Jakoś tak mam, że przeważnie doszukuję się w filmie drugiego dna (no chyba że jest to horror klasy Z...). Tak samo oglądając parę dni temu Road miałam nieodparte wrażenie, że post-apokaliptyczny świat ukazany w tym filmie to tak naprawdę świat widziany oczami osoby chorej na depresję. Ponura, szara, surowa rzeczywistość, monotonia i walka o to, aby jakoś tam przeżyć kolejny dzień. Wszystko wydaje się beznadziejne, nic nie ma już sensu. Nawet brak imion miałby swoje uzasadnienie, gdyż depresja w pewnym sensie odczłowiecza i odbiera godność. Nie jest się sobą i ciągle walczy się o to, aby nie upaść. Ponadto gdy przedstawili w filmie postać żony, pomyślałam, że właśnie tak zachowuje się osoba chora na depresję, że tak wyglądają objawy depresji. Taka osoba bardzo często przekazuje swoją wizję świata bliskim.
Tak przynajmniej wygląda moja interpretacja "Drogi". Post-apokalipsa, ale dla jednostki, nie społeczeństwa.
Bardzo ciekawa interpretacja, nie myślałem nigdy o tym filmie w ten sposób... Pozdrawiam
Jako osoba po czymś, co można nazwać depresją, odniosłem dokładnie takie samo wrażenie.