Moim zdanim film był genialny. Przez pewną część było dla mnie oczywiste, że obserwujemy na ekranie wyrachowanego, cynicznego mordercę, który usprawiedliwia okrutne zbrodnie dążeniem do wybitnej sztuki. Śmiałam się na geoteskowych momentach, w których ludzka naiwność aż prosiła się o karę i reakcję Jack'a (zabawne, że nawet imię, pisane bez apostrofu, brzmi znajomo), oburzałam jego nieczułością... Aż do momentu, w którym zdałam sobię sprawę, że oburzam się na samą siebie. Przyznajcie uczciwie - kto z nas w dzieciństwie nie przypalał mrówek pod lupą, a później nie porzucał ufających mu miłości, nie wbił noża przyjacielowi, ściskając jednocześnie jego dłoń lub - w nieco cięższych przypadkach - nie rozbijał rodzin, nie oszukiwał ubogich staruszek jako akwizytor, nie zabijał na wojnie? Nikt? Naprawdę tacy jesteśmy święci, że w postaci głównego bohatera potrafimy dostrzec jedynie okrutnego geniusza, tworzącego kino lub fotografie, doszukując się odległej postaci reżysrea, Hitlera, mordercy z Ameryki - ale na pewno nie nas samych? "Pan Wyrafinowany" to tak naprawdę każdy z nas, w drodze do wymarzonego "domku z ogródkiem" zabijamy "60-61" osób, zapominając przy tym często i o naszym celu, i o materiale, z którego ten dom zbudowaliśmy. Pan Wyrafinowany to nie okrutny morderca, to inżynier, spokojny człowiek, mający rodzinę, przyjaciół, romanse i mroczne sekrety, o które nikt go nie podejrzewa. Które być może nawet nie istnieją, jeśli się nam nie ukaże ich okrucieństwa, nie wytknie ich palcem. Sam Wergiliusz, po zaprowadzeniu bohatera na dno piekieł, informuje go, że tak naprawdę jego miejsce jest o kilka kręgów wyżej, wraz z innymi "przeciętniakami", popełniającymi ludzkie błędy, a nie okrutne zbrodnie. Po wyjściu z kina nie miałam poczucia bycia "obrażoną" mnogością brutalnych scen. Przestały być nawet brutalne, kiedy zrozumiałam, że mogły być jedynie metaforą wcale nie odległych ode mnie, codziennych sytuacji. I to była właśnie sztuka.
Świetny i trafny komentarz. Mam dokładnie takie same przemyślenia. "Nasz dom" - świat - zbudowany jest w pewnej/dużej mierze na okrucieństwie i przemocy.
Zgadzam się. Z innej beczki, ja bym chętnie zobaczył więcej scen z drogi do piekła.