PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=419050}

Droga

The Road
7,1 76 609
ocen
7,1 10 1 76609
6,8 21
ocen krytyków
Droga
powrót do forum filmu Droga

Dlaczego tylko 7,2?

ocenił(a) film na 9

Ocena bardzo zaniżona przez młodszych użytkowników Filmweba. Prawdopodobnie dlatego, że:

1. Na farmie u kanibali syn i ojciec nie rozwalili wszystkich i nie było krwawej jatki.
2. Po rozwaleniu wszystkich ojciec nie stał się przywódcą i nie zgarnął pod swoje opiekuńcze skrzydła więźniów.
3. Na samym końcu ojciec nie odkrył, że wszystkiemu jest winny jakiś wirus i świat nie został uratowany.

Macie jeszcze jakieś pomysły?

ocenił(a) film na 8
mizak81

racja, za mało rozpierdalalnki, efektów i superbohaterów, bo to najbardziej bawi masową publike, a jak coś ma głębszy sens i przekaz to jest fe, trochę to wkurzające że jakiś wszechwiedzący gówniarz napieprzający w durne gierki wystawia ocene i komentarz jaki to film jest nudny i beznadziejny,

ocenił(a) film na 7
popolupo77

Niestety trochę ambitniejsze filmy nie są dla większości tych małolatów interesujące. Teraz najlepiej sprzedają się filmy o seksie, mordobiciach i z przerostem formy nad treścią-czyli efektami specjalnymi, które niestety w większości przypadków choćby nie wiem jak świetne były- niektórych filmów nie uratują.

ocenił(a) film na 8
exotyczna

czyżby to znaczyło faktycznie upadek cywilizacji ? ;) pół żartem, pół serio, ale jak dla mnie ta prymitywność, głupota i schematyczność są głównymi nurtami współczesnej twórczości , nie mam nic przeciwko efektom w połączeniu z jakąś sensowną treścią a tego niestety często brakuje, rośnie pokolenie pustaków, moim zdaniem nie wróży to nic dobrego, jak mawiają starożytni rosjanie: pożywiom uwidziem, pozdro,

ocenił(a) film na 8
popolupo77

Wydaje mi się że chodzi o to by wykreować nowoczesne społeczeństwo,by myślało zachowywało się inaczej,to ma swój początek od lat 40 i stopniowo przybiera na sile widzę to doskonale w swoim otoczeniu to społeczeństwo po stadiach z rzeźbą jak atleta (fenomen nowoczesnego kina wszyscy wyglądają jak atleci ) coraz to większy brak empatii i ogólne niezdolność do myślenia zastępuje je jak większość bodźców czy uczuć coś pseudo,nawet patriotyzm mamy pseudo nie dobrze to wróży,kinomanom także bo filmów dobrych jak na lekarstwo.

ocenił(a) film na 8
falco333

nowoczesne społeczeństwo które opiera się na narcystycznej mentalności, ważne jest by ładnie wyglądać i się dobrze prezentować ,tak jak piszesz wizerunek idealnie wyrzeźbionego atlety najlepiej się sprzedaje, po co zagłębiać się w jakieś emocje, wrażliwość, prawdę, najważniejsze jest by się dobrze prezentować, idealni bohaterowie których ego jest wyższe niż mont everest,

ocenił(a) film na 3
exotyczna

Ale nie wszystko co na ambitne pozuje faktycznie się ambitnym okazuje. Patrz książki jakiegoś Coelho. Po prostu ludzie byli tak znudzeni bezczelnym kiczem, że teraz kicz ubrany w otoczkę czegoś głębszego cieszy się popularnością. W muzyce jest podobnie. Ludzie mieli dosyć dyskotekowej sieczki to teraz byle grajek jak np jakiś Gienek podbija serca.

I ja podobnie postrzegam ten film. Idą idą, właściwie nie wiadomo po co i film się kończy. Jestem ciekaw ile z ostatnich "głębokich dzieł" by się ostało gdyby ludzie zastanowili się nad czymś takim jak efekt Elizy. Dla mnie ten film jest właśnie czymś takim - ta jego głębia polega tylko na tym co widz sam sobie dopowie. A że film nie mówi nic to widz ma bardzo duże pole do dopowiadania.

ocenił(a) film na 7
mlody969

Jeżeli chodzi o Coelho albo o muzykę, to wydaje mi się,że teraz ludzie chcą być wyjątkowo nieprzeciętni. W związku z czym gardzą wszystkim co powszechne i popularne, buntując się i na siłę szukając czegoś innego,alternatywnego z czym będą się utożsamiać. To daje iluzje poczucia wyższości nad szarą masą i otoczkę tajemniczości i odmienności wokół swojej osoby. Oczywiście, w świecie dzisiejszego chłamu które serwują nam media,poszukiwanie czegoś innego jest naturalną reakcją obronną, ale mnie chodzi przede wszystkim o bycie,,cool'' poprzez publiczne manifestowanie swojej,,niby-odmienności''.
A nawiasem mówiąc dyskotekowa sieczka nadal ma się dobrze,natomiast wspomniany grajek przycichł,także...
I nadal-takich filmów jak Droga jest zdecydowanie mniej niż sensacyjnych hitów z efektami specjalnymi w hollywoodzkim stylu. Niemniej uważam, że filmy nad którymi trzeba sobie coś dopowiedzieć też mają dobry wpływ-czasami człowiek może dojść do ciekawych refleksji zastanawiając się nad konkretnym wątkiem, nie mówiąc już o oddziaływaniu na wyobraźnię ;) albo rozpętać ciekawą dyskusję co by było gdyby z użytkownikami na forum takim jak te.

ocenił(a) film na 3
exotyczna

Ale chodzi o sam fakt, że stał się popularny. No a że przycichł - to pewnie wina jego charakteru i tego że na gitarze to on praktycznie grać nie potrafił. A charakteru dlatego, że on sam chyba nie wiedział o co mu chodzi. Poszedł najpierw do programu a potem demonstracyjnie protestował przeciwko jego regulaminowi robiąc z siebie głupca.

Ja też lubię filmy które mają głębszą treść, ale właśnie o to chodzi aby tą treść filmy posiadały, a nie żebym ja sobie wszystko sam dodawał. Trochę kojarzy mi się to z jakimś "alternatywnym kinem węgierskim" w którym wystarczy pokazać chłopa co idzie polną drogą, kilka przydługich ujęć jeziora, lasu i cała publika złożona z 15 hipsterów powie że to niesamowicie głębokie dzieło.

Jakiś czas temu oglądałem drogę, ale nudził mnie niemiłosiernie przede wszystkim dlatego że w tym filmie o nic nie chodzi. Ja wiem, że to miała być postapokalipsa i przedstawienie losu człowieka, ale ten film nie daje żadnych odpowiedzi ani nawet nie zadaje żadnych pytań. No chyba że chodzi o zachowanie ludzi w obliczu niedostatków żywności - ale to naprawdę banał, rodem z książek Coelho.

Nie wzbudził też u mnie żadnych emocji, żadnego wzruszenia, empatii ani niczego innego. Od 2 ludki sobie chodzą i tak przez cały film.

ocenił(a) film na 9
mlody969

O rzesz, ale ty jesteś pusty. Ja z kolei dziwię się, że w tym świecie ten film ma TAK WYSOKĄ ocenę. Pośród mądrych inaczej twojego pokroju to wielki sukces.

ocenił(a) film na 3
TartamPuan

Zawsze mnie to bawi, jak jakiś samozwańczy intelektualista bazuje na prymitywnych trikach erystycznych i jeszcze wydaje mu się, że to jego nobilituje. A na filmwebie takich mądrali jest od groma.

Otóż wychodzisz z założenia, że istnieje jakaś "jedynie słuszna" ocena tego filmu, która stanowi odniesienie w oceny ludzi. Tak jakby ten film musiał się ludziom podobać, a jeżeli się nie podoba to znaczy, że są jacyś wybrakowani. I na filmwebie na każdym kroku spotyka się ludzi stosujących argumenty ad personam oraz ad hominem, bo ubzdurało im się, że to nie ludzie oceniają filmy, a filmy ludzi.

ocenił(a) film na 8
mlody969

Głąbie zrozum, że nie każdy film ma dawać odpowiedzi na pytania. Po prostu sztukę deklu się PRZEŻYWA. Myślisz że obrazy da Vinci też odpowiadają na pytania przez takiego imbecyla zadane? Nie! Sztukę przezywasz i interpretujesz po swojemu! Nawet głąbie chyba nie wiesz co to emocje. Nie miałeś pewnie żadnej rodzinnej tragedii.. Nie życzę Ci tego ale jak przeżyjesz pierwszą śmierć w bliskiej rodzinie (prędzej czy później to nieuniknione) spojrzysz idioto na świat inaczej!

ocenił(a) film na 8
exotyczna

Moim zdaniem to właśnie dobrze,że młodzi szukają oryginalności,świeżości,czegoś,czego jeszcze nie było. Zastrzegam sie,że nie chodzi mi o życie prywatne twórców tylko o sztukę. Na temat wspólczesnej muzyki rozrywkowej wolę sie nie wypowiadać,ale gdybym miał sę wypowiedzieć na temat filmów,powiedziałbym,że jestem starym kinomanem i widziałem już w kinie tak wiele,że mało co potrafi mnie zaskoczyć. Wydaje się,że w kinie było już właściwie wszystko i każdy następny film przedstawia ten sam cukierek,tylko zapakowany w inny papierek. Na tym tle liczy się atrakcyjność przedstawionej historii. Im bardziej niekonwencjonalny jesteś,tym szansa na odniesiony przez Ciebie sukces jest bardziej prawdopodobny.I tak jest nie tylko w kinematografii. Wezmy na warsztat młodego pisarza debiutanta. Zaczyna od zera,pracuje fizycznie,nikt go nie zna i nie obchodzi jego los. Pisze powieść. W jaki sposób ma zwrócić na siebie uwagę ? Nawet gdyby napisał powieść bardziej głęboką i dramatyczną niż sam W.Szekspir ,to kto by ją wydał ? Czasy się zmieniły i dzisiaj dla wszystkich wydawców,producentów czy promotorów nie liczy się sztuka tylko możliwości ewentualnego zysku. To nie romantyzm czy inna dawna epoka,w której najważniejsze był przekaz. Dzisiaj rządzi pieniądz

ocenił(a) film na 7
Gladiator1000

I to jest smutne, bo idąc tym tokiem myślenia nie powinniśmy nastawiać się już na filmy, które są czymś ambitniejszym i niełatwym w przekazie-czyli nie każdy odbiorca po takowy sięgnie. Można jedynie wściekać się na czasy, które zabijają coś wartościowego i promują gó*no które większość ludzi(chodzi mi tu głównie o młodych) nie mających jeszcze wyrobionego jako tako gustu czy to muzycznego czy to filmowego przyjmuje jako normę, albo wzorzec nawet. Ale mimo wszystko młody pisarz debiutant, który robi to z pasji przede wszystkim, a nie w pogoni za łatwą kasą znajdzie odbiorców, tylko nie na taką skalę, bo wiadomo że tu działa promocja i media.

ocenił(a) film na 8
exotyczna

W sumie może i racja,ale...kiedyś,w innych epokach,był problem polegający na tym,że może i powstawały dzieła niezwykle wartościowe,ambitne ponadczasowe,ale do kogo one trafiały? Do inteligencji i...to tyle. Przeciętny chłop czy nawet mieszczanin mieli gdzieś ukryte treści,metafory czy aluzje,zakamuflowane pomiędzy linijkami wierszy tworzonych przez poetów,a mimo to życie i tak toczyło się dalej. Dzisiaj mamy do czynienia z całkowicie odwrotną sytuacją. Dzisiaj każdy potrafi czytać,dzieci mają w szkole lektury,w liceum przerabia się "podobno" największe arcydzieła znanej literatury. Oczywiście mało kogo obchodzi przesłanie. Jednak,czy aby na pewno to aż tak zle ? Czy naprawdę potrzebujemy sztuki,która jest tak trudna do "odszyfrowania" przez zwykłego człowieka ? Nie prościej użyć łatwiejszego przekazu,ale za to zrobić to tak,aby wszyscy zrozumieli i wracali do danego filmu czy książki z wypiekami na twarzy ? Ktoś kiedyś powiedział,ze nie liczy się forma a przekaz. I wydaje mi się,że miał rację

mlody969

Przecież m.in. po tym właśnie można rozpoznać dobry film - że wywołuje refleksje. Zastanawiasz się, jak sam postąpiłbyś w danej sytuacji, być może zmusza to do przeorientowania światopoglądu w pewnych punktach. W dobrej produkcji nie musi być wszystko podane na tacy.

ocenił(a) film na 3
popolupo77

Tak tak, ty będziesz mówił kto może a kto nie film komentować i oceniać. Tylko że w przypadku takiej "logiki" to każdy film powinien mieć ocenę 10 i same pozytywne komentarze bo w każdym przypadku może się trafić jakiś mądrala który napisze że go wkurzają ci którym film się nie podobał.

ocenił(a) film na 8
mlody969

to co napisałem dotyczyło gówniarzy, młokosów itp. którym się wydaje że osiągneli apogeum wiedzy i mądrąści bo obejrzeli kilka filmów, nie jestem wyrocznią wszechwiedzy tak samo jak ty, każdy ma swoje odczucia i priorytety w kwestii oceny filmu, ale moim zdaniem taki młodociany gówniarz ma zbyt ograniczany zasób odnośników i doswiadczenia by jednoznacznie wypowiadać się oceniając coś o czym ma mierne pojęcie,

popolupo77

Wydaje mi się, że zbytnio generalizujesz...

ocenił(a) film na 8
mormonau

może trochę przesadzam, ale sam ze swego doświadczenia wiem że moje nastoletnie opinie znacząco się zmieniły, obecnie wole filmy które kiedyś pewnie bym pominął albo odebrał krytycznie,

popolupo77

Choć jeszcze nadal jestem nastolatkiem także widzę zmianę mojego gustu, jednak... czy młodszy "ja" miał mniejsze prawo do oceniania? Lub oceniał źle?
Albo ktoś rozumie utwór albo nie, a wiek nie ma tu nic do rzeczy. Język polski jest przedmiotem, na który się uczęszcza od podstawówki. I albo wiesz jak możesz odbierać utwór albo wolisz patrzeć na efekty specjalne i jatkę. Każdy odbierze wszystko inaczej i każdy oceniający jest ekspertem, bo odbiera twór indywidualnie, osobiście.
Biebera (w sumie najlepiej pasujący przykład) też wszyscy krytykują, a jednak niewielu jest takich, którzy przy tym zdają sobie sprawę z tego, że on rzeczywiście potrafi dobrze śpiewać.

ocenił(a) film na 8
mormonau

masz rację, przeglądając fora dotyczące filmów zawsze znajdą się skrajne opinie,komuś się coś podoba,drugiemu nie i tyle, czasem zbyt emocjonalnie podchodzi się wobec tych krytycznych ocen względem filmów które nam akurat się podobały, dlatego często dochodzi do tych słownych przepychanek w których każdy ma swoją rację, chyba trochę mnie poniosło przy tej wypowiedzi , bo czyż młody człowiek ma nie mieć prawa do wyrażenia swej opinii ,aczkolwiek niektóre wypowiedzi naprawdę są gówniarskie no ale to nie tylko wiek o tym decyduje, ;)

ocenił(a) film na 7
mizak81

Nie wiem dlaczego uważasz, że 7,2 to niska ocena.

ocenił(a) film na 3
mizak81

A co to znaczy zaniżona ocena? Wytłumaczę ci:

Z niewiadomych dla mnie przyczyn wychodzisz z założenia, że istnieje jakaś prawidłowa, Jedynie Słuszna zapewne ocena tego filmu do którego ocena filmwebowa powinna dążyć. Możesz więc ją porównać z tą która widnieje na stronie filmu i napisać "ocena jest zaniżona" co znaczy że jest poniżej tej jaka powinna być.

Tylko pozostaje pytanie skąd owa Jedynie Słuszna ocena się bierze, kto ją ustala i na jakiej podstawie. To retoryczne pytanie...

Ocena na stronie jest średnią ze wszystkich głosów i obiektywnie przedstawia to jak ogół użytkowników ocenia film. Jaka ocena może być bardziej obiektywna i reprezentatywna niż ta wyłoniona w ten sposób? Równie dobrze ja mógłbym napisać, że ocena jest "zawyżona" ponieważ sam oceniłem film na 3.

Znamienne jest to, że założyłeś temat na forum nie po to aby w jakiś sposób obronić ten film, uargumentować dlaczego zasługuje na ocenę wyższą, a jedynie po to aby zaatakować w niewybredny sposób tych którzy dali filmowi niskie oceny.

mlody969

Tak czytam sobie opinie na forum po obejrzeniu wieczorem filmu i jak zwykle nie zauważam nic ciekawego. Ot, neandertale, nastoletni neandertale i neandertale udający znawców filmowych czyli jednym słowem chleb powszedni. Gotów już jestem do kliknięcia magicznego krzyżyka, gdy nagle dostrzegam różę wykwitłą na stercie kompostu. Oczy przecieram ze zdumienia, ale faktycznie: ktoś inteligentny zawitał na to forum. Co więcej w dużej mierze się z nim nie zgadzam - niesłychane! W normalnych warunkach jedynie drobna niedogodność bo też i kogo obchodzi co myśli sobie neandertal, ale w tym przypadku nic z tego - facet wszakże jest inteligentny. Może by to jakoś skomentować?...

Zacznę od końca bo chyba będzie składniej. Mylisz się wychodząc z założenia, że relatywizm można odnieść także do dzieł artystycznych. Tutaj przysłowiowe "de gustibus..." nie obowiązuje. Jeżeli mamy współczynniki i składowe, które umożliwiają porównanie to można poprzez ocenę elementów ocenić całość i zestawić z sensem posiadającym analogiczne elementy. Stricte każdy film można porównać z każdym innym, jedynie płaszczyzny porównania będą się zmieniać. A jeżeli można je bezproblemowo porównywać to i naturalną koleją rzeczy w sensie nieskończonych wariacji istnieje jakiś najlepszy film i ex definitione można tworzyć zestawienia. Co z kolei oznacza, że przypisując filmom wartości w skali 1-100 (mowa o średniej) teoretycznie możliwe jest dokładne określenie tej "jedynie słusznej" wartości. Dlatego też taka "adekwatna" ocena istnieje, problemem natomiast oczywiście jest jak ją wyznaczyć. Bo sugerować, że wynika ona ze średniej statystycznej jest zwyczajnym absurdem, bo to by znaczyło, że wartość obiektu nie ma żadnego znaczenia, a o wartości świadczy jedynie percepcja. Jesteś bystry więc w lot załapiesz jaki to szalony pomysł. Jak zatem dojść jaka ocena jest adekwatna? Autorytarnie. Wybierasz co najwyżej parę najbardziej kompetentnych osób, pytasz ile, uśredniasz i masz swoją odpowiedź. Spory kompromis poznawczy, ale w warunkach polowych musi wystarczyć. Ideą właściwej oceny jest dążyć właśnie do tego "słusznego stanu rzeczy".

Mówisz, że mógłbyś równie dobrze napisać, że jest zawyżona bo sam dałeś 3. Wiesz, papier wszystko przyjmie - napisać możesz, ale prawdopodobnie nie będziesz mieć racji. Prawdopodobnie bo zawsze może się okazać, że Twoja racja jest jednak właściwa. Problem jednak w tym, że tysiące neandertali myśli tak samo, także jak widzisz to w dużej mierze kwestia ego. Sęk jednak w tym, że jeżeli ktoś kogo umiejętności poznawcze w danej materii stoją na wysokim poziomie i którego ocena będzie zbliżona do tej słusznej odniesie się do średniej arytmetycznej z postulatem, że "zawyżona" lub "zaniżona" to będzie mieć zwyczajną obiektywną rację. Choć z drugiej strony może być potem poprawiony przez kogoś czyje umiejętności stoją na jeszcze wyższym poziomie :)

A co do samego filmu to na pewno nie zasługuje na 3. Oceniać nie będę bo po co, ale ta trójeczka mocno przesadzona.
Odnoszę wrażenie, że nie lubisz filmów o nieśpiesznej narracji i masz do tego prawo, ale nie zapominaj, że film to nie jedynie fabuła. Dochodzi mnóstwo innych elementów, które uważam w "Drodze" stały na obiektywnie wysokim poziomie. Jeżeli rzutujesz 70% oceny filmu na element fabularny to znaczy, że robisz to źle. Tak robią, bez urazy, jedynie amatorzy... A swoją drogą taka mała refleksja - wiesz jakie rodzaju filmy są najambitniejsze? Te, które nie starają się być ambitne lecz prawdziwe. A nie da rady być prawdziwym epatując znaczeniami, bo znaczenia są ulotne. I wcale to nie przeczy temu co wcześniej napisałem - bo wartości są twarde niczym skała, natomiast znaczenia delikatne jak nić jedwabnika.

I jeszcze gwoli zakończenia - stwierdzić, że Coelho to kicz nie oznacza końca drogi.

ocenił(a) film na 3
raxer777

Piszesz "to by znaczyło, że wartość obiektu nie ma żadnego znaczenia, a o wartości świadczy jedynie percepcja" i jak sądzę to założenie jest podwaliną do całości wypowiedzi. Tymczasem nie mogę się z tym zgodzić. W ekonomii obowiązuje coś takiego jak wartość krańcowej użyteczności - czyli dane dobro jest tyle warte ile zgodzą się za nie zapłacić nabywcy.

Piszesz o wyborze kilku kompetentnych ludzi aby ustalić tą "właściwą" średnią. Tylko kto i na jakiej podstawie te kompetencje przyznaje? Czyżbyśmy uznawali kompetencje na podstawie zgodności wcześniejszych ocen z tą "jedynie słuszną" wybraną przez innych "kompetentnych"? No i kto by dokonywał doboru tych "kompetentnych" celem dokonania oceny? Bo przecież ona właśnie od tego będzie zależała.

Próba wprowadzenia czegoś takiego jak "właściwa" ocena wymaga wprowadzenia sztywnych kryteriów do wszystkich etapów jej wyłaniania, a w tej materii to chyba niewykonalne.

ocenił(a) film na 3
raxer777

A co do mojej oceny samego filmu to po 2 latach trudno już mi się odnieść. Ale z tego co pamiętam to nie chodziło mi wcale o brak akcji czy tempo filmu, tylko raczej o to że nie widziałem w nim żadnego sensu, ani w samym filmie ani w historii którą opowiada.

mlody969

No bo ludzkie życie i istnienie jako gatunku nie ma sensu. Ot cała tajemnica. Dobranoc,

ocenił(a) film na 4
mizak81

Raczej zawyżona ocena, film strasznie nudny bez jakiegokolwiek sensu. Mam wrażenie, że został zrobiony na siłę. Starali się zrobić coś ambitnego ale im nie wyszło. Szybko zapomina się o tym filmie.

ocenił(a) film na 6
Ergath

Dobra, nie można powiedzieć, że film był słaby.

Wywoływał spore emocje i w tym przodował. Trzymał w napięciu prawie cały czas, mimo, że na ekranie nie działo się znowu tak wiele. Na pewno przez te emocje zapadnie w pamięć. Szczególnie na spiżarnia pełna umierających ludzi w piwnicy, masakra totalna.

Raczej ambitny to on nie jest. W żadnym wypadku. Jest to film bazujący na podstawowych ludzkich emocjach, większej głębi w nim nie ma. Zdjęcia są za to świetne, wizja świata z filmu wygląda bardzo realnie, nie jest to komputerowo przedstawiona bajka. Aktorzy też bardzo fajnie zagrali.

A teraz mu nawrzucam.
1. Fabuła praktycznie o niczym, brakuje tego co najważniejsze - clou. Mnie generalnie takie filmy bardzo drażnią i nawet, jeśli mi się podobał to od kopa zaniżam ocenę o 1-2 stopnie. Pomysł wejścia był świetny, ale chyba autorowi zabrakło pomysłu jak to zgrabnie zamknąć (z tego co przeczytałem tutaj wnioskuje, że autorowi książki również zabrakło pomysłu na zamknięcie historii).
2. Czasem przynudzający, zbyt melancholijny (no nie wierzę, że ojciec z synem, mimo takiej a nie innej sytuacji nigdy się nie śmieją, tylko cały czas płaczą. Film byłby pełniejszy jakby umiejętnie to skontrastowali). Nawet jak znaleźli żarcie to dalej by tylko płakali.
3. Scena w której siedzą w kanale chroniąc się przed deszczem. No tak, na drodze setki rozwalonych samochodów, dziesiątki domów a oni wolą w kanale siedzieć. No jak to zobaczyłem to mi płetwy opadły.

ocenił(a) film na 4
megoznik

Film nie był słaby, pomysł był fajny. Ale dla mnie był strasznie nudny. To było jak film dokumentalny z efektami na temat jakiejś zagłady. Jedynie jedna scena wywołała u mnie jakieś emocje. Było to gdy ta zgraja ludzi goniła i dopadła kobietę z dzieckiem. Reszta filmu nie wzbudzała we mnie żadnych emocji. Film zdecydowanie za długi, pełno niepotrzebnych scen bez pomysłu. Można było pokazać coś ciekawszego.

ocenił(a) film na 7
Ergath

Wiem, że oceniamy tutaj film, ale biorąc pod pod uwagę, że jest on adaptacją książki, której lwia część poświęcona była opisom krajobrazu, to naprawdę ciężko było z niego wycisnąć coś więcej.

Teraz z innej beczki.Sam film oglądałem dość dawno, i za cholerę nie przypominam sobie sceny przedstawionej w książce; mianowicie-nieopodal głównych bohaterów przechodzi grupka osób z niemowlakiem. Później ojciec i syn przez jakiś czas idą tym samym szlakiem co ww. grupa. Natykają się na wygasłe palenisko w którym znajdują się obgryzione kości tego oseska. Brrrr, mogli pokazać ten wątek w filmie.

ocenił(a) film na 9
megoznik

"2. Czasem przynudzający, zbyt melancholijny (no nie wierzę, że ojciec z synem, mimo takiej a nie innej sytuacji nigdy się nie śmieją, tylko cały czas płaczą. Film byłby pełniejszy jakby umiejętnie to skontrastowali). Nawet jak znaleźli żarcie to dalej by tylko płakali. "

JPRDL! lol. Gdzie ten świat zmierza. Stary badałeś się ostatnio? W sumie komentuje post z przed pięciu lat, ale jprdl! Przebadaj się - to się może rozwijać. Nie no, brak słów, może oglądałeś kabaretową noc polsatu albo inne wp z filmem w skrócie, a nie sam film? LOL

ocenił(a) film na 6
TartamPuan

Ale o co ci chodzi? Wyjaśnij. Bo jak na razie to jedyną osobą, która się zachowuje w sposób wart przebadania jesteś ty.Ja jedynie napisałem 5 lat temu swoją szczerą opinię na temat tego filmu. Opinię którą cementuje fakt, że jedyna rzecz jaką teraz pamiętam z tego filmu że był sobie ojciec w świecie post apo (świetnie przedstawionym wizualnie), który się opiekował synem i że było przykro, melancholijnie i nudno.Ludzie nawet w najgorszych momentach swojego życia nie płaczą 24/7. Gdyby reżyser zręczniej manipulował przekazem film by się lepiej oglądało, nabrałby on realności i życia. Może trochę wciągnął. A tak było czerstwo, nudno i ponuro. Ocena 6/10 to głównie docenienie walorów wizualnych, bo z tego co pamiętam ^^ film mi się nie podobał.

ocenił(a) film na 9
mizak81

1. Nie chodziło o rzeź, a o przetrwanie. :D
2. Miał widocznie inne priorytety.
3. Eee... co? DC i Marvel?

mr_wall

Czy Ty sobie zdajesz sprawę z tego, co autor miał na myśli pisząc te pytania? :D Nie trzeba na nie odpowiadać - te pytania to powody, dla których wg autora film został oceniony słabo. Mało myślący ludzie chcieliby zobaczyć właśnie rozpiernicz, bohaterów i innych takich w takim filmie, a że ich nie zobaczyli to ocena jest słaba.

Elfiren

Poprawka, nie pytania a stwierdzenia.

ocenił(a) film na 8
mizak81

Oglądałem dosyć dawno i o ile dobrze pamiętam było parę „głupawek” (tak je nazywam) np. w kranach leciała woda a przecież do tego potrzebny jest prąd (pomijają fakt potrzeby napraw) itp.
Wszystkim reżyserom się wydaje, iż szczegóły nie są ważne i nikt na to nie zwraca uwagi.
Pewnie jestem w mniejszości ale zwracam uwagę na takie „szczególiki” dlatego dałem tylko 8 a nie 10.

mariuszkow

Nie zawsze jest potrzebny prąd. Są też instalacje skąd woda spływa grawitacyjnie.

ocenił(a) film na 9
mizak81

Brak odpowiedzi na pytanie co się stało ze światem, brak heroicznej walki o jego ocalenie, a największą słabością filmu był główny bohater - niestety z krwi i kości, przez co nie był w stanie walczyć jak kapitan Ameryka, albo Thor...

mizak81

Przecież większość filmów na Filmwebie ma średnią co najwyżej 6,7 co innego filmy na podstawie komiksów Marvela 8,0 lub 8,5. Skoro dzieci dają takim filmom 10 to nie ma co się dziwić, że jest jak jest.

mizak81

Czym jest kino ambitne? Artystyczne? Na czym polega dobre, wybitne, kultowe kino? Jak takie kryteria mają się do kina gatunków? Kina autorskiego? Stylu? Zgodnie z obiegowymi opiniami filmy fantasy, horror czy sci fi, czy nawet komedie nie mogą być ambitnym, wybitnym kinem. W efekcie pozostaje nam kino psychologiczne, kryminalne (ale nie Morderstwo w Orient Expressie, tylko Chinatown... Kryminał typu noir... nie daj Boże detektywistyczny...). Ambitne nie może być również kino przygodowe, popularne... Wydaje mi się że problem tkwi w schlebianiu określonym gustom, sposobie podejścia do formy oraz tematyka. Ciekawym odniesieniem dla tego problemu jest Ridley Scott. Reżyser kina gatunków, którego paradoksem pozostaje tworzenie filmów kultowych, przełomowych, widowiskowych, popularnych ale czy ambitnych? Łowca androidów, 8 pasażer, Pojedynek, Dobry rok... "Sens stylu. O twórczości filmowej Ridleya Scotta", Piotra Sitarskiego porusza chyba w istocie ten problem. Czym w istocie jest kino gatunków. Czym jest kino autorskie. Czym jest wyższość formy nad treścią filmu. Wreszcie czy kino ambitne może być kinem sci-fi, fantasy? Film droga jest depresyjnym dramatem psychologicznym, o umieraniu w szafarzu postapokaliptycznego sci-fi. Skromny, aktorski. "Nudny". Pamiętam gdy będąc dzieckiem z wypiekami na twarzy oczekiwałem na możliwość obejrzenia Odysei kosmicznej 2001 i Łowcy androidów. Pamiętam również niebywałe rozczarowanie po ich obejrzeniu. Jednocześnie filmy te utkwiły w mojej psychice i pamięci. Zawiedziony, rozczarowany, znudzony. Ale jednocześnie zaintrygowany, poruszony. Filmy te utkwiły w mojej świadomości. Zostały zapamiętane, utrwaliły się. Niby kino gatunków, niby "tylko zwykłe sci-fi", a jednak arcydzieła. Nudne? Trudne? Ponure? Ale porusza... Może wszystko jest dobre w swoim czasie. Film Droga porusza i ilustruje wiernie i precyzyjnie postulat Hobbesa, iż gdy zabraknie Państwa rozpocznie się wojna wszystkich ze wszystkimi. Homo homini lupus est. (zombi zombi zombi est....). Natura ludzka. Strach przed samotnością, głodem, potrzeba bliskości. Opiera się na emocjach, grze aktorskiej, kameralnej zindywidualizowanej tragedii. Jak każde dzieło podlega ocenie. Ocena jest wypadkową gustów - oczekiwań i potrzeb. Bardziej widowiskowa, a chyba podobnie ponura w przesłaniu Mgła porusza się w tych samych regionach. (ocena na filmwebie 5,8). Liczy się wiarygodność, uczciwe podejście do tematu. Ale i tak nie wiadomo co jest kinem ambitnym, artystycznym i jakie mogą być kryteria oceny, kto ma je ustalać, komu wolno oceniać. Powiedzmy uczciwie, bez niepotrzebnego patosu, że w powszechnym plebiscycie większą popularność, wyższe oceny uzyska, zdecydowanie wyższą frekwencję uzyska Zenon Martyniuk, niż Jan Sebastian Bach. Więcej ludzi chciało słuchać Przez Twe Oczy Zielone, niż Toccatę fugę d-moll (BWV 565). Nie oznacza to jednak, że za 100 lat ktokolwiek będzie pamiętał czy wiedział kim był Zenon Martyniuk. Natomiast Bach wciąż będzie znany. Jaki wynika z tego wniosek? Popularność jest tylko jednym z kryteriów oceny, i nie jest warunkiem koniecznym i wystarczającym dla przetrwania pamięci o dziele. Wysoka ocena oprócz popularności winna uwzględniać również oddziaływanie, zaangażowanie uwagi. Dla mnie Odyseja i Łowca były niebywale nudnymi, rozczarowującymi filmami. Gdybym tylko na gruncie "podobania się" miał ocenić te filmy wypadłyby blado. Natomiast uwzględniając uwagę jaką poświęciłem tym filmom myśląc o nich, zastanawiając się nad nimi, gdyż po prostu mnie prześladowały (dlaczego, po co, jak, co), jak silnie zaangażowały i usiekły moją świadomość, otrzymałyby nieporównywalnie wyższą ocenę. W granicach maksimum.

ocenił(a) film na 10
mizak81

Na filmweb nie warto sugerować się ocenami bo tutaj większości użytkowników to same dzieciaki które nie znają się na filmie i ocenianiu.

ocenił(a) film na 6
mizak81

Jak dla mnie ma taką ocenę bo:
1. Nie jest wyjaśnione co tak naprawdę się stało (z tego co zrozumiałem to jakiś meteoryt walnął w Ziemię?). Tłumaczenie, że ludzie byli odcięci os świata mnie w tym wypadku nie przekonuje. Raczej to wyglądało na kataklizm, który powoli odcinał ludzi od źródła żywności. Oczywiście nie jest to konieczne, bo film nie był o katastrofie, ale o drodze ojca z synem, ale miło by było coś więcej wspomnieć na ten temat, zwłaszcza, że film nie ma klasycznego zakończenia i ciężko sobie dopowiedzieć co będzie dalej z bohaterem nie znając realiów świata. Gdyby to była tułaczka samego dziecka, to taki zabieg byłby całkowicie zrozumiały (bohater nie zna świata przed katastrofą, więc widz łatwiej wczuwa się w sytuację).
2. Spostrzegawczość ojca jest czasami na poziomie blondynki z horroru klasy C. Dziecko mu coś próbuje pokazać, widz, że dom jest zamieszkały (no choćby ten kurz, a właściwie jego brak), zaraz się okazuje, że w domu najzwyczajniej śmierdzi (kanibalizm i resztki "pożywienia"), a ten jakby nigdy nic sobie po nim buszuje, a jak tylko odkrywa czyj to jest dom (eureka!) to wpada w panikę, bo nagle kapnął się gdzie jest. No proszę. Może nie jest bardzo źle, ale ziarnko goryczki gdzieś tam wpada.
3. Pies w erze głodu i kanibalizmu? Naprawdę?
4. W tak niebezpiecznym świecie zawsze rozpalamy nocą ogniska. Zawsze też chodzimy głównymi drogami, zawsze chodzimy środkiem głównej ulicy, wszędzie się wydzieramy i robimy mnóstwo hałasu. Nie dziwię się, że wszyscy ich śledzą :)
5. Zakończenie. Tak się człowiek zastanawia o czym to był film. O ojcu i synu? O końcu ludzkiej cywilizacji? O byciu dobrym w złych czasach? Wszystkiego po trochę, ale każdy z tych tematów tylko liźnięty. Parę wieczornych rozmów, parę retrospekcji, kilka scen "akcji". Niby wszystko ok, ale nie ma w sumie ani nad czym się zastanawiać, ani dumać co dalej. Nawet rozmowy są o właściwie niczym. Ojciec wie, że umiera, a na przekazanie caęj wiedzy zdecydował się na łożu śmierci. Jakoś słabo się starał przygotować dziecko na jego odejście. Takie "przyjemne" 2h podróży ojca z synem. Przyznam, że sam klimat filmu, scenografia, pogoda itp. rewelacja. W końcu film post apokaliptyczny bez pustyni :) Umierający świat itd., ale to jednak trochę za mało.

ocenił(a) film na 10
esese

Jedynie pod punktem 3 bym się podpisał, ale też z pewnym zastrzeżeniem - ale po kolei.
Nie wiem dlaczego brak informacji o przyczynie zagłady jest dla Ciebie tak istotny. Po pierwsze nie to jest clou historii, a po drugie - właśnie pewne niedopowiedzenie rozbudza dodatkowe spekulacje, domysły i od razu nie musi się tłumaczyć rozmaitym mędrkom co to by prawili, że po zgładzie nuklearnej to nie było by tego a tego, a po uderzeniu meteorytu to nie mogłyby zajść takie a takie relacje. Trochę na zasadzie horrorów co nie straszą. Ja jestem zwolennikiem grozy, w której straszy przede wszystkim to czego nie widać a nie zakrwawiony potwór, albo duch o ziemistej cerze. Jak to zobaczę na ekranie od razu pryska czar grozy i niepewności. No ale większość gawiedzi niestety woli kawę na ławę i żeby im reżyser pokazał co zabija bohaterów filmu.
Dalej. Droga urzeka sugestywnością i realizmem domniemanej apokalipsy. Ciebie raziło to, że ojciec pchał się do domu pomimo jawnych sygnałów o niebezpieczeństwie. I zapewne doskonale zdawał sobie z tego sprawę. On wiedział, że dom jest zamieszkany, być może podejrzewał (szczególnie po wyczuciu swądu padliny), że przez kanibali. Ale Droga to film o apokalipsie TOTALNEJ. To nie amerykańska zabawa w apokalipsę pokroju The Walking Dead, gdzie bohaterki zawsze mają wygolone paszki, a całą obsada wygląda jak okazy zdrowia. Widząc podejrzany (ale na bank zamieszkały dom) ojciec miał dwie opcje - albo iść dalej i dalej głodować, albo zaryzykować i być może znaleźć jakieś zapasy. Chodzenie wzdłuż głównych dróg i rozpalanie ognisk też można wytłumaczyć pragmatycznością - idąc drogą nie ryzykowali zgubienia się (choć trzeba było mieć oczy dookoła głowy) a w nocy bez ognia by po prostu zamarzli (ryzyko zauważenia przez złych ludzi na pewno istniało). Chłopiec wydarł się w filmie kilka razy. Oczywiście dla nas, widzów, takie zachowanie jest irracjonalne i głupie, ale oni wędrowali tygodniami, więc czy dziwi Cię to, że kilkuletni chłopiec w pewnym momencie po prostu dał porwać się emocjom? No i nie zapominaj, że świat jest NIEMAL wymarły, więc te częste na ekranie telewizora spotkania z innymi ludźmi, były tak naprawdę kilkoma epizodami z tygodniowej tułaczki.
Droga jest o moralności. O człowieczeństwie w czasach upadku. Jak dla mnie nie ma lepszego filmu o apokalipsie. Nie mówię o pstrokatej, lansiarskiej apokalipsie, ale takiej prawdziwej, gdzie cywilizacja upadła, a ludzie się zezwierzęcili. Nie wiem dlaczego te wątki (upadek zasad, zezwierzęcenie, upadek religii, wiary z jednej strony a nadzieja, miłość, smutek z drugiej) są dla Ciebie tylko liźnięte. A dumać można tu o wielu sprawach. Film świetnie oddaje nastrój książki. Obrazem oddaje to, czego nie mogła przedstawić powieść, przy okazji broniąc się tam, gdzie jako produkcja filmowa nie mogła konkurować z brutalnym minimalizmem książki. W jednym miejscu powieści chłopiec dostrzega wielką tamę i pyta się ojca co to jest. Ojciec opowiada mu o tamie. Chłopiec pyta czy to przetrwa jeszcze wiele lat, ojciec odpowiada, że tak. Następnie chłopiec pyta, czy w jeziorze pod tamą są ryby, ojciec odpowiada tylko krótkim - "nie. w jeziorze nie ma nic". Krótki dialog, żaden tam popis erudycji językowej. Ale przez swą brutalną prostotę, przez trywialne porównanie martwej betonowej konstrukcji - reliktu ludzkiej potęgi - ze straszną prawdą jaką jest brak jakiegokolwiek życia na ziemi - kresowi ludzkiej egzystencji - pozostawia pionujące wrażenie. Gdzie indziej w powieści McCarthy pisze o snach ojca- że to one są najgorsze w tej całej sytuacji. Nie beznadzieja, wiszące nad nim i synem widmo śmierci głodowej lub zaszlachtowanie przez kanibali, nie zrujnowany świat. Ale kolorowe sny z lat minionych. Bo do postapokaliptycznej rzeczywistości bohater już przywykł, pogodził się z tym. A sny są jedynie ułudą, mrzonką która daje widmową namiastkę szczęścia. Jakże rozczarowujące musiałyby być takie poranki? Jak wielki żal musiałby czuć człowiek, który budzi się z okwieconego ogrodu wprost w taką rzeczywistość? po prostu WOW. Tak WOW, bo MCCarthy (a za nim Hillcoat) stworzył obraz apokalipsy prawdziwej, przerażającej. Bez potworów, zombie, wybuchów. Takiej, jaka może nas czekać. "Jeśli chłopiec nie jest głosem Boga, to Bóg nigdy nie przemówił". Nie potrafię pisać tak pięknie jak MCCarthy, nie znam się na poezji i filozofii, ale trzeba być chyba totalnym ignorantem, żeby nie dostrzec piękna, ale i przesłania czającego się w tym zdaniu (przy rozmowie ojca z niewidomym starcem). To chłopiec, dziecko, był jedynym powodem niezłomności ojca, jedyną szansą dla upadającego świata.
I na koniec słów kilka o psie. Jego główną funkcją w filmie jest chyba jego znaczenie symboliczne. Pies to w naszej cywilizacji symbol przyjaciela, przewodnika, ale też jest to pierwsze zwierzę, jakie człowiek udomowił. Jego obecność w ostatniej scenie, u boku rodziny, jest chyba takim pozytywnym sygnałem do widz, że cywilizacja jednak się podźwignęła i zaczyna od nowa. W pełnej symboliki twórczości McCarthego taki zabieg by mnie nie zdziwił.

awesta

Nareszcie!

ocenił(a) film na 5
mizak81

To, że nie ma rozpierdalanki, nie znaczy, że ludzie chcą tylko tego. Dla mnie co najwyżej film był średni. Ratuje go niemniej jednak ciekawa oprawa audio-wizualna. Sam film jest nijaki i nawet nie można powiedzieć, że przewidywalny, gdyż nic zwyczajnie się w nim nie dzieje.
Film nie musi się podobać wszystkim, z wielu powodów.

ocenił(a) film na 5
salvanviuour

Zgadzam się, mam podobne zdanie...

mizak81

a co was obchodzą gusta innych? ciekawe od ilu lat uważacie się za omnibusy ale pewnie jeszcze się nie załapię. za to takie wylewanie jadu na młodych bo nie mają waszego pkt widzenia jest strasznie dojrzałe :) myślę ze jak ktoś lubi tylko produkcje marvela (sam lubię) - czy co tam wg was opiera się tylko na CGI a nie ma treści - to na taki film nawet nie trafi a na pewno nie podejmie się jego oglądania. a ja sobie obejrzę z ciekawości...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones