Dawno nie widziałem takiego kiczu na dużym ekranie filmowym. Pierwszy raz tak bardzo miałem ochotę wyjść z sali kinowej, nigdy za tym nie byłem, bo zawsze uważam, że nawet jeżeli film jest słaby to wypada go już obejrzeć do końca, żeby mięć rzetelną i obiektywną opinię, ale tutaj na prawdę już ledwo wytrzymywałem. Zgaduję, że Dom, który zbudował Jack ma z założenia szokować, zniesmaczać, wywierać zaplanowane oburzenie etc... i tak oburza, ale swoją tandetą. Lars von Trier rzeczywiście zawsze słynął z kontrowersyjnych, ekscentrycznych i lekko "pojechanych" filmów, ale teraz to przekroczyło granice czegoś artystycznego czy innego, chyba widać skutki uzależnienia od leków i alkoholu. Tutaj po prostu nic nie jest dobre, czy chociaż poprawne... scenariusz, dialogi, zdjęcia, efekty specjalne (o ile można to tak nazwać) no "fabuła", wszystko leży na naprawdę niskim poziomie. A ujęcia "z ręki" jeszcze bardziej podkreślają całą tandetę. Film kłóci się też z tym całym manifestem Dogma, którego twórcą jest właśnie m.in. Lars. Zrobiony po prostu na siłe, skończyły mu się pomysły i chciał jeszcze bardziej zszokować, ale niestety przekombinował. Dziwię się tylko dlaczego tacy aktorzy wzieli w tym udział. Naprawdę próbowałem doszukiwać się tu czegoś nad czym mógłbym dużej pokontemplować, ale z minuty na minute trumna sama się budowała, a końcowa scena z piekła dobiła tylko ostatni gwóźdź. Przykro mi że muszę pisać taką opinię na jakikolwiek film, ale jeżeli wszedł on na ekrany kinowe i od znanego reżysera to coś mnie poruszyło, na szczęście się nie rozczarowałem, bo choć na swój sposób tolerowałem jego poprzednie filmy, to nie byłem jakimś wielkim fanem jego twórczości. Powiedziałbym bardziej że się zaskoczyłem, jaki poziom kiczu można osiągnąć. Na prawdę nie dziwie się że na sali oprócz nas były tylko 3 osoby...