PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=419050}

Droga

The Road
7,1 76 653
oceny
7,1 10 1 76653
6,8 22
oceny krytyków
Droga
powrót do forum filmu Droga

Nie ma co nad tym dyskutować, film jest naprawdę ciężki. Sytuacja ludzkości jest przechlapana. Jak w każdym "świecie post-apokaliptycznym" mamy ludzi walczących o przetrwanie. Jedni grabią, mordują i gwałcą w różnej kolejności, a także z braku pożywienia posuwają się do kanibalizmu (takie zachowania znamy i z naszego świata - choćby z obozów koncentracyjnych, są to zwykle warunki ekstremalne, niewyobrażalne dla współczesnego, normalnego człowieka), inni próbują zachować swoje człowieczeństwo, chociaż jego cząstkę.
Główny bohater ze swoim synem należą do tej ostatniej grupy. Sami mówią o sobie "dobry ludzie".
Oglądałem ten film niedługo po premierze (miałem wtedy około 24 lata) i dziś. Za pierwszym razem z tego co pamiętam uznałem go za o wiele lepszy. Teraz nasunęło mi się kilka pytań/przemyśleń.

- Przystosowanie głównych bohaterów. Z tego co zrozumiałem, to bliżej nieokreślona katastrofa miała miejsce około 7-10 lat temu. Widząc dzieciaka (jego wiek) można uznać, że nie zna on kompletnie naszej rzeczywistości i wychował się już w świecie po katastrofie. Problem w tym, że zachowuje się jak zwykłe, współczesne dziecko, wychowywane w dobrobycie i wyciagnięte z dnia na dzień do lasu, na zimno, śnieg, deszcz i bez jedzenia. Chłopak jest "kwękliwy", płaczliwy, marudny i kompletnie nieprzystosowany do tego co się wokół niego dzieje. Nie posiada żadnych wyrobionych odruchów związanych z przetrwaniem w dzikim świecie (przecież zna tylko to), a nie ma już 3 lat, bo wygląda z grubsza na 10. Współczesne dzieci z biednych dzielnic Bogoty, Rio de Janeiro czy państw trzeciego świata wyglądają na bardziej zahartowane i ogarnięte. Może to zwyczajnie wina jego charakteru (to jeszcze bym zrozumiał), a może wychowania przez ojca...
No właśnie. Ojciec wygląda na wykształconego w różnych dziedzinach, więc wydawałoby się, że nie jest jakimś głupkiem. Tymczasem apokalipsa trwa już 10 lat (czy tam 8), a on jako facet trzyma synka pod kloszem i wychowuje tak jakby nic się na świecie nie zmieniło. 10 lat to przecież ogrom czasu na naukę, skoro dożyli, aż do teraz. Rozumiem, że amunicja się skończyła, ale czy to jest usprawiedliwienie, żeby walcząc o życie swoje i przede wszystkim swojego dziecka nie posiadać po tylu latach żadnej innej broni? Noży? Zaostrzonych kołków, patyków, dzid? Ostrych kamieni? Prowizorycznych łuków? Nic? Zupełnie nic? Żadnej wizji, pomysłu, tylko iść przez świat z jednym nabojem?
Ja sobie kompletnie nie mogę wyobrazić, że zostawiłbym mojego syna (umierając) w takiej niewiedzy, nieprzygotowaniu do życia.
Rozumiem co to znaczy "być dobrym" itp., ale litości...to są hasła i punkt widzenia naszego współczesnego, cywilizowanego świata w XXI wieku.
Nawet mój dziadek będąc nastolatkiem (w czasie ll wojny światowej zaledwie 70lat temu) musiał zabijać ludzi, chociaż był bardzo wycofanym i spokojnym człowiekiem, z zamiłowania poetą, a nie jakimś psychopatą czy choćby awanturnikiem. Po prostu żył w zupełnie innej rzeczywistości niż my aktualnie i musiał się do niej przystosować. To, że do kogoś strzelał nie oznacza od razu, że był jakimś Rambo. Chciał żyć i tyle.

Obejrzałem film do końca, ale to o czym napisałem powyżej, strasznie mnie tym razem irytowało.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones