John Hillcoat zabiera nas apokaliptyczną wizję świat, bez kalendarza, otacza nas szaro-mgielny klimat,brak słońca, zimo dookoła, pustkowie, wyniszczone lasy, płoną pozostałości, budynki, baraki, przemieszczają się jednostki ludzkie, zwarte grupo-gangi za jedzeniem, szukanie pozostałości, stajemy się świadkiem umierającej ziemi. Potrzeby ludzkie trudno jest zaspakajać, brak jedzenia doprowadza do wynaturzeń, zbydlęcenia, rozwija się niewolnictwo, łapanie ludzi i posuwanie się do kanibalizmu na opuszczonych farmach. W scenerii upadku moralnego i niszczenia jednostki ludzkiej rodzi się uczucie, trwa droga syna i ojca, bycie razem, bycie ze sobą, siła przetrwania, siła walki, honor i wartości pozwalają im przetrwać i żyć zgodnie ze swoim dekalogiem.
Poznajemy ich historię, poznajemy też kobietę, która była żoną i matką, ona jest ogniwem , który połączył i dzięki tej kobiecie i jej wspomnieniu mają siłę, aby ciągnąć wózek i brnąć dalej w nicość, w której człowieczeństwo straciło wartość. W sytuacjach, gdy przychodzi zwątpienie, niepewność, brak wiary to syn staje się moralnością. Niezwykła wizja samozagłady , która ogarnia wszystko a jednak, przebiło się przez tę mgielną zasłonę uczucie i stwierdzenie, że "człowiek to, brzmi dumnie"
Polecam film jest niezwykły, niezwykłe aktorstwo pierwszoplanowe i doskonały drugi plan. To trzeba zobaczyć.