który seryjny morderca na końcu pięknie sobie zbudował. Mat Dillon świetny w roli bezwzględnego zabijaki. Dla mnie ten ostatni etap czyli suplement uzupełniający niepotrzebny. Mógł von Trier zakończyć ładnie na 5 incydencie z mocnym zakończeniem, a ta wędrówka do piekła na końcu, niepotrzebna. Spodziewałem się mocniejszego obrazu, bo takie reakcje, oburzenia, wstrętu, wychodzenia z kina, dziwne, bo przecież mamy ukazaną historię seryjnego zabijaki, który realizuje sobie plan i kasuje napotkane przez siebie ofiary. Mocniejsze filmy leciały w kinach i aż tak wielkiego obruszenia nie było.