Odnoszę wrażenie, że film powstał tylko po to, by Trier "postawił sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu". "Dom, który zbudował Jack" to przekrój wszystkiego, co reżyser do tej pory pokazał w innych swoich filmach ("Melancholii", "Antychryście", "Nimfomance"). Znowu jest wyśmianie poprawności politycznej, pseudointelektualne wstawki z filozofii, religii i historii sztuki, groteska i wzniosłość. Niby fajnie, ale wszystko to "już było". Jeśli kogoś zaciekawił ten trop, po więcej zapraszam tutaj: http://www.stonerpolski.pl/numer-1/170-dom-ktory-zbudowal-lars.html