Obejrzałem wszystkie filmy stworzone przez Cohena. Poprzednie 3 uważam za nadzwyczaj udane, ale w tym czegoś brakowało. W "Domu wygranych" pojawiło się kilka scen, po których się uśmiechnąłem, ale to zbyt mało, aby ukryć, że film był co najwyżej średni. Średniak do kwadratu.