PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=186738}
6,3 9
ocen
6,3 10 1 9

Due once di piombo
powrót do forum filmu Due once di piombo

Meksykanin w akcji

ocenił(a) film na 8

„Due once di piombo” to jeden z tych filmów, dla których warto szperać we włoskim kinie gatunkowym. Po roku produkcji – 1966 – spodziewałem się westernu dosyć mocno zamerykanizowanego, a tymczasem otrzymałem coś zupełnie odwrotnego. Obraz Maurizio Lucidiego jest brutalny, pesymistyczny, a także wypełniony nihilizmem. Główny bohater nie jest szlachetnym rycerzem na białym koniu, a w świecie przedstawionym nie ma miejsca na litość i dobre maniery.

Historia jest dosyć prosta i wykorzystuje dwa znane motywy. Jeden z nich związany jest z przeszłością najważniejszej postaci, natomiast drugi opiera się na poszukiwaniu zaginionych pieniędzy z napadu przez grupę bandytów. Główny bohater – Meksykanin Pecos – przybywa do miasteczka Houston i zaczyna rozprawiać się z nękającym mieszkańców gangiem przestępców. Lokalna społeczność nie należy do szczególnie odważnych, a przewaga liczebna przeciwników przyczyni się do problemów Pecosa.

Nie chcę zbyt szczegółowo opisywać fabuły, ponieważ nie podaje ona od razu wszystkiego na tacy. Dopiero po jakimś czasie pojawia się więcej szczegółów, dzięki którym dwa główne motywy łączą się elegancko w całość. Miasteczko Houston może i nie wygląda na bardzo zaludnione, natomiast pomimo krótkiego czasu trwania filmu, ciekawie zostały zarysowane charaktery mieszkańców. To samo dotyczy postaci bandytów, którzy są konkretnymi facetami, torturują i zabijają bez mrugnięcia okiem. Główny bohater w klasycznym amerykańskim westernie pełniłby pewnie funkcję czarnego charakteru, ponieważ lubi korzystać z niezbyt honorowych sztuczek, a także w obcesowy sposób prowokuje oponentów. Ze względu na meksykańskie pochodzenie narażony jest także na rasistowskie zaczepki, co zostało całkiem dobrze pokazane. Jak na 1966 rok, film jest bardzo drastyczny. Oprócz zabijania bezbronnych, reżysera (chociaż bardziej podejrzewam o to operatora kamery – przyszłego twórcę m.in. pornusków) wyjątkowo interesuje obfity dekolt jednej z aktorek. Nie można jednak narzekać na szowinizm scenarzystów, bowiem Pecos niezbędną pomoc otrzymuje właśnie od kobiet.

Reżyser nie spieszy się z rozwojem akcji. Są momenty spowalniające, dzięki którym udało się wykreować posępny klimat. Utrzymana w melancholijnym tonie muzyka udanie koresponduje z rozgrywającymi się na ekranie wydarzeniami. Scenografia nie jest zbyt zróżnicowana, jednak lokacje zostały dobrze wykorzystane. Podobnie jak w „Un Dollaro tra i denti” z 1967 roku, niski budżet nie okazał się mankamentem, ponieważ pozwolił twórcom na większą kreatywność i pomysłowe dopasowanie scenariusza do możliwości finansowych. Realizacja zasługuje na uznanie – kilka scen zapada nawet w pamięć ze względu na ciekawą kompozycję kadru. Przy realizacji filmu zużyto dużo czerwonej farby, gdyż po celnych strzałach na ubraniach ofiar pojawia się sporo czerwieni.

Robert Woods został trochę zabawnie ucharakteryzowany na Meksykanina, lecz trzeba mu przyznać, że wypadł pozytywnie. Rewelacyjny jest praktycznie cały drugi plan. Bandytów grają aktorzy w większości znani z innych spaghetti westernów. Tymczasem w rolę szefa bandy wcielił się Pier Paolo Capponi w swoim (chyba) jedynym występie w tym gatunku. Widziałem go też we włoskich filmach policyjnych i gość jest bardzo charyzmatyczny. Trzeba jeszcze wspomnieć o kreacji Umberto Raho, który zagrał najbardziej szemranego typa wśród mieszkańców Houston. Świetna rola, pozostawiająca aż niedosyt, jeśli chodzi o pobyt aktora przed kamerą.

Podsumowując, „Due once di piombo” to pozycja obowiązkowa dla fanów włoskiego kina. Wszystkie składniki są na swoim miejscu, a film jest dobrze skondensowany zarówno w sferze akcji, jak i dialogów. Aktorstwo wyrasta znacznie ponad przeciętną, muzyka nie irytuje, a zakończenie jest zadowalającym zwieńczeniem historii. Ten obraz jest oczywiście daleki od poziomu wybitnych spaghetti westernów, ale został intrygująco skonstruowany i prawdopodobnie stanowi najlepszą produkcję w westernowym CV reżysera.

ocenił(a) film na 7
rzyczki

Film jest niezły ale wydaje mi się, że scenariusz filmu został oparty ma innych historiach smakujących spaghetti. Oto np. samotny rewolwerowiec przybywa do meksykańskiej wioski by pomścić swoich bliskich ("Django"). Pomimo zastosowania tych klasycznych zagrań film ogląda się z przyjemnością. 7/10

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones