Jak wyżej, dodatkowo:
Plusy: Jeff Goldblum oraz ogólnie historia o pozytywnym wydźwięku.
Minusy: Soundtrack tragiczny, muzyczki jak ze snu 12 latki, prawdopodobnie jakieś disneyowskie gwiazdki.

Prawdopodobnie pisząc "disneyowskie gwiazdki" miałeś na myśli Natashe Bedingfield i Joss Stone, bo raczej nie Paolo Nutini czy Michael Buble. Zgadzam się, że soundtrack nie należy do najbardziej udanych, ale to są po prostu zwyczajne piosenki, które akurat były modne te kilka lat temu, nic nadzwyczajnie dobrego czy złego.

Możliwe, nie znam nazw piosenek, których nie chciałbym słuchać. Co do modnych piosenek, to zdecydowana większość nigdy nie powinna była wyjść poza studia nagraniowe.

true

Nie mówię, że to muzyka, której słucham i nie bronię jej. Z całego sountracku lubię dwie piosenki, Nutiniego i Buble (choć tą wolę w innym wykonaniu), a z resztą jest mi całkiem nie po drodze. Myślę, że u Ciebie najgorsze wrażenie zostawiła piosenka na napisach końcowych, która rzeczywiście była dość dziewczęca i oceniasz cały soundtrack przez pryzmat tej jednej. Tylko tego się czepiam. Jedyne co chciałam napisać to że soundtrack jako całość można oceniać jeśli to autorska muzyka dla danego filmu, a nie jeśli to zestaw kilkunastu piosenek, każda z innej bajki.

Dla przykładu, piosenka "Stuck in the Middle" to kultowy utwór lat 70-tych, w stylu Boba Dylana, wykorzystany wcześniej między innymi w filmie Tarantino i jakoś określenie "Disneyowskie gwiazdki" mi do niej średnio pasuje.

Stąd przysłówek "prawdopodobnie" bo mówiłem o dźwięku, nie personaliach, których nie znałem. Raczej wiesz o których piosenkach mowa, w końcu mało która 12 latka śniłaby o muzyce Boba Dylana czy Michaela Buble.

W innych filmach Rachel McAdams gra całkiem znoście, więc odebrałam wszystkie irytujące sceny z nią jako celowe i nieźle zagrane. Ona miała taka być, roztrzepana, żenująca i naiwna. Myślę, że jej się to udało całkiem nieźle, więc nie oceniałabym jej aż tak surowo. Co do Forda to się zgadzam, był genialny.