Już nie jedno widziałem na ekranie. O ile mogę kupić wykreowana wizję świata po zagładzie z punkowcami kanibalami, rycerzami na koniach o tyle nie mogę przejść obojętnie obok bzdur scenariuszowych.

Podobna wizje świata kreuje obecnie Kirkman w swoich „żywych trupach” ale w jego historii to wszystko lepiej się komponuje może dlatego że Kirkman potrafił w zgrabny, ciekawy, dramatyczny sposób przedstawić to czytelnikowi komiksu. ( No i zamiast wirusa są zombiaki)
Ale wracając do filmu. Reżyser i scenarzysta w jednym starał się upchać jak najwięcej akcji w swoim filmie przez co powymyślał już takie głupoty które w głównej mierze zaważyły na mojej ocenie.

I tak mamy kobietę rambo, która rycerzom i punkowcom się nie kłania. Zawsze drażniło mnie w filmach robienie z kobiet nie wiadomo jak napakowanych bohaterek, ich popisy w scenach akcji prawie zawsze wyglądają komicznie. Męskie kino akcji jest dla mężczyzn ( może to szowinistyczne ale tak to już jest). Pozostałe bzdury scenariuszowe jak niezniszczalny praktycznie nowy bentley wolniejszy od złomu sprzed 30 lat lepiej przemilczeć bo można by napisać prace na kilka stron.

Frajdę z oglądania psuje też kamerzysta/ montażysta który postanowił zmieniać ujęcia podczas niektórych scen z częstotliwością równą mrugnięcia oka. Całość doprawiona spora dawka głupoty zawartej w scenariuszu sprawie ze nie mogę uznać tego filmu za udany.

PS. Ciekawa wizja świata utopiona została w sporej dawce głupoty scenariuszowej.
2/10