Kolejny po "Małych dzieciach" film, ukazujący pustkę i jałowość przykładnej mieszczańskiej egzystencji. Oto the dullness of life w pełnej krasie. Coraz częstsze rozmijanie się dwojga bliskich sobie niegdyś ludzi. Codzienna szarpanina i skrywane przed sobą nawzajem tęsknoty. Obcość, która wkrada się niepostrzeżenie, choć nieubłaganie. Odwaga, której starcza jedynie na snucie brawurowych planów. Niedopasowanie. Zagubienie. Wieczne mocowanie się z własnymi cieniami.
Temat tak bardzo mi bliski, ale realizacja mało satysfakcjonująca. DiCaprio dobry (choć spodziewałabym się po nim więcej; miałam wrażenie, że nie bardzo wiedział jak ugryźć tę rolę i postawił po prostu na maksymalna ekspresję), Winslet poprawna, historia trywialna i zakończona nieodzownym tragicznym akcentem. Najlepiej zapamiętałam sceny z udziałem psychicznie chorego syna sąsiadki, którego ułomność usprawiedliwiała najdziwaczniejsze poglądy, w praktyce realizując się w przyzwoleniu na brutalną czasem szczerość wobec głównych bohaterów. To on jest - paradoksalnie - głosem sumienia, on mówi im wprost to, czego sobie nawzajem ani sobie samym powiedzieć nie chcą. Te morderczo logiczne wywody i bezpardonowe diagnozy "zwariowanego" matematyka to najlepsze fragmenty filmu.
Wzorcem przypowieści o niespełnieniu jest dla mnie motyw Laury Brown z "Godzin" Daldry'ego (z udziałem rewelacyjnej Julianne Moore w roli pani domu z lat 50.). A o samotności i utracie złudzeń przejmująco, choć przewrotnie i nieco sarkastycznie opowiada "Happiness" Todda Solondza.
Witaj moja droga!!!!!! Dawno już nie miałam przyjemności z Tobą dyskutowac :D :D :D DiCaprio lubię w ekspresyjnych rolach, nie wiem czemu, ale mam wrażenie jakby się powoli wypalał, chociaż może to tylko takie wrażenie....
Uważam , że bardzo tak dosadnie i przekonująco pokazano wątek samotności w związku,,,,,,,,no i mogliby bardziej postawic na te drugoplanowe role. Tu chyba reżyser nie przemyślał tej kwestii...
Ogólnie to dobrze, że Winslet dostałała Złotego Globa- po tylu latach należał się jej.
Jeszcze tylko jeśli chodzi o najlepsze fragmenty to dodam ostatnią scenę... Bardzo wymowna ;)