Filmu nie znam, ale o De Salvo czytałem więcej niż - jak to zdarza się dzisiaj - artykuł z Wikipedii. Oczywiście, nie ma co kwestionować jego gwałtów, szczególnie wobec ustaleń związanych z badaniami DNA. Istniał jednak jeszcze jeden wątek śledztwa, z którego wynika, że De Salvo spotkawszy w więzieniu groźnego przestępcę powiązanego z tymi zbrodniami, poznał w ten sposób szczegóły tych morderstw; i że był po prostu chorym psychicznie "jeleniem", który nawinął się w samą porę, by przez tego współwięźnia dać sobie wmówić i uwierzyć w to, że jest poszukiwanym dusicielem, człowiekiem odpowiedzialnym za c a ł o ś ć tych zbrodni. A jak już się przyznał, to nikt nie drążył tematu.

Tyle na temat rzetelności w przedstawianiu faktów.