Klimat ciszy, hektolitry krwi, świetne zdjęcia, pasująca do tego muzyka. Chcecie bym się nad tym zamyślił.... Przecież ten film oprócz formy nie ma żadnych walorów. I pewnie takim miał być. Ja w filmach nie doszukuję się tylko piękna. Ten film jest dla inteligentów mówicie? W którym miejscu? Może na końcu, gdy kałboy na białym koniu oddala się, a donna wyrywa sobie włosy z bólu, że już go nigdy nie zobaczy? Może wtedy gdy Pani pyta się czy podać herbatę, a on zastanawia się nazbyt długo? Powiedzcie mi w którym miejscu ten film ma zmusić mnie do myślenia? świecidełka - nic więcej
jesteś tak durny, ze zamiast odpowiedzieć wyszukałeś film, który oceniłem tak a nie inaczej. takich ludzi uwielbiam.
poniekąd świadczy to o Twoim guście filmowym. Pewnie oczekiwałeś filmu akcji, rozpierduchy i masy trupów. Nie rozumiesz tego filmu.
Film zbiera świetne recenzje, reżyser wygrał Złotą Palmę i moim zdaniem, jeśli nadal będzie wychodzić wiele mało ciekawych filmów w tym roku to ma szanse na oskara, a jeśli nie sam film to Gosling.
Twoje komentarze są bez sensu, najlepiej obrazić zamiast napisać coś sensownego.:) pozdro
Bo Drive i American Pie to ten sam gatunek filmowy. Są dzieła, dla których ocena poniżej 5 to zniewaga, ale Drive łączy w sobie cząstkę geniuszu z cząstką kiczu. Jedni zachwycą się, a dla innych to może być film na 3. Początek był genialny, a jak kogoś nie zachwycił to sceny mordobicia na pewno nie dodały temu filmowi punktów. Myślałem między 8, a 9 ale patrząc na rok zrozumiałem skąd się wzięła ta cząstka kiczu i dałem więcej.
Zgadzam się z Tobą. Film mnie totalnie rozczarował. Widać było, że reżyser chce zrobić coś wyjątkowego, innego. Chodzi mi oczywiście o formę. Jednak te przedłużające sceny były niezwykle denerwujące i w tym akurat filmie, wydaje mi się, że niepotrzebne.
Oczywiście, że moim zdaniem. Ja nikomu nie narzucam swojej opinii. Napisałam o swoich odczuciach i nikt nie musi się z tym zgadzać.
Film jest hołdem dla "męskiego" kina sensacyjnego lat 80-tych, a to zupełnie inne kino, niż to dzisiejsze. Mniej wybuchów - więcej ciszy przerywanej wyścigami i niespodziewanym wykręcaniem rąk trzymających noże. Uważam, że przynajmniej dorównał swoim pierwowzorom, a nawet je trochę przebił, bo ma już do tego klimatu większy dystans.
Poniekąd hołd, ale to nie ordynarna kopia 80sowych filmów, a świeże spojrzenie na 80sowe kino. Bez wątpienia najlepszy film dekady (obok nowego Beli Tarra)
No właśnie, Drive jest hołdem wobec kina lat 80-tych ale nakręcony zbyt dosłownie. Zabrakło dystansu, elementu zabawy konwencją ,chociażby tak jak to było w przypadku ostatniego filmu cohenów- True Grit. Tam chociaż sceny były żywcem przeniesione z pierwowzoru, wyczuć można było ironię - a przecież western to gatunek robiony chyba jeszcze bardziej serio niż kino sensacyjne. Winię tu Goslinga, który grał przez cały czasgłównie na "trzech minach". Sytuacje ratuje za to świetna muzyka