Film traktujący wojnę jako ciąg dalszy zawodów sportowych.
Mamy trzy ciekawe motywy
1. Szlachetni niemcy rywalizujący sportowo z Polakami przed wojną w czasie wojny nie boją się mówić o zbrodni jaką jest nalot na szpital. Ja nie znam takiej sytuacji aby lotnik luftwaffe protestował przeciwko nalotom na ludność cywilną.
2. Brak odniesień w filmie do terroru jaki niemcy rozpętali w podbitej Polsce. Nawet list przedwojennej miłości Zumbacha – Kochan czytany po koniec filmu nic o terrorze nie wspomina. Kochan pisze, że była chora i czeka na wiosnę.
Odniesienia bardzo udane filmowo do scen egzekucji w drugim konkurencyjnym filmie „303 bitwa o Anglię” doprowadzały do furii trolli na forum atakujących te rozwiązania filmowe jako cyt:
-"dziecinne" "drętwe i łzawe"
- "powala"
- zabieg ten jest "prostacki"
3. Piloci uganiają się za kobietami i piją bez umiarkowania traktując wojnę jak zabawę.
Poza wymienionymi powyżej minusami, kolejne to cukierkowe przesłodzone sceny skopiowane żywcem z „nigdy w życiu” czy „ czas honoru”.
1939 sierpień. Samolocik zaparkowany nad brzegiem jeziora, drzewa odbijają się od wody tworząc ładny kolaż, Zumbach i Kochan obściskują się w kabinie. To jest jeden z motywów filmu o bitwie o Anglię w 1940 r.
Aktorsko film jest słaby/ gniot i wieje nudą.
Kręćcie dalej takie „dzieła” a za 25 lat okaże się, że 1 września 1939 r był przedłużeniem jakiś mistrzostw w pilotażu zorganizowanych gdzieś w Niemczech tylko piloci przez pomyłkę przelecieli za daleko. Do Anglii w 1940 polecieli bo chcieli przejść się po Piccadilly street i zrobić zakupy.