Hahahahaha.

Nie wiem jak wy ale ja wracam do 95' Tam przynajmniej w pierwszych 10 min usłyszałem 14 wyroków i 52 złamane paragrafy cywilne :) Do tego Stallone wygląda dobrze, w obcisłych gatkach xD

Film niezły, ale do Mrocznego Rycerza się niestety nie umywa.

Mroczny rycerz jest przereklamowany - głupi i nudny, przewidywalny do porzygu. Gdyby nie to, że tyle ludzi mi go polecało (chciałem dać mu szanse) to wyłączyłbym po 30 minutach. Dredd mimo, że na krawędzi kina klasy B to bije batmana na głowę.

Ja w ogóle nie lubię filmów o Batmanie, a jeśli chodzi o najnowszego "Dredda" to zrobił na mnie bardziej złe, niż dobre wrażenie, a oglądałem go niedawno, bo wczoraj, więc pamiętam:-) Przede wszystkim niezliczone sceny okrucieństwa jak gdyby do filmu łapy przyłożył jeden z dwóch hollywoodzkich psychopatów - Tarantino bądź Rodriguez, dwie reżyserskie patologie umysłowe. Rozumiem nawalankę karabinami, czy efektowne walki wręcz i ze dwie sceny postrzału w głowę. Ale widać było, iż reżyser napawa się widokiem rzezi ludzkiej dokonywanej w najbardziej wyrafinowany sposób i chce podzielić się z nami swoimi dreszczami emocji. Jakie to są widoki, każdy niech sam sobie obejrzy. Po jakiejś pół godzinie miałem tego dość, zaczęło to być zwyczajnie niestrawne. Choć może pracownikom ubojni bydła by nie przeszkadzało. Zabawne, iż założyciel tematu określił film jako "piękny, cudowny", chociaż te określenia pasują bardziej do "Love story" czy innego wyciskacza łez. Jednak wytrwałem do końca z uwagi na "Sędziego Dredda" z Sylwkiem i chciałem mieć porównanie oraz prawo do wypowiadania się:-)
Jak już zauważył któryś z recenzentów, ten Dredd różni się niemal całkowicie od pierwszego Dredda. To zupełnie inny klimat, muzyka w tym nowym jest lepsza niż w tym ze Stallonem; jakieś postindustrialne dźwięki lepiej komponują się z wizją upiornej przyszłości. Na uwagę zasługuje blond rekrutka (w filmie: rookie), nie tylko z uwagi na przyzwoitą urodę, ale swoją początkową niezdarność, którą w trakcie seansu z siebie zrzucała i jako bądź co bądź żołnierka twardniała.
I na koniec coś, czego chyba nikt nie zauważył. Ma-Ma swoją twarzą i tymi zmierzwionymi krótkimi ciemnymi włosami cały czas przypominała mi Anne Parillaud z Nikity Luca Bessona, po prostu jak jej bliźniaczka.

Widać sojowy chłoptasiu że komiksu nie przeczytałeś , weź się zaznajom niedzielny krytyku z materiałem źródłowy.

No ja starałem się coś więcej napisać...

Mroczny Rycerz no nuda i flaki z olejem.