PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31686}

Dzień próby

Training Day
7,6 115 151
ocen
7,6 10 1 115151
7,2 18
ocen krytyków
Dzień próby
powrót do forum filmu Dzień próby

świetny film, mimo, że nie leciał w TV po raz pierwszy ;)
Tym razem jednak obejrzałem go od samego początku.

Nawiązując do fabuły:
Jake okazał się kawałkiem suk*nsyna.. Nie dość, że Alonzo dawał mu szanse tyle razy.. przed grubszą robotą, na robocie, a i jak spieszył się z milionem do rusków, to miał okazję go kropnąć na tym balkonie i tego nie zrobił. Na pewno nie z głupoty, tylko z sentymentu (no i niestety odrobine nie docenił przeciwnika).. Jake jednak, zamiast to docenić, wystawił go na pastwę łowców głów. Normalnie aż krew się gotuje..

jontrix

Wydał go jednak Meksykańcom na śmierć. Gdyby nie przypadek z uratowaniem dziewczyny Jake by nie żył.
Po prostu Jake nie chciał być skorumpowanym gliną - ambitny, z celami po skończeniu akademii nie chciał być tym kogo miał wsadzać do pudła.

ocenił(a) film na 8
KLAssurbanipal

Wolne żarty.Jake miał docenić to,że Alonzo "dawał mu szansę tyle razy"? Jeżeli to nie podstępna prowokacja:)....to uważam,że masz taką opinię ponieważ w postać Alonza wcielił się Denzel,a on z reguły wzbudza respekt,szacunek,uznanie,dumę i to samo przenosi na postaci przez siebie grane(obojętnie jakie-"Filadelfia","Karmazynowy Przypływ","Gra o Honor","Huragan","Tytani","Kandydat","American Gangster" itd.).Dlatego jest lubiany przez widzów.
Bądźmy szczerzy,ale Alonzo to był śmieć.Po sfingowaniu włamania i zamordowania Rogera nawet nie starał się pomóc "koledze" (narzędziu raczej powinno być) którego umyślnie i za jego zgodą postrzelił.Tamten zwijał się z bólu,a Alonzo nic(jeszcze przed byciem na celowniku Jake'a).Meksykanie-gangsta nie mieli fatalnej opinii o Alonzo tylko dlatego,że był gliną.Chodziło o jego osobowość,brak szacunku,traktowanie każdego jak szmatę i inne pierdoły.
Jake postąpił słusznie.Alonzo i tak był już skończony.Myślicie,że Rosjanie by go puścili nawet po zapłaceniu miliona...

szymus66

Dlaczego piszesz w liczbie mnogiej i to pod moim postem? ;]

ocenił(a) film na 9
szymus66

Myślę, że mafia rosyjska mogłaby puścić Alonzo Harrisa, jeżeli ten zapłaciłby milion dolarów. Mieli ku temu przesłanki. ^^

szymus66

Owszem, Alonzo był fałszywy i faktycznie "traktował każdego jak szmatę".

Tylko zastanawia mnie, (może napisałem wyżej zbyt ogólnikowo), dlaczego nie sprzątnął Jake'a, gdy miał ku temu wiele okazji i powodów.. By nie tracić czasu i nie zagłębiać się znowu w fabułę filmu podam z pamięci dwa najistotniejsze:

- pierwszy - na robocie w willi u faceta, u którego wyciągnęli skrzynię pieniędzy - Alonzo owszem zastrzelił kolesia, którego dobrze znał, ale zrozumiałe jest, że łączyły ich głównie interesy, a stali po dwóch stronach barykady.. Następnie chciał namówić Jake'a do przyjęcia pieniędzy (co było jednoznaczne z przystąpieniem do ekipy Alonzo). Jake odmówił, wyparł się wszystkich zebranych, a następnie strzelił jednemu z nich (chyba z liścia w twarz). To niby jego sprawa, jednak nikt z tej ekipy by się nie przejął, gdyby powiedzmy trochę "nagięli" swoją wersję wydarzeń, zabijając przy tym Jake'a. Alonzo jednak go nie zabił, mało tego, w swoim samochodzie zaczął mu cierpliwie tłumaczyć dlaczego tak postąpił, postępuje i czym się kieruje..

- drugi - na wspomnianym.. hmm.. chyba balkonie.. z którego później Jake skoczył na samochód Alonzo - nie rozpisując się już powiem, że Alonzo zdawał sobie sprawę, że pomimo tego, iż mocno poturbował Jake'a, ten, może nie od razu, ale był w stanie jeszcze wstać. Zbliżała się północ, godzina ostatecznego oddania miliona Rosjanom. Alonzo z powodzeniem mógł pozbyć się problemu. Wiele razy przecież dawał szanse Jake'owi na przyłączenie się do niego i poświęcał swój czas na rozmowę z nim. A tego dnia czas gonił nieubłaganie w kierunku godziny 12.. dlaczego go nie zabił?
Ja tego nie rozumiem, ale:
1) Być może z sentymentu - przypominał mu siebie na początku służby (Alonzo jak wiemy, siedział już w tym od 13 lat).
2) Być może z uwagi na jego dość duże umiejętności - nie dał się łatwo zabić podczas strzelaniny u kochanki Alonzo i wytrzymał u Meksykanów! ...
3) No, a może jednak z rutyny - dotąd wszystko mu szło prawie jak po maśle, bądz nie sądził, że Jake ma jeszcze tyle siły, że się podniesie, zanim ten odda pieniądze. Przecież już odjeżdżał, gdy ten skoczył mu na maskę..

Alonzo z pewnością był kawałem skur**syna (o wiele gorszym niż Jake), jednak uwierzył w niego.. co okazało się błędem. Wierzę w jego słowa, że "chciał przed nim otworzyć wszystkie drzwi i zrobić z niego jego następcę"..

Rozumiem, że Jake nie chciał być "tym, kogo po wyjściu z akademii chciał przymykać w pierdlu", ale w momencie, gdy zebrało się wielkie koło ciemnoskórych gapiów, Alonzo już dosłownie prosił, żeby Jake puścił go z forsą na spłatę zobowiązania. Jak głupia była jego twarz.. nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji.. hehe.. :D Na miejscu Jake'a ja BYM GO PUŚCIŁ..

Uważam też, że Alonzo nie był skończony... Rosjanie puścili by go wolno, gdyby spłacił dług w terminie.
Był w tym fachu na tyle długo (13 lat), że posłuchał by rady swoich wysoko postawionych kolegów (podczas rozmowy w barze) i zwiał by, gdyby miał jakieś wątpliwości..

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Chciałem tego uniknąć w pierwszym poście, ale sprowokowałeś mnie do tak długiego wywodu... ;)
Być może teraz lepiej zrozumiesz myślenie, jakim się kierowałem.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
jontrix

Bardzo dobrze,że długo się "wywodziłeś",lubię czytać:)
Wiesz, gdyby Alonzo sprzątnął Jake na początku lub w połowie filmu ....nie byłoby filmu:).A tak na poważnie, hmmm ...Jake w sumie mógłby go puścić w ostatniej ich wspólnej scenie,ale czy w tej stresującej, praktycznie sprowadzającej się do przetrwania (życie lub śmierć) sytuacji mógł się zastanawiać nad tym ,że wcześniej( w wydarzeniach przez Ciebie wspomnianych) Alonzo ochronił mu tyłek? Wiem,że to już gdybanie i czepianie się nadmierne słówek,ale z tego co pamiętam to ten ,no nie wiem,herszt gangu powiedział do Jake: "Idz Jake, my Cię osłonimy".Nie wiem,czy chodziło o innych członków gangu(w końcu Jake był biały),czy o Alonzo ,ale jeżeli przyjmiemy,że chodzi o Alonzo,to znaczy,że nie chcieli,nie mieli zamiaru go zabić.Zresztą wcześniej go nie zabili,mówiąc,ze to ich sprawa(Jake'a i Alonzo-"herszt" dał,podstawił Alonzo rewolwer,żeby były równe szanse-przynajmniej ja to tak odebrałem).
Ale jaja,jeszcze tyle nie gadałem o ,w sumie, sensacyjnym filmie.

ocenił(a) film na 8
szymus66

PS.Ale w gruncie rzeczy to już wyszedłem poza ramy fabuły i nadmiernie interpretuje ..no właśnie "Nie liczy się prawda,Jake,liczą się dowody";)

ocenił(a) film na 9
szymus66

Nie chce mi się pisać tyle ile wy, napiszę prosty schemat. "Czarny" jest zły, "biały" dobry, pierwszy próbuje przekonać drugiego, aby przeszedł na "ciemną stronę mocy", drugi sobie nie wyobrażał takiej pracy. "Czarny" cały dzień badał "białego" czy się nadaje. Wyszło na to, że się nie nadaje i wystawił go meksykańcom. Dlaczego go nie zabił samodzielnie? Tego nie wiem. Może szukał głębszych więzi i podtrzymywania dalszych kontaktów z gangiem i dlatego zlecił za pieniądze interes, może widział w chłopaku tego, kim kiedyś sam był, czyli tym dobrym i uczciwym, stąd nie chciał osobiście go "kropnąć", może bał się, że nastąpiłby błąd w działaniach, a federalni doszliby do sprawcy zabójstwa, w tym przypadku jego. Naprawdę nie wiem dlaczego nie zlikwidował go sam i nie chcę się nad tym rozwodzić. Wiem, że tytuł filmu brzmi "Dzień próby" i tak jest. Pomimo szczerych chęci Alonzo, Jake nie sprawdził się w przejściu na "ciemną stronę mocy", ponieważ "nie tak sobie wyobrażałem tą pracę" i trzeba było pozbawić go życia w jakiś sposób. Padło na wystawienie latynosom. A może reżyser filmu tak to sobie wymyślił, aby było bardziej spektakularnie i jeżeli tak, to znakomicie mu to wyszło, ponieważ oceniam kino 9 na 10 (rewelacyjny). Rola Denzela kapitalna, uwielbiam tego aktora. Eva Mendes mmmm. To tyle. ;]

ocenił(a) film na 8
sir_ryszard2

Za bardzo kombinujecie, Alonzo go nie zabił, bo nie chciał sobie 'brudzić rąk' zabijając policjanta i właśnie dlatego zlecił zabójstwo meksykanom... A wracając do tego, że "mało tego, w swoim samochodzie zaczął mu cierpliwie tłumaczyć dlaczego tak postąpił, postępuje i czym się kieruje." jak ktoś napisał, to Alonzo wcześniej rozmawiał przez telefon mówiąc: "Sprawdź czy wanna jest czysta" i sądząc po tym co dalej się działo, mówił to do tych meksykańców, którzy chcieli zabić Jake'a w wannie... Jak dla mnie Jake postąpił słusznie i jak okazało się jaki Alonzo to kawał sku*rwysyna to 'trzymałem jego stronę'...
W całym filmie zastanawia mnie jedno... po co Alonzo angażował w to Jake'a? Mógł przecież sam z tą 'swoją ekipą' wpaść do Roger'a rozwalić go i równie dobrze zeznać, że któryś z nich go zastrzelił w obronie własnej... w końcu od zdobycia tej forsy zależało jego życie... 'dzień próby' mógłby przecież urządzić sobie jak już byłby bezpieczny...

neo18108

Angażował go bo wyobrażał sobie że się nadaje jako jego brudny pomocnik, ale się mylił.

ocenił(a) film na 8
neo18108

Nie przeczytałem, żeby ktoś do tego nawiązał, a dla mnie jest to jedno z ważniejszych przesłań tego filmu. Meksykańcy chcieli zabic wystawionego przez kolegę Jake' i nawet Jake'a spryt , siła i odwaga by mu nie pomogły uratować zycie. Pomógł mu przypadek, spontaniczna dobroć, którą okazał bezinteresownie wobec anonimowej osoby napotkanej przypadkiem, wynikająca z jego idealizmu i chęci zmiany świata na lepsze. To ta dobra karma wróciła do niego i go "przypadkiem" uratowała. Dzien próby brzmi też w tym wymiarze.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones