W wielkim domu wiele dzieci i chora Matka. Ojciec nieznany, a może jednak, komuś? Matka
umiera, dzieci nie chcą jej oddawać światu, nie chcą też iść do sierocińca, chowają matkę
w ogrodzie, odprawiają nianię, same prowadzą dom, realizują czeki Matki. Najstarsza córka
jest medium, rozmawia z Matką, w ten sposób dzieci podejmują ważniejsze decyzje.
Pewnego dnia w drzwiach pojawia się mąż Matki Film w treści może przypominać ponurą
baśń, jednak rozwój całej historii i jej zakończenie są zupełnie inne. Do tego realizacja jest
dość stonowana, można by wręcz mówić o realizmie. Kontrastuje to z atmosferą grozy. Film
nakręcono ładnie, klimatu nie zabrakło, a obsada spisała się bardzo dobrze, włącznie z
najmłodszymi aktorami, odgrywającymi tu przecież największą rolę. Interpretacja całej historii
nie jest dla mnie jednoznaczna, ale film skłonił mnie do rozważań i to sobie cenię. Choć
wydaje mi się, że mnogość myśli odnośnie zamysłu reżysera, idących zupełnie innymi
tropami, świadczy jednak o nie dokończa udanym procesie twórczym – film jest niejasny,
bardzo ciekawy, ale niejasny, przynajmniej nie tak, jakbym sobie tego życzył. Tak czy siak
pozycja godna uwagi.