A gdyby tak postawić kawę na ławę co tak naprawdę reżyser chciał nam przekazać?
losy dwóch małżeństw... Codzienne życie i jego trudy, koleje losu...
Jednak nie wiem jak mam interpretować ten film.
Ludzie, którzy nie mają większych ambicji zawsze będą w życiu szczęśliwi, ustatkowani
i bezpieczni?
Mnie osobiście film pokazuje by cieszyć się każdego dnia tym co mamy i nie marzyć
o byciu ponadprzeciętnym.
W końcu na samym końcu widzimy, że szczęśliwą parą na samym końcu pozostaje nie
April i Frank...
i co tak naprawdę działo się w głowie April?
Dlaczego była nieszczęśliwa?
Myślę, że odpowiedzi na te pytania znajdziesz w książce. Czytałam ją dosyć dawno, więc nie pamiętam jej na tyle, żeby ci udzielić wyczerpującej odpowiedzi. Ogólnie dzieło świetne, lekko się czyta.
April i Franka nie zgubiły marzenia. Zauważ, że dopóki marzyli, żyli jakby w euforii. Ogólnie rzecz biorąc można powiedzieć, że byli szczęśliwi do narodzin pierwszego dziecka. Wtedy zaczęli życie jakiego nigdy nie chcieli, wręcz przeciwnie. Pragnęli za wszelką cenę uniknąć takiego losu: wyścigu szczurów, braku zajęcia innego niż opieka nad dziećmi i domem. Mylisz się twierdząc, że ludzie bez ambicji, niewychodzący ponad przeciętność zawsze będą szczęśliwi. Znajomi Franka i Alice, mieli ambicje, ale jakże różne od ich własnych. Ich ambicją było właśnie zajęcie jak najwyższego stanowiska w pracy, utrzymanie idealnego domu. Jak odbiegało to zupełnie od ideałów Franka i Alice, którzy chcąc nie chcąc zostali zamknięci w tym samym schemacie co Campbellowie. "Droga do szczęścia" - właśnie droga. Ciągłe do niego dążenie.
Można skojarzyć Franka i April z Ikarem. Za bardzo wznieśli się ponad przeciętność i poparzyli sobie piórka. Ale to błędne skojarzenie. Ich dramat to przyznanie się do marzeń i późniejsze ich poddanie. Stopniowe, nieuchronne staczanie się w stronę bezbarwnej masy, która każdego ranka wypełniała stacje kolejowe, pociągi i ulice NY. Paraliż obezwładniający utartymi schematami uczestników gry w klasę średnią, aż po osiągnięcie "hopeless emptiness" - beznadziejnej pustki. "Ludzie, którzy nie mają większych ambicji" nie będą w życiu bardziej szczęśliwi. Będą się jedynie lepiej lub gorzej oszukiwać i... bardzo cierpieć, co widać gołym okiem po Campbellach. Czy na pewno widziałeś w nich szczęście, które sam chciałbyś osiągnąć?