Sądząc po komentarzach, spodziewałam się raczej pseudoartystycznego bełkotu z Björk w roli jedynego jasnego punktu filmu, ale na szczęście okazał się znacznie lepszy.
Świetny klimat, Björk jak zwykle piękna i dziwna. Co prawda film spodoba się przede wszystkim jej fanom, ponieważ dominuje znaczną jego część, ale osobom nieznającym jej twórczości również może przypaść do gustu.
W kwestii komentarzy na temat rzekomej obrzydliwości filmu... mam tylko nadzieję, że te delikatne żołądeczki nie jadają mięsa. A jeśli jadają, to powinny się dowiedzieć, skąd się biorą te różowe plasterki szynki na sklepowych półkach ;)