Mlody gliniarz Jake (Ethan Hawke jak zwykle o wygladzie nieopierzonego idealisty) , o 9-cio letnim stazu jako patroler, dostaje wreszcie upragniony przydzial do sekcji walki z narkotykami. Jego partnerem jest czarnoskory wyga tego wydzialu Alonzo (Danzel Washington). Akcja filmu rozpoczyna sie budzikiem o 5 rano, a konczy tego samego dnia pozno w nocy. Dla mlodego gliniarza ma to byc pierwszy dzien spedzony w towarzystwie partnera, ktory zapoznaje go z prawem ulicy. Bedzie to zapewne najdluszy dzien w jego zyciu i najkoszmarniejszy.

Film troche przypominal mi doskonalego "Donnie Brasco". Za wejscie w sfere przestepcza placi sie cene. Nie mozna pozostac niewinnym. Alonzo mowi mlodemu, ze ich zadaniem jest chronic owieczki i zlapac wilka, ale aby zlapac wilka trzeba samemu stac sie wilkiem. Owieczka wilka nie zlapie. I to jest prawda. Dealerzy, producenci narkotykow, ghetta pelne uzbrojonych czarnych to nie zarty, tu trzeba byc twardym i nie zajmowac sie jakimis pobocznymi, drobnymi przestepstwami typu proba gwaltu. Wszystkie tego w dosc interesujacy sposob uczy starszy mlodszego. Denzel od poczatku gra gliniarza na granicy prawa, ale nie wiemy jeszcze jak daleko potrafi sie posunac. Niestety od pewnego momentu film przestaje byc dramatem policyjnym, a staje sie przewidywalna walka dwoch osob, co moim zdaniem ujemnie wplynelo na calosc. Szkoda, bo zapowiadalo sie swietnie.

Absolutnie zachwycajaca role stworzyl tu Washington. Gliniarz, ktory powierzchownoscia i stylem bycia moglby byc jednym z dealerow. Jest charyzmatyczny, fascynujacy i bardzo prawdziwy. Za kazdym razem kiedy opowiadal jakas historie, wierzylam mu, i wiedzialam, ze bez wzgledu na jego dalsze akcje, wszystko co powiedzial o sobie w pewien sposob jest prawda..On jest hipnotyzujacy. Moim zdaniem nominacja do Oscara murowana.