Podoba mi się jak kieruje emocjami widza. W zasadzie, czy tego chcemy czy nie podążamy za tropem myślenia poszczególnych postaci. I tak np.za młodym policjantem - niedowierzamy matce, przyjmując, że to musiała być 'wewnętrzna robota', w innej chwili rodzą się wątpliwości, czy rodzic mógłby tak potraktować własne dziecko (które podziela starszawy konsultant), zgadzamy się też z prokuratorem, że są uprzedzenia, a twardych dowodów brak.
Zapewne trafnie oddaje to odbiór podobnych medialnych spraw, które budzą emocje, każdy ma jakąś opinię, ale ogólnie wszyscy są równie bliscy, co dalecy od prawdy. Ktoś ma naturalnie rację, ale to nie jest wypadkowa sluszniejszej argumentacji. Bo każda zawarta w tej produkcji z tez jest logiczna i uprawniona, więc którą wybrać?
Co ciekawe ta sprawa angażuje emocjonalnie uczestników (od dziennikarza, który zostaje potem nauczycielem, po odchodzących policjantów) w sposób jakby czysty i mało upolityczniony. Tam każdy po prosty wierzy w swoje racje. I ta wiara, uczciwość rodzi frustracje.