PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=419050}

Droga

The Road
7,1 76 626
ocen
7,1 10 1 76626
6,8 21
ocen krytyków
Droga
powrót do forum filmu Droga

Film przede wszystkim nudny, ale powiedzmy, że nudę jeszcze toleruję. Film smutny, ale powiedzmy, że nie muszę za każdym razem oglądać filmów z happy end'em. Kilka wątków ciekawych i dających do myślenia: jak ja bym się zachował/a w takiej sytuacji, ALE wiele jest rzeczy niedopowiedzianych.

Pytanie za 100 punktów, na które mam nadzieję odpowiedzą mi wszyscy fani filmu Droga: Jakim cudem rodzina z dwójką dzieci i psem (!) szła za ojcem i miała co jeść, i przetrwała? Taaa i jeszcze się ucieszyli z "syna" - "martwiliśmy się" zamiast "kolejna gęba do wykarmienia..."

ocenił(a) film na 8
Beatriz_Pinzon_Solano

Jeśli rodzina szła ich śladem to natknęła się na zapasy w bunkrze (pies ich namierzył) - nie powiesz że załadowali wszystkie te puszki i prowiant na jeden wózek - dodatkowo zrobili tak samo jak ojciec z synem wyruszyli z max własnymi zapasami. Mówisz że film jest smutny ... to przeczytaj książkę ta dopiero da do myślenia

ocenił(a) film na 4
Beatriz_Pinzon_Solano

Proszę jeszcze o wyjaśnienia, bo powyższa odpowiedź mnie nie zaspokoiła... rodzinka idzie ich tropem i natknęła się na bunkier. Ok, ale przed bunkrem, ojciec z synem byli głodni, mieli wiele problemów itd. we dwójkę, a co dopiero we cztery osoby z psem (!). Tamci byli głodni, to co dopiero ta rodzinka. Mieli też sporo problemów, (spojler) widać matkę (kobieta = słaba jednostka) z dzieckiem ( dziecko = jeszcze słabsza jednostka), która trafiała w ręce kanibali, ale ojciec z synem uchodzi z życiem, bo chowają się i pozostają niezauważeni. Taka rodzinka z dziećmi robi tyle hałasu + pies, że idąc za ojcem, to z pewnością wpadli by w ręce kanibali tych, czy innych...

ocenił(a) film na 7
Beatriz_Pinzon_Solano

Mężczyzna z tej rodziny miał broń, o ile dobrze pamiętam (mogę się mylić, bo dawno czytałam książkę i oglądałam film). A to zmienia zupełnie postać rzeczy. Poza tym ojciec chłopca był chory, w rodzinie wszyscy byli zdrowi, w pełni sił. Dzieci mogły być nauczone odpowiednich zachowań, psa też można nauczyć, by się trzymał blisko danych ludzi. Więcej osób weźmie też ze sobą większą ilość jedzenia, a jeśli przy tym ktoś z nich jest silny i ma się jak bronić, to już daje jakąś przewagę. A w rodzinie mamy zdrowych i zdeterminowanych rodziców i dwoje silnych dość dzieci. Przetrwali, co świadczy o dużej zaradności tej rodziny.
Naprawdę sądzisz, że łatwiej przetrwać w bardzo trudnych warunkach grupie niż jednostkom?
Wiesz, nie przez przypadek ludzie łączyli się od zarania w grupy, bo "w kupie siła".

Stosunek do nowego członka rodziny jest też zrozumiały. To ludzie świadomi tego, co się stało i tego, co się dzieje - nie tylko ze światem, ale z całą rasą ludzką. Nie zostali kanibalami, nie popełnili też samobójstwa. Wybrali drogę, którą szedł też ojciec chłopca - drogę ku życiu, ku resztkom nadziei, ku zachowaniu człowieczeństwa pomimo braku sensu. To dlatego się cieszą, dlatego ich reakcje są ludzkie, inne niż kanibali choćby.
Przecież to o tym jest właśnie po części ten film, o zachowaniu humanizmu pomimo apokalipsy.

A teraz pytanie za 100 punktów dla Ciebie. Co byś zrobiła z chłopcem na miejscu tej rodziny, skoro Twoją naturalną reakcją było zdanie "kolejna gęba do wykarmienia"?
Nie odpowiadaj nam tutaj, sama sobie szczerze odpowiedz.

pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
Offi

Errata, przepraszam za nieuwagę :)
Zdanie powinno brzmieć oczywiście tak:
"Naprawdę sądzisz, że łatwiej przetrwać w trudnej sytuacji jednostkom niż grupie?"

ocenił(a) film na 4
Offi

Ja mówię o filmie, a nie o książce - książka z pewnością odpowiada na moje pytania, ale jakoś nie mam ochoty na taką lekturę, a film niestety nie zaspokoił mojej ciekawości. Co do Twojego pytania za 100 punktów: Ja bym przygarnęła chłopca. Z resztą, należę do tych nielicznych, co wierzą jeszcze w ludzi... i myślę, że na świecie zostałoby więcej dobra, niż w tym filmie pokazano. Ale skoro film przedstawił w taki, a nie inny sposób świat po apokalipsie... to moje pytania są właśnie w takim tonie - filmu. "Moja naturalną reakcją" nie było "kolejna gęba do wykarmienia", bo ja nie znalazłam się w takiej sytuacji. A jak byłoby naprawdę? Tego nikt z nas nie jest w stanie powiedzieć.

Tak film pokazuje, że łatwiej w grupie, ale przede wszystkim w złej grupie... wszędzie to zło, zło, zło, wszechobecne zło, nawet w pewnym momencie zło wychodzące z ojca, a koniec taki dobry "martwiliśmy się" - to bardziej miałam na myśli pisząc: "martwiliśmy się" zamiast "kolejna gęba do wykarmienia..." Dla mnie to zbyt duży kontrast.

ocenił(a) film na 7
Beatriz_Pinzon_Solano

Akurat film jest dość wierną ekranizacją, więc książka też mogłaby nie odpowiedzieć na Twoje pytania.

I niestety muszę się zgodzić, że łatwiej w "złej grupie" (co nie oznacza, że sama bym chciała w takowej się znaleźć - tak dla jasności).
To potwierdza historia, przypadki ekstremalnych doświadczeń zarówno małych, jak i większych grup (głód na Ukrainie w latach 1932-1933, wszelkiego typu wojny w każdym z zakątków naszego globu, nieco inny wymiar miała tragedia samolotu w Andach w 1972 roku, ale też okazało się, że aby przeżyć należy przekroczyć pewne granice).
Wszechobecne zło (np. podczas wojny) nie oznacza, iż nie pojawiają się przebłyski humanitaryzmu i dobra.
Moi dziadkowie po wkroczeniu wojsk radziecki na nasze tereny pomogli dobrze znanej rodzinie niemieckiej. Mimo tego, że mój dziadek był przedwojennym wojskowym i czynnym członkiem AK, czyli przeciwstawiał się okupacji niemieckiej właśnie.
Ale tę rodzinę znali, wiedzieli, że to ludzie tacy, jak my, też ofiary wojny. Ojciec tej rodziny został przymusowo wcielony do Wermachtu. Po wkroczeniu Rosjanie zabili wtedy malutkiego synka tej rodziny, dzięki dziadkom udało się uratować małą, 6-letnią dziewczynkę i jej mamę. Po dziś dzień utrzymuje moja rodzina kontakt z tą małą dziewczynką, dziś starszą Panią oczywiście.
Może to za prywatna opowieść, ale chodziło mi o autentyczną ilustrację pewnej prawdy o czasie złym, o to, że niestety takie kontrasty w czasie ekstremalnym to norma.

ocenił(a) film na 4
Offi

Dziękuję za Twoje spostrzeżenia i historię. Kolejny raz napiszę: Najlepsze scenariusze pisze samo życie - niech nakręcą jak najwięcej filmów na faktach - to moje ulubione filmy, nawet ten o katastrofie samolotu w Andach. Z resztą wolę czasem obejrzeć coś na History, Polsat Crime, ID, niż film, choć filmy fantastyczne to też moje ulubione...

(Spojler) Widzisz, do mnie film "Droga" nie przemawia. Ta matka, która postanawia popełnić samobójstwo... Nie wiem, gdyby mój mąż postanowił się tak zabić, to chyba bym go tak łatwo nie puściła "w ciemny las". Jedna rodzinna przetrwała cała, inna nie. To albo jest tak źle, ( po apokalipsie), że "dobrym wyjściem" okazuje się samobójstwo, siada psychika, bo nie można naprawdę przetrwać, albo można przeszukiwać te domy, szukać, szukać, walczyć o przetrwanie. Nie zostawiłabym tak dziecka/męża, ale powiedzmy, patrząc na dzisiejszy świat wszechobecnych Katarzyn W., że inne kobiety mogłyby tak postąpić.
Spodziewałam się po filmie "Droga" większej różnorodności, większej ilości przypadków/historii ludzi. Tymczasem wyszło to trochę tak - jak dla mnie: zła matka, zła szajka, źli "myśliwi", źli kanibale, dobry starzec (ale on się nie liczy, bo za stary, żeby mógł zrobić coś złego), zły złodziej, zły "strzelec", który ranił ojca, w końcu sam ojciec pomimo nauczania syna, że my jesteśmy dobrzy, stał się poniekąd zły. I na koniec: dobra rodzinka, znana Nam z polskich reklam musztardy, ketchupu czy czekolady na kanapki: matka, ojciec, syn, córka + pies. Klasyka rocka. (tak trochę ubarwiam swoim zwyczajem, proszę się nie czepiać, eh, jak w przypadku "kolejnej gęby do wykarmienia")

Twoi dziadkowie pomogli w "złym czasie"? To piękne, trzeba takie rzeczy przekazywać, a nie mówić, że to zbyt prywatna opowieść :) Ale ludzi, którzy pomagali m.in. żydom było więcej, nawet patrząc na film "Pianista" to i znalazł się dobry Niemiec. Myślę, że tego dobra w ludziach jest trochę więcej, niż w filmie "Droga". Nawet w okrutnych czasach można zachować człowieczeństwo. Dlatego uważam, że film "Droga" jest nie tyle smutny, bo nakręcono trochę już smutnych filmów, co dziwny... Tak obejrzałam "Drogę" i morał z tego taki... no właśnie jaki? (Spojler) Że dobro pozostaje w klasycznej rodzinie 2+2 (oczywiście chłopiec+ dziewczynka) i pies? Matka z dzieckiem musiała zostać pewnie zjedzona, ojciec musiał umrzeć i osierocić syna, murzyn musiał zniknąć i starzec podobnie, a chłopiec musiał gdzieś tam zniknąć za budynkiem. Teraz Twój cytat: Naprawdę sądzisz, że łatwiej przetrwać w bardzo trudnych warunkach grupie niż jednostkom? - No właśnie! Źli łączyli się w grupy, a dobrzy nie? Nie znali tej wszechobecnej prawdy, że w "kupie siła" ? ;-)

Pozdrawiam serdecznie!

ocenił(a) film na 7
Beatriz_Pinzon_Solano

Oczywiście, że było więcej przypadków pozytywnych nawet w czasie II wojny światowej, ale ogrom tragedii tego czasu był niezmierzony, więc siłą rzeczy tak pozytywne postawy są dla tego czasu nietypowe i kontrastowe.
Sądzę, że to niejako cecha każdego "czasu apokalipsy" (w sensie szerszym, nie tylko tym z filmu i książki McCarhty'ego).

Ja z samym filmem mam niejako problem, bo proza pisarza była dla mnie tak mocna, że chyba bardzo rzutuje na odbiór filmu.
Sam Cormac mówił, o ile dobrze pamiętam, że inspiracją do napisania książki był lęk o własnego syna (nie trzeba apokalipsy, by się bać o własne dziecko, o to, czy nie przyjdzie mu właśnie zmierzyć się ze złem tego świata).
I ten lęk wraz z bardzo silnymi uczuciami ojcowskimi to dla mnie największa wartość książki. Tak też odebrałam film.
To nie opowieść, która ma dawać odpowiedzi, być na wskroś logiczna i stanowić obiektywny obraz świata apokalipsy spełnionej, bo narracja to punkt widzenia ojca, próbującego ratować syna. To jego emocje, jego walka. My tu mamy przecież tylko kawałek tego świata, ten, który zna ojciec.
Nie wiemy, czy na południu właśnie nie ma "tych dobrych", czy jest po co iść, czy nie zostały jakieś resztki dawnego świata. Mamy tylko ten osobisty, brutalny wycinek świata tych dwojga. Czas akcji to też ten czas drogi. W książce ojciec wspomina to samobójstwo jakby enigmatycznie, tak samo, jak początek tego końca świata. Nie wiemy więc, czy "tak łatwo" dał odejść żonie. Jedno jest pewne, jeśli ktoś naprawdę postanawia popełnić samobójstwo to bardzo trudno go od tego odwieść i upilnować po prostu. to był dość paskudny wybór. Bo co zrobić, jeśli ta druga osoba po prostu idzie? Związać, iść za nią? Nie puściłabyś, a co byś konkretnego zrobiła? A tu jeszcze małe dziecko... Coś trzeba z nim począć.
Nieco też uogólniasz po prostu. Jeden w tej sytuacji się załamie, skończy ze sobą, ktoś inny będzie walczył o przetrwanie i jadł nawet ludzkie mięso, ktoś inny będzie poszukiwał gdzieś grup ludzi, które nie posuwają się do skrajności (jak nasz ojciec z synem). Przecież nie jest możliwe, by wszyscy zachowywali się tak samo, by wszystkie rodziny albo zginęły gremialnie, albo ocalały. Ba, gdzie miejsce na przypadki, jak nagle zrobiło się ludzi, jak na lekarstwo. I jeszcze raz powtarzam- tu nie chodzi o ludzi, chodzi o ojca i jego uczucia do syna.
Morał... Nie sądzę, by jakikolwiek był. Wiesz, sądzę, że nie ma żadnego morału w tym, co przyniosła II wojna światowa i inne tragedie. Nie ma. Może prócz tego, by, jeśli to w naszej mocy, nie doprowadzać do tragedii.
Tu jest tylko pytanie, czy w świecie, w którym wszystko zniszczyliśmy, byłoby miejsce jeszcze dla nadziei.
Tak myślę, niestety, że gdyby do czegoś takiego kiedykolwiek doszło (oby nie) to byłoby jeszcze gorzej niż jakiekolwiek filmy i książki nam to pokazują. Ale Cormac McCarthy, oczywiście wg mnie, pokazał beznadzieję post apokaliptycznej rzeczywistości najodważniej chyba.

I też pozdrawiam serdecznie. Mimo różnicy zdań dyskutuje mi się przyjemnie i cieszę się, że można znaleźć na filmwebie kogoś, kto potrafi kulturalnie i rzeczowo przedstawić swoje poglądy. :)

ocenił(a) film na 4
Offi

Wszystko zostało już powiedziane/napisane. Jakaś prawda w tym co mówisz też jest, aczkolwiek widzę, że patrzysz też przez pryzmat książki ( cyt. "Nie wiemy więc, czy "tak łatwo" dał odejść żonie) w filmie dosyć "łatwo" na to pozwolił, już nie rozpisując się zbyt wiele, ja mam obraz tylko z filmu. Czuję, że jako osoba, która nie przeczytała książki, w rozmowie z Tobą stoję nieco na przegranej pozycji i moim argumentem w wymianie zdań może być tylko jedno: mówimy o filmie nie o książce hehe. Rzeczywiście Cormac McCarthy, pokazał beznadzieję post apokaliptycznej rzeczywistości, ale mam prawo się z tą wizją nie zgodzić, przynajmniej z jej wizualnym przedstawianiem w filmie Droga. Przynajmniej z tą ckliwą końcówką o pełnej rodzinie, która miała niesamowicie dużo szczęścia, więcej niż inni, przetrwała i martwiła się jeszcze o obce dziecko. (to, że przygarnęli chłopca to już ustalone, że to naturalny odruch "dobrych")

Dziękuję za ciekawą wymianę zdań. Szczególnie za to zdanie: inspiracją do napisania książki był lęk o własnego syna - wszystko jasne, stąd pewnie niedbałość w wątkach, do których ja się czepiam. Bo rzeczywiście ojcem kierowała głównie dbałość o syna. Pozdrawiam - zerknęłam na Twoje ulubione filmy i wybrałam sobie coś na dzisiaj... hmmm.

ocenił(a) film na 7
Beatriz_Pinzon_Solano

Tylko prześlę ostrzeżenie, bo nie zawsze moje ulubione filmy są strawne dla widzów. Jeśli tak się zdarzy, to przepraszam ;)
Ale mam nadzieję, że ten wybrany był udanym seansem.

ocenił(a) film na 7
Beatriz_Pinzon_Solano

Wiesz , wszystkie Twoje zarzuty mozna znalezc w filmie "Ksiega ocalenia" duzo ,duzo gorszym, moim zdaniem. Tam jak widze jednak nie przeszkadzalo Ci to ze wszyscy sa zli itp. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
Beatriz_Pinzon_Solano

Film pokazuje różne postawy w momencie apokaliptycznej wizji świata. Moim zdaniem zbyt mocno skupiłaś się na złej stronie a zbyt mało na tej dobrej. Do momentu ujawnienia rodziny widzimy tylko jedno dobro (ojciec i syn) wobec większości zła (kanibale itd). Kiedy ojciec umiera rodzina ujawnia się, by pomóc małemu. Dodatkowo, idąc ZA nimi dostrzegali niebezpieczeństwo z wyprzedzeniem stąd mieli większą możliwość uniknięcia niebezpiecznych sytuacji. Zgodzę się również z Offi, że w grupie jest raźniej. Tym samym stanowili silniejszą zbiorowość niż samotny osłabiony ojciec z synem, który niewiele mógł mu pomóc. Także reakcja przyłączenie chłopca do "stada" nie stanowi dla mnie zaskoczenia. Nie wiemy od kiedy rodzina podążała za nimi. Więc nie można od razu wnioskować, że to wszystko jest niemożliwe.

Dla mnie film nie był nudny. Trzymał w napięciu. Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 7
Beatriz_Pinzon_Solano

Wszyscy szli na południe.Widać, że ojciec z synem nie sprawdzali po kolei wszystkich domów, więc mogło coś zostać dla pozostałych.
W którejś ze scen mignął obraz chłopaka z tej drugiej rodziny idącej za głównymi bohaterami.Oznacza to, że aktywnie przeszukiwali domy.
Przed nimi byli też pewnie inni wędrowcy, którzy też plądrowali domy.
Porównując obie rodziny dałbym większą szanse tej większej.
Ojciec, którego grał Viggo był trochę spanikowany.Natomiast ten drugi wyglądał na spokojnego i bardziej zrównoważonego.
Szkoda, że nie mogliśmy obejrzeć na ekranie jak sobie radzi ta większa rodzinka.
Film byłby ciekawszy gdyby naprzemiennie pokazywano jednych i drugich.
Być może dokręcą jeszcze ciąg dalszy.

Beatriz_Pinzon_Solano

Takie zakończenie było w książce, nic więcej nie było wyjaśnione. Nie było psa, ale ucieszyli się na widok chłopca:)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones