruszający, np ta scena miłosna po kolacji przy świecach w Warykino, scena śmierci Jurija no i scena kończąca film, z synkiem Jurija biegnącym ulicą z wierszami ojca w ręce. Wielki plus również za muzykę, w szczególności mroczny motyw gdy przewija się Komarowsky i przepiękną melodię z końca filmu. Keira Knightley średnio mi pasowała do tej roli, choć jest do przełknięcia, za to Sam Neill zagrał naprawdę świetnie i moim zdaniem przebił wyrazistością pozostałe postaci. Film jest też dosyć długi, ale czas mile zlatuje na jego oglądaniu, no i jego długość jest uzasadniona- gdyby był krótszy, fabuła byłaby strasznie spłycona. 8/10, bo rewelacyjny to odrobinkę za dużo powiedziane, ale bardzo dobry to określenie jak w sam raz :)
wzruszające, porywające kino.
Mogę powtórzyć Wasze slowa.
NIEBANALNY, WZRUSZA, W TRAKCIE OGLĄDANIA NIE POZWALA NAWET NA SEKUNDĘ ODERWAĆ NAJMNIEJSZEJ MYŚLI OD TEJ HISTORII...
Oby więcej takich historii:)
Porywająca to jest ekranizacja "Doktora Żywago" z Omarem Sharifem, Julie Christie, Geraldine Chaplin i Alekiem Guinessem, a nie ten film.
Ekranizacja z 2002 roku jest wierniejsza pierwowzorowi literackiemu. Mniej teatralna, wręcz naturalistyczna. Bardziej emocjonalna.
Oglądają wersję z 1965 roku nie mozna nie zachwycić się rozmachem z jakim została zrealizowana, jadnakże Omar Sharif kiepsko sobie radzi w scenach, które polegają na cyzmś więcj niż wygladaniu przystojnie.