PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=419862}

Droga do szczęścia

Revolutionary Road
7,2 128 495
ocen
7,2 10 1 128495
7,8 30
ocen krytyków
Droga do szczęścia
powrót do forum filmu Droga do szczęścia

Trudny i wymagający dużego skupienia film opowiadający o trudnościach małżeństwa z kilkuletnim stażem i chęci wyrwania się ze szponów codzienności i uwikłania w pewne układy poprzez spakowanie walizek i zniknięcie. Główna bohaterka rozwiązuje swoje problemy zamiatając je pod dywan, szuka rozwiązań zapętlając się coraz bardziej. Mentalne film bardzo kojarzy mi się z Lektorem. Profesjonalna rola Kate Winslet - polecam.

matyliano

Odebrałam to dokładnie odwrotnie: to on zamiata problemy pod dywan, ona błaga o zmiany...

ocenił(a) film na 6
Gabriela_Neverwhere

Oni sami nie wiedzieli czego chcą... Przez chwilę dobrze, później gorzej i tak w kółko...

Andreas110

Wg mnie April bardzo dobrze wiedziała czego chce, bardziej jej mąż byl sfrustowany i gdy pojawiła się mozliwośc, by coś zmienić, to się wahał

ocenił(a) film na 6
umberella

Nie wiedziała czego chce... Mieli układ, że ona w domu z dzieciakami a on zarabia pieniądze... Nagle coś jej się w tym nie spodobało... Kiedy dążyła do wyjazdu to ok, wiedziała czego chce... Ale ogolnie to sami nie wiedzieli czy w ogóle powinni być razem...

Andreas110

Momentami faktycznie nie byli pewni siebie, ani tego co dalej będzie, bo pojawiały się nieprzewidziane problemy/możliwości, ale nie wiem czy April nie postanowiła usunąć ciąży właśnie po to, by, nawet samej z dziećmi, i tak wyjechać do Paryża, czy gdziekolwiek inadziej. Jej mąż stracił zapał znacznie szybciej i już go nie odzyskał.

ocenił(a) film na 8
umberella

SPOILER SPOILER SPOILER !!! (POST POWYŻEJ RÓWNIEŻ) - pamiętajmy o tych, którzy filmu jeszcze nie widzieli :)

Myślę, że już w momencie, gdy podejmowała decyzję o usunięciu ciąży - nie myślała o Paryżu. Trudno sobie wyobrazić tak płytkie pobudki do takiego czynu. Ona już wtedy była zrezygnowana, czuła się przegrana. Nie chciała mieć następnego dziecka, bo nie tak wyobrażała sobie dalsze życie. Poza tym wyjazd do Paryża (jeszcze przed zajściem z ciążę) był w jej psychice perspektywą zmiany - czegoś nowego, świeżego, ciekawego i pięknego. Chciała to tworzyć razem z mężem. Była pełna entuzjazmu, chęci do życia na samą myśl o wyjeździe, wyrwaniu się. Dziecko pokrzyżowałoby jej plany, jednak po jego usunięciu kobieta, a szczególnie matka, nie jest już taka sama. I nie sądzę, żeby pojechała do Paryża jak gdyby nigdy nic, szczęśliwa, mając świadomość jaki był makabryczny "koszt" tej podróży. Tym bardziej gdyby była bez męża.

Andreas110

Tak naprawdę to nie wiemy, jaki mieli układ... Raczej to życie zdecydowało za nich, taki model rodziny był wówczas normą. I obojgu ta norma nie pasowała... Ona przed ślubem studiowała aktorstwo, chciała realizować się w teatrze amatorskim a on jej w tym nie wspierał, chociaz jej porażka na tym polu nie miała pewnie nic wspólnego z nim. Oboje czują, że się duszą w swoich rolach a wyjazd do Paryża miał być nowym początkiem, próbą ratowania tego, co jeszcze między nimi było. Przy czym Paryż został wybrany ze względu na niego. Myślę, że tak naprawdę to nie ciąża była problemem, powiedziała mu: "Powiedz, że mogę urodzić w Paryżu." To bierność Franka, jego podporządkowanie się losowi, postawiło ją pod ścianą, wiedziała wtedy, że może już liczyć tylko na siebie. To co ona odebrała jako bierność było według niego odpowiedzialnym stawieniem czoła nowej sytuacji. Problemem jest tutaj kompletny brak komunikacji - on chce rozmawiać, ale tak naprawdę wcale jej nie słucha, ona nie chce rozmawiać, bo wie, że on i tak jej nie słucha i ona sama musi to przemyśleć i ogarnąć. On jako mężczyzna jest zadaniowcem i wszystko byłoby ok, gdyby nie potraktował żony jako kolejnego problemu do rozwiązania... Rzeczywiście trudny i wielowymiarowy film, i według mnie aktorzy udźwignęli swoje role. Cała trójka - Winslet, DiCaprio i Shannon są świetni, Kathy Bates też...

ocenił(a) film na 10
umberella

Może wiedziała czego chce, ale nie wiedziała, że nie ku temu podstaw jak z tym aktorstwem.

ocenił(a) film na 6
Gabriela_Neverwhere

Dokładnie.

ocenił(a) film na 10
Gabriela_Neverwhere

Możesz rozwinąć swoją myśl ?

użytkownik usunięty
matyliano

Film ciężki, ale bardzo... prawdziwy?. Niestety. Jednak ja na swój sposób byłam przejęta ich życiem czy im się ułoży, jak wybrną z sytuacji. Obchodził mnie ich los. Nie to co np.: w Blue Valentine, gdzie bohaterowie byli tak beznadziejnie beznadziejni, że gdyby nawet umarli w 1szej scenie w ogóle by mnie to nie obeszło. Także brawo Kate i Leonardo po raz kolejny razem, ale w jakże diametralnie innej odsłonie. 6/10.

nagini 1987, jak też inni, którzy w skupieniu obejrzeli film Droga do szczęścia, pomóżcie mi zrozumieć dlaczego April usunęła ciażę . Mam kilka koncepcji , ale żadna nie wydaje mi się dobra. Jedna z nich to- to, że April zachorowała psychicznie, druga to, że chciała podporządkować się mężowi, nawet w wykrzyczanej przez niego w złości opinii- " szkoda, że nie usunęłaś tej ciąży", a jej śmierć jest niezamierzona - jest ironią losu. I ostatnia - że April ostatni poranek zaplanowała ze wszystkim i ze wszystkimi konsekwencjami , co miało być " buntem" na beznadziejna w jej opinii sytuację.

ocenił(a) film na 9
Cichy_Mysliciel

Moim zdaniem April w pełni świadomie, liczyła się z konsekwencją śmieri poprzez usunięcie płodu... Bohaterka chciała lepszego życia, więc może dlatego wybrała śmierć.. Ta scena końcowa, kiedy to podchodzi do okna przez które padają na nią promienie słońca.. uśmiecha się.. i wcale nie śpieszy się z zatelefonowaniem po ambulans. Wykonuje te czynności w spokoju... Być może zrozumiała, że poprzez śmierć zyska szczęście, na którym jej tak zależało..

ocenił(a) film na 4
Drama07

Drama07 wg mnie nie wiedziała, świadczy o tym jej przerażona mina kiedy zaczyna się jej lać krew. Jakby wiedziała to byłby to rodzaj samobójstwa a samobójcy zostawiają listy pożegnalne czy coś w tym rodzaju.

eworek

a scena gdzie dzwoni do Milly, żeby zapytać o dzieci? pokazane jak nerwowo ściska kabel telefoniczny, jak się wzrusza przy rozmowie. Zupełnie jakby była przekonana, że to ostatnia rozmowa. Śniadanie dla męża to samo. Mniej więcej wiedziała czego on oczekuje. Chcąc ostatni raz go zadowolić, zacisnęła zęby i na siłę dopasowała się do oczekiwań. Po jego wyjściu rozpłakała się, bo wiedziała, że to może się udać max. przez kilka dni, że uszczęśliwi tylko jego, nie siebie. A jak uszczęśliwi siebie, to on będzie nieszczęśliwy. Bez siebie też byli nieszczęśliwi - oboje. Nie widziała wyjścia z sytuacji. Wg mnie doskonale wiedziała jakie będą konsekwencje.

ocenił(a) film na 8
goswork

Dokładnie ...oboje byli zagubieni ale to ona w tym tamdemie fałszowała najmocniej....

użytkownik usunięty
Cichy_Mysliciel

Przychyliłabym się do Twojej ostatniej koncepcji. Rano była miła dla męża, (po poprzedniej ostrej awanturze i wykrzyczeniu wielu raniących słów), bo wiedziała, że mogą się już nie zobaczyć. Tak wybrała. Gdyby urodziła trzecie dziecko zapewne zabrnęłaby jeszcze bardziej w swoje nieszczęśliwe życie, a tego nie chciała. Uważam też, że mimo wszystko się kochali... Tylko życie napisało inny scenariusz. Coś w tym stylu ;-)

ocenił(a) film na 4

Film pokazuje niedopasowanie ludzi, którzy zafascynowani sobą w młodym wieku nie poczuli czym jest miłość biegną do ślubu. Nie ma gdzie się spieszyć bo później takie rzeczy się przytrafiają. Ona zdradza, on zdradza a przy tym wszystkim tragedia.

użytkownik usunięty
eworek

To teraz tak abstrachując od filmu: Ile zatem czekać? Ile się spotykać, aby być pewnym, że warto wziąć ślub? Jestem zdania, że (niestety),to co nowe jest zawsze bardziej ekscytujące niż to, do czego przywykliśmy. Niemniej historii tej nie ma końca, każdy nowy związek prędzej czy później będzie "stary", więc chcąc uniknąć rutyny należałoby regularnie zmieniać partnera/ke. Tak więc uważam, iż pielęgnowana miłość ma szanse przetrwać lata- nie poprzestawać na "kochamy się i to wystarczy", bo będziemy oglądać kolejną "Drogę do szczęścia" ;-)

ocenił(a) film na 8

Nie ma recepty na udany związek na lata. Jedni spotykają się, poznają, docierają bardzo długo zanim zdecydują się na ślub, inni po pierwszych spojrzeniach wiedzą, że to jest to, jeszcze inni całe życie żyją w wolnym związku, "w razie czego" mając wolną drogę, następni co kilka lat (bo licząc w miesiącach trudno mówić o poważnym związku) zmieniają partnera i są szczęśliwi. Najważniejsze, żeby nie nudzić się sobą, zawsze mieć co robić, posiadać wspólne pasje, zainteresowania, śmiać się z podobnych rzeczy, mieć podobne spojrzenie na świat. Niekoniecznie musi być tak jak pisze eworek, że ludzie "nie poczuli czym jest miłość i biegną do ślubu". Być może poczuli, ale każdy z nas się rozwija i po pewnym czasie możemy dojść do wniosku, że jesteśmy za daleko od siebie. Uważam, że to nic złego, nawet jeśli ludzie mają dzieci. Często lepiej się rozstać pozostając w normalnych relacjach niż ciągnąć coś, co zaczyna być toksyczne. Ale zgadzam się, trzeba wiele pracy i starań, aby nie dopadła nas rutyna.

Cichy_Mysliciel

Moim zdaniem zachowanie April sugerowało już jakieś załamanie nerwowe, a na pewno od dłuższego czasu depresję. Depresja charakteryzuje się nie tylko ustawicznym przygnębieniem, ale również wahaniami nastroju, co można było zaobserwować w filmie. Co prawda na koniec ona świadomie zagrała szczęśliwą, jak podawała śniadanie, ale wcześniej miała takie skoki, że najpierw była szczęśliwa, pobudzona wręcz, a później flaki z olejem i absolutne dno, w desperacji nawet posunęła się do zdrady, która nie wywarła na niej większego znaczenia - była zobojętniała. W ogóle 90% charakterów z tego filmu była jakaś neurotyczna.

ocenił(a) film na 5
matyliano

A, przepraszam, że głupio pytam, w jakim to mentalnym aspekcie wydał Ci się ten film podobnym Lektorowi? Bo rozumiem, że nie mówimy to o tym, że w obu filmach zagrała ta sama aktorka, i w obu mroczne role. ?

ocenił(a) film na 7
Mahosia

Chodziło mi o pewien klimat w obu filmach.

ocenił(a) film na 8
matyliano

Również podobała mi się rola Kate Winslet i doceniam tematykę filmu,a także jego psychologiczny wymiar. Wszystko byłoby dobrze zarówno klimat filmu przenoszący na o kilkadziesiąt lat, sylwetki bohaterów, problematyka nie dająca się zaszufladkować - skłaniająca do przemyśleń nie dająca jednoznacznych odpowiedzi, mam jednak pewnien zarzut- film jest monotonny, momentami naprawdę nudny ( a jestem cierpliwą osobą potrafię przebrnąć przez cięzkie ksiązki czy filmy). Aby dobrnąć do końca oglądałam go dzieląc na 3 częsci, momentami miałam ochotę go wyłączyc. Druga połowa jest bardziej wciągająca niż pierwsza, dlatego nie żałuję że jednak wytrwałam, jednak mniej wytrwały widz mógłby nie dobrnąć do końca.

ocenił(a) film na 8
wilma87

film ani na chwile nie jest nudny. To wszystko zależy od Twoich oczekiwań. Film mógłby mieć nawet wolniejsze sceny, dla mnie za dużo się działo, dlatego nie miałam czasu sobie tego ułożyć w głowie. Dobre kino właśnie takie jest - bez epatowania czymkolwiek, bez silenia się na cokolwiek, prawdziwe, powinno się rozciągać w czasie i przestrzeni.
Jak uważasz , że jest nudne, to obejrzyj sobie kiedyś "pusty dom" ;)
Pamiętaj wszystko zaczyna i kończy się w Twojej głowie. Doskonały reżyser to taki, który ci nie wykłada wszystkiego, nie narzuca, ale podaje po trochu, zaciekawia...

ocenił(a) film na 8
utopia27wawa

Ja lubię wolne sceny, nie o to mi chodziło- po prostu momentami dialogi wydawały mi się nudne, jakby na siłę układane. no i nie mówię że film jest całkiem słaby - oceniłam na 6 czyli jako niezły. Z pewnością było wiele plusów, skłania do myslenia, ukazuje relacje których nie sposób określić jako czarno-białe.

ocenił(a) film na 10
wilma87

Myślę, że to wrażenie monotonii było celowym zabiegiem reżysera, aby podkreślić cichą rozpacz w tym małżeństwie.

ocenił(a) film na 8
MeMarie

Ja zawyżyłam ocenę po latach w momencie gdy problemy w związku mnie przerosły:)

użytkownik usunięty
matyliano

Ktoś tu nie widział ciężkich filmów.

ocenił(a) film na 7

Widziałam wiele trudnych filmów, a tkwienie w czymś co nie daje szczęścia a pomimo to próba ratowania tego czegoś jest jednym z najtrudniejszych tematów.

użytkownik usunięty
matyliano

Dodaj jeszcze: "dla mnie". Bo teraz brzmisz jakbyś uważała, że Twoje zdanie jest święte i prawdziwe, a ja np mam inne.

ocenił(a) film na 7

Skoro piszę "widziałam" to chyba wiadomo, że mówi w swoim imieniu. Nie będę tego komentować ...

użytkownik usunięty
matyliano

"tkwienie w czymś co nie daje szczęścia a pomimo to próba ratowania tego czegoś jest jednym z najtrudniejszych tematów." - Twoje zdanie. Dla mnie to jeden z najprostszych tematów. Wiesz co to są trudne tematy? Wojna np. Choroba np. Śmierć np. Może faktycznie nie komentuj.

ocenił(a) film na 7

No tak, bo w filmie nie było śmierci - może obejrzyj jeszcze raz, a potem się wypowiadaj. Wojna i choroba są tematami, na które nie mamy wpływu, więc miotamy się tylko wokół hasła "przeżyć" i to nie jest wcale trudne, tylko oklepane i zawsze wygląda w ten sam sposób. Studium ludzkiej psychiki w czasach braku zagrożeń jest o wiele ciekawsze - moim zdaniem oczywiście.

użytkownik usunięty
matyliano

To dobrze, że Twoim zdaniem, bo moim zdaniem to po prostu banał. Zbyt jestem życiowo doświadczona by uważać takie problemy za problemy. Nie zamierzam oglądać raz jeszcze, śmierć z nudów to nie moja ulubiona wizja pożegnania się ze światem, a Ty podobno miałaś już nie komentować, więc łaskawie trzymaj się swoich deklaracji, bo inaczej będę zmuszona uznać, żeś dzidzia.

ocenił(a) film na 7

Masz rację - nie ma z kim i o czym dyskutować.

użytkownik usunięty
matyliano

Ja jedynie apeluję o to, by użytkownicy tego portalu mieli trochę klasy, choć oczywiście zła nie da się całkowicie wyplenić. Ale jak widzę komentarze w stylu "kończę z Tobą dyskusję", a później kolejne 20 postów od osoby, to nie mogę takowej uważać za wiarygodną. Trochę honoru, trochę konsekwencji.

Droga Zuzanno,
Rzadko komentuje na tym forum, choć często komentarze czytam, ale czytając Twoje argumenty czuję silną potrzebę wypowiedzenia się.
To Tobie najwyraźniej brak klasy, skoro nie potrafisz po prostu ocenić filmu, tylko zaczynasz rozmowę bagatelizując czyjąś subiektywną opinią komentarzem: Ktoś tu nie widział ciężkich filmów.
Nikt z nas nie jest krytykiem filmowym, więc oceniamy filmy z naszej perspektywy, naszych doświadczeń, wieku, ilości obejrzanych filmów. Jest to ocena subiektywna, możemy się z nią nie zgadzać i wtedy dyskutujemy nad różnym odbiorem filmu. Twoja jednak dyskusja z matyliano świadczy o Twoim absolutnym braku umiejętności dyskusji,a jedynie przerzucaniem się niekonstruktywnymi argumentami, typu "banał" czy "Zbyt jestem życiowo doświadczona by uważać takie problemy za problemy" Nigdy nie widziałam, że ktoś w ten sposób oceniał filmy... O komentarzach w stylu: "będę zmuszona uznać, żeś dzidzia" nawet nie będę wspominała bo są poniżej poziomu...

Wracając do filmu: Ja uważam film za bardzo dobry. Byliśmy z mężem na tym filmie w walentynki, co było dość kuriozalnym wyborem na to kiczowate święto :) Wyszliśmy z kina wstrząśnięci. Film był dla nas niezwykle emocjonalnie ciężki, na początku nie mogliśmy rozmawiać, bo ciągle trawiliśmy to co wydarzyło się na ekranie. Jak dla mnie jeden z najlepszych filmów o rozpadzie związku jaki widziałam, nie polecam więc na walentynki :)

użytkownik usunięty
Doro55

Doroto (po nicku myślę, że możesz być nosicielką tegoż pięknego imienia, ale wybacz mi jeśli się mylę),
jestem wprost zachwycona faktem, że po ponad czterech miesiącach Twojej obecności tutaj pierwszy i, jak dotąd, jedyny temat, w którym zdecydowałaś się wypowiedzieć to ten, w którym i ja się kiedyś wypowiedziałam oraz, że jedyny post, który do tego momentu zamieściłaś na tym portalu był skierowany właśnie do mnie. Dziękuję Ci! I zero w tym ironii. Pochlebia mi to, naprawdę. Widocznie mam w sobie coś, czego nie miał nikt inny z osób przez Ciebie tutaj spotkanych, a zatem muszę być osobą wyjątkową. W dzisiejszych czasach, gdy ludzie tak mocno pragną być zauważeni to, bez względu na intencje, zawsze będzie komplementem. :-)
Walentynek nie obchodzę. Nie fascynują mnie takie bzdury. Raczej nudzą.
Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę wielu mądrych wypowiedzi!

ocenił(a) film na 8
matyliano

ale foch ... :)

ocenił(a) film na 9
matyliano

Jestem świeżo po filmie i mam kilka spostrzeżeń co do bohaterów.
Wydaje mi się, że April już od dłuższego czasu nie kochała męża, w rozmowie z sąsiadem powiedziała, że jej szczęście opieralo się na obietnicy, której nikt nie złożył - że coś się zmieni, że bądą żyć wyjątkowo. Ona sama ułożyła sobie tak w głowie i chyba cały czas czekała na to by w końcu wyrwać się z szarej codzienności. Gdy i ta nadzieja znikła, utwierdziła się w przekonaniu, że w takim wypadku już nawet nie może starać się udawać i żyć w kłamstwie, że jest szczęśliwa. Jej postawa wobec dzieci jest dość specyficzna, zauważcie, że film bardzo rzadko ukazuje ich wspólne relacje, dzieci właściwie się nie pojawiają, są jakby zawadą. Nie twierdzę, że dzieci nie kochała, raczej przez swoją depresję (którą można u niej podejrzewać) i ogóle unieszczęśliwienie nie była w stanie ich docenić i myśleć o nich. Gdy pojawiło się 3 dziecko, zdała sobie sprawę, że będąc w ciąży nie będzie mogła pracować w Paryżu i wyjazd stanie się o wiele mniej prawdopodobny. Przestała myśleć o dziecku czy o mężu, a głównie o sobie o spełnieniu swoich marzeń, o odnowieniu jakiegokolwiek uczucia do męża o wyrwaniu się z małomiasteczkowego marazmu. Ostatnie śniadanie ogło być ostanim przedstawieniem, a może naprawdę wierzyła, że uda się jej być idealną żoną, która zadowala męża. Tak czy inaczej płacz przy zlewie dowodzi, że nie jest to możliwe i ona nie jest w stanie tak żyć. Gdy dokonała aborcji pewnie zakładała oba scenariusze, że usunie ciąże i niejako zemści się na mężu, może od niego odejdzie (?), albo po prostu umrze i skończy się jej mordęga. Zauważcie, ze w scenie gdy patrzy przez okno widać, że tył jej spódnicy jest cały we krwi - to znaczy, że już leżąc na podłodze musiało dojść do krwawienia, bo stojąc nie zabrudziła by tak szybko tyłu spódnicy, a dywan, na który zaczeło kapać później. Już wiedziała, ze umiera i czuła radość, a potem jednak strach przed nieznanym, myśli samobójców często bywają splątane. Choć może to był błąd scenarzystów, może wtedy była jeszcze nieświadoma swojego czynu i cieszyła się po prostu z tej chwilowej wolności, że mogła podjąć decyzję co do swojego życia, nawet jeśli wiązało się to z zabiciem własnego dziecka.

Jeśli zaś chodzi o Dicaprio, to on również wydaje mi się bardzo nieszczęśliwą postacią w filmie. Na początku budził moją pogardę - zdradzając żonę, gdy ta mu wybacza szykuje przyjęcie i myśli o jego przyszłości i szczęściu planując nowe życie w Paryżu. Potem stwierdziłam, że jest on po prostu egoistą - nie jest w stanie myśleć co uszczęśliwi jego żonę, dlatego przekreśla wyjazd w Paryżu, gdy trafia się szansa nowej pracy, mimo iż wie jak jego żona oczekuje wyjazdu. Trzeba przyznać, ze nie miał też tyle odwagi co April, wizja życia w zupełnie obcym kraju, bez perspektyw na prace, po prostu go przeraża. Boi się, że skończy jako bezrobotny, a żona będzie go utrzymywać - co zagraża jego męśkości (która udowadniał sobie przez romanse na przykład). Jednak mimo swojego egoizmu, na swój sposób kocha swoją żonę i martwi się o to czy rzeczywiście będzie szczęśliwa. Scena, w której biegnie po nią do lasu, stara się z nią rozmawiać, pokazuje że troszczy się o nią. Widać zdewastowanie i cierpienie na jego twarzy w chwili, gdy April oznajmia mu, ze go nie kocha i nie obchodzi jej czy ją zdradza czy nie - nie może znieść myśli, że Aprlil go nienawidzi, gdy on nie jest w stanie sobie wyobrazić życia bez niej. Jego mina przy śniadaniu, oczy pełne łez szczęścia, że wszystko okazało się tylko złym snem i wszystko jest w porządku - pokazuje jego ulgę. Choć podświadomie musi sobie zdawać sprawę z tego teatru, woli wierzyć, że April się opamiętała, kocha go i po prostu w złości powiedziała mu nieprzyjemne rzeczy.

Bardzo dołujące są jeszcze postaci drugoplanowe- sąsiedzi - żona, która popłakała się przed mężem gdy ten stwierdził, że pomysł wyjazdu do paryża jest dziecinny - ja odczytałam to jako rozpacz kobiety, która zazdrosci przyjaciołom ich odwagi, na którą ona nie była w stanie się zebrać. Wie, ze ona nigdy nie będzie w stanie odmienić swojego życia, przez cały czas powtarzała sobie, że inaczej się nie da i że w taki sposób jest szczęśliwa, ale nowina przyjaciół uświadomiła jej, że się oszukiwała i jak bardzo nieszczęśliwa jest w obecnym stanie. Jej mąż, który również nie odczuwał satysfakcji z życia rodzinnego - jego dzieci go olewają, a on potajmnie kocha się w swojej sąsiadce. No i końcowa scena z babką, która sprzedawała domy - opowiada mężowi swoje spostrzezęnia i uwagi, a on po prostu wycisza ją na aparacie słuchowym, bo tak naprawdę, wcale nie interesuje go co żona do powiedzenia.

Ogólny wydźwięk filmu jest naprawdę dołujący i choć rozumiem intencję reżysera, zabrakło mi jakiegoś promyka nadzieji, przykładu, który pokazywałby, że nie każde małzeństwo po latach musi się kończyć zobojętnieniem i wzajemną niechęcią.

ocenił(a) film na 8
kundzia44

Obydwoje byli egoistami i widać że pieniądze przyszły szybciej niż miłość.

ocenił(a) film na 9
robert_fk

No tak, nie można wykluczać, że ona też była egoistką i przekładała swoje szczęście nad szczęście dzieci

ocenił(a) film na 8
kundzia44

Dodałbym że ten fim był o pewnym etapie w życiu majętnych ludzi . Pieniądze szczęścia nie dają...żeby to stwierdzić trzeba je mieć . Droga do szczęścia może okazać się ślepą uliczką :)

kundzia44

Zgadzam się z Tobą w wielu kwestiach. Nie jestem za to pewna, czy Frank był aż tak egoistyczny, jak to nakreśliłaś. Albo inaczej - nie bardziej, niż jego żona. Wyjazd do Paryża tak naprawdę go nie pociągał i prawdopodobnie nie wierzył, ze dojdzie do skutku. Od początku nie fascynował go ten pomysł, próbował odwieść żonę od niego. Nie odrzucił od razu propozycji awansu. Sceny pakowania - cały czas to ona się pakowała, on biernie leżał na kanapie, czytając rozmówki i nie wydawał się tym zaangażowany. Czytał je jak poranną gazetę, a nie uczył się z nich. Chociaż to może już nadinterpretacja z mojej strony. Na wyjazd zgodził się bardziej dlatego, że jej zależało. On może i chciałby żyć w Paryżu, ale brakowało mu odwagi, aby porzucić dotychczasowe życie i zacząć nowe. Niezadowolenie z dotychczasowego życia nie było dla niego aż tak wielkie, by skłonić go do powzięcia wysiłku odnalezienia się w nowej rzeczywistości. W pewien sposób przyzwyczaił się do niego. Jego cierpienie miało inne źródło, niż cierpienie April. Ona była skupiona na tej "obietnicy, której jej nikt nie dał", na przekonaniu, że są wyjątkowi, że będą szczęśliwi. Dusiła się w swoim życiu i chaotycznie chciała je zmienić. On się o nią w jakiś sposób troszczył, ale nie podzielał jej podejścia do sprawy. W wielu momentach April i Frank nie potrafili się porozumieć. Każda kolejna próba rozmowy coraz bardziej uświadamiała im, że się nie rozumieją i że ich życie nie wygląda tak, jak powinno. Zamiast zbliżyć się do siebie, cały czas się oddalali. W sumie trudno jednoznacznie określić, co się między nimi działo.

Jak już powiedziałaś, świetne postaci drugoplanowe. Plus symboliczny wątek chorego psychicznie syna kobiety sprzedającej domy. Jest jedyną naprawdę szczerą postacią i przy okazji kontrastem dla swojej mamuśki.

Robert - trafne spostrzeżenie z tym etapem w życiu.

ocenił(a) film na 6
matyliano

Frankowi zmiana sie nie oplacala; mial prace, w ktorej odnosil sukcesy, mial kumpli od kieliszka, dziewczyne na boku, ladny dom, dzieci, zone i przyjaciol. Kariera April skonczyla sie zanim sie zaczela, jej postac jest ograniczona do domu, w ktorym powoli wariuje. Paryz to tylko symbol zmiany, kroku naprzod, ucieczki od schematu, w ktory zostala wtloczona...

ocenił(a) film na 8
matyliano

Ciezki ? Moze mmiales jakas limitowana pozycje z kilkoma dyskami, ale bez przesady, ile to moglo wazyc.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones