Nie spodziewałam się, że ten film tak mnie poruszy. Wielokrotnie czytałam o tym, że jest dobry. Obejrzałam go wczoraj i mnie powalił.
Świetny klimat, świetna obsada.
Od sceny ze śniadaniem czułam, że coś jest nie tak. Obstawiałam, że jak tylko Frank pojedzie do pracy - padnie samobójczy strzał. Pomyliłam się.
Zastanawiam się tylko co April chciała uzyskać usuwając ciążę. Czy to (w jej oczach) była przepustka do Paryża? Czy chciała ukarać męża? Czy chciała jedynie spełnić Jego "marzenie", które jej wykrzyczał w wielkiej kłótni? Jak sądzicie?