Usilne łączenie osoby reżysera z treścią filmu mocno samemu dziełu szkodzi. Mamy tu świetny portret seryjnego zabójcy uwieńczony przewrotnym epilogiem. Osiąnięcia i terpentynę go tak, iż policjant oddający strzał przez dziurę w drzwiach zwyczajnie zabija Jacka a ten wkracza do piekła.
Obraz jakoby wprowadza widza w samo miejsce zbrodni, czujemy się jakbyśmy byli tuż obok mordercy i jego ofiar. Mało, które działo filmowe prezentuje nam psychopatę i jego zbrodnie w ten sposób.
Zniesienie granic sztuki, manifest o ich braku ukazuje się w sposób skrajny poprzez swoiste upoetyzowanie przez Jacka śmierci. Rozumiem oburzenia, żale i gniew aczkolwiek osobiście uważam ze ten film należałoby potraktować z dystansem zarówno do twórcy jak i samej jego treści.