PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=599744}

Drugie życie Lucii

Il richiamo
6,2 1 100
ocen
6,2 10 1 1100
Drugie życie Lucii
powrót do forum filmu Drugie życie Lucii

Czy też odnieśliście wrażenie, jakby Lucia zakochała się w Leii/chciała się z nią związać? W
sensie, że z jej strony to nie była przelotna znajomość, przygoda... Wciągnęło ją to. Za to
kompletnie nie mogę rozgryźć zachowania Leii, które było wręcz odwrotne. I właśnie przez to
strasznie zaczęła mnie ta postać irytować. Na początku uśmiechnięta, serdeczna, pełna życia i
życzliwości, a po wyjeździe na ten statek zrobiła się zamknięta, zazdrosna, chcąca zwrócić
na siebie uwagę, niemalże odrzucała Lucię i jej uczucia. Jedynie logiczne dla mnie
wytłumaczenie to takie, że Lea zaczęła myśleć o sobie w kategoriach lesbijki i to zaczęło ją
przytłaczać, nie chciała się z tym pogodzić. Nic więcej mi do głowy nie przychodzi, ale nawet
to wyjaśnienie jest hmm... Po najmniejszej linii oporu - w końcu były same, we dwie, gdzieś na
końcu świata, gdzie nikt ich nie znał, mogły spróbować ze sobą być, zacząć coś nowego, co
najwyżej osiedlić się tam (u starszej pani?). Ale nie, Lea nawet nie chciała tego spróbować.
Nie wiem, nie rozumiem... A jakie Wy macie przemyślenia?

ocenił(a) film na 5
eatmysoul

Mam podobne odczucia. I przez to nie zrozumiałam tego filmu chyba. Szczególnie mam na myśli zakończenie.

eatmysoul

Nie odniosłam wrażenia, że Lucia zakochała się w Lei. Myślę, że raczej podążyła za nią w poszukiwaniu czegoś, co nada jej życiu sens i na nowo zbuduje poczucie bezpieczeństwa.

Wszystko je różniło, począwszy od wieku, pozycji społecznej, stosunku do ludzi, ciekawości życia, marzeń, stanu emocjonalnego, wolności...etc., ale właśnie te różnice sprawiły, że Lucia obudziła się z letargu, w jakim żyła wraz ze swoim nierozumiejącym jej mężem. Lea stała się iskierką w jej hermetycznym świecie, do którego wślizgnęła się zupełnie nieoczekiwanie. Przy niej swoboda Lucii i jej (nie)śmiałość nabrały nowych rumieńców, a wyobraźnia dostarczała nawet oczyszczających myśli (scena w wannie - narodziny Lei).
Gdy nagle się okazało, że Lea dostała pracę w Patagonii i praktycznie "zaraz wyjeżdża" Lucia była szybsza niż jej myśli. I w przypływie emocji i zasłyszanych złych wieści zdała sobie sprawę, że nic jej nie trzyma w tym "pustym domu". Odważyła się na szaleństwo chcąc upodobnić się choć na chwilę do beztroskiej Lei. Przy niej czuła, że nie jest jeszcze martwa. Przy niej stawała się swobodna. Poza tym stara prawda o tym, że przeciwieństwa się przyciągają tutaj też się do pewnego momentu sprawdziła. I jeszcze coś, zawdzięczała Lei życie, to także je zbliżyło.

Paradoksalnie wyjazd Lei zbiegł się w czasie z niewygodnymi dla niej oświadczynami jej chłopaka. Lea bała się zależności od ludzi. Bała się, że każdy może się okazać taki, jak jej ojciec, którego kochała, a który zawsze wystawiał ją do wiatru i okłamywał. Poza tym, ta praca to było jej marzenie i chciała je spełnić. Przygoda i wolność były jej bliższe niż zamknięcie się w związku.
Zabrała ze sobą samotną Lucię, myślę, że bardziej dlatego, że była otwarta na nowe doznania, a ta historia z nauczycielką gry na fortepianie była dla niej wielce zaskakująca. Jednak nie dała Lucii cienia uczucia, poczucia azylu, bezpiecznej przystani (piękne zdjęcia wraków!), którego ta druga tak pragnęła, ponieważ ani tego w gruncie rzeczy nie chciała, ani nie potrafiła jednocześnie obdarowywać uczuciami, dopasowywać się i tworzyć pary. Motyw tańca przewijający się w filmie też ma tu swoją symboliczną wymowę. A Lucia dalej była samotna, pusty dom zastąpiła łódka. To ona potrzebowała Lei, to ona zrobiła pierwszy krok na ulicy. Myślę, że była w stanie pokochać tę dziewczynę, ale Lea w sferze uczuciowej była raczej "bierna". Owszem czasem stawała się opiekuńcza, bliska, ale tylko na chwilę. Motyw małego kotka spłoszonego i wystraszonego perspektywą ciepłego domu i mleka u "tatuażysty" to kolejny symbol. To właśnie personifikacja Lei, "sztywniejącej" na samą myśl, że miałaby coś stałego, że ktoś by ją zagłaskał (koty to dranie:), dlatego od tego uciekała. Przecież była taką indywidualistką...

Ten układ między tymi dwoma, tak różnymi kobietami nie mógł długo wytrzymać. Totalne niedopasowanie i rozmijanie się potrzeb nie miało nawet znamion związku z przyszłością. Może gdyby akcja przeniosła się w gorący klimat wrażenie niedopasowania byłoby mniej przytłaczające. Niestety w mroźnym klimacie chłód tego związku był aż nadto wyeksponowany.
Obie bohaterki zamknięte były w swoich hermetycznych światach. Lucia zrobiła pierwszy krok, odważyła się wyjść, ale Lea nie chciała jej wpuścić do swojego. Poza tym czy nikt nie odniósł wrażenia, że mogła je też emocjonalnie połączyć relacja matka-córka? Mam na myśli to, że być może Lea bardziej skłaniała się ku takiej właśnie relacji, albo też podświadomie do niej dążyła (scena w pralni) niż tej czysto emocjonalno-erotycznej. Homoseksualizmu w ogóle bym nie brała pod uwagę, to było bez znaczenia.
Owszem, były same, miały ten komfort, którego nie ma wiele takich par, mogły spróbować tak żyć, w przepięknym miejscu nad oceanem, ale tylko chęć Lucii to było za mało. Lea sama nie wiedziała jeszcze czego chce od życia, łapiąc wiele srok za ogon. To przywilej młodości, szaleństwa i smakowania życia, dokonywania ciągłych wyborów niekoniecznie właściwych, ale niektórzy do końca życia pozostają niedopasowani.

Natomiast Lucia...
Jak wielu ludzi wie czym jest "Syndrom Gauguina", jak wiele kobiet w średnim wieku odnajduje w sobie zarys tego stanu i przewartościowuje życie? Przewartościować je dwa razy i pokonać chorobę, to jest dopiero sztuka!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones