PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=44}

Dzień zagłady

Deep Impact
6,6 35 503
oceny
6,6 10 1 35503
5,6 7
ocen krytyków
Dzień zagłady
powrót do forum filmu Dzień zagłady

(spoilery) Nie mówię o scenach katastroficznych czy naukowych (typu akcja w kosmosie) - film w dużej mierze skupia się na pokazaniu ostatnich chwil kilkunastu osób na Ziemi jaką znamy, więc i mnie o wątki dramatyczne chodzi. A w nich kilka mniejszych lub większych niedociągnięć mogło być szybko poprawionych.
Pierwsza sprawa to to, że skoro ogłaszamy, że budujemy coś w rodzaju arki, do której zmieści się ograniczona liczba osób, to informujemy tylko i wyłącznie tę ograniczoną liczbę osób, gdzie to się znajduje. A najlepiej nie informujemy, tylko wywozimy i już. W filmie pani Leoni ogłasza to wszem wobec całemu światu w programie informacyjnym. To i tak, muszę przyznać, jak na publiczne podanie dokładnej lokalizacji ostatniej deski ratunku, ten tłumek przed wejściem jest dosyć mały i zdyscyplinowany (kilku żołnierzy powstrzymuje kilkadziesiąt osób napierających na jakąś siatkę), a reszta grzecznie czeka w samochodach nie wiadomo na co (raczej nie ma nadziei na to, że korek się rozładuje).
Skoro nie utajniono lokalizacji, to może chociaż pasowałoby zatrzymywać niepowołanych wcześniej? Zrobić jakiś pierścień, punkty kontrolne na drogach, chociaż o kilometr odsunąć tych bez przepustek. Ale nie, lepiej niech stoją przed wejściem, wymachują wybranym przed nosem małymi, płaczącymi dziećmi i patrzą, jak do arki idą słonie, a oni nie.
Wątek z ojcem dziennikarki i jego młodą żoną nieprzekonujący, zwłaszcza że ta młoda kobita wyglądała na sympatyczną, a ostatecznie wyszła na zołzę, i to poza kadrem, co fabularnie wniosło tyle, co nic (chyba tylko niezły monolog matki dziennikarki, opowiadającej o ich ślubie). Lepszy był (krótki) wątek matki dziennikarki, która próbowała samotnie dawać sobie radę z tym, co usłyszała (zagłada, niebranie ludzi w ich wieku do arki). Albo trzeba było z matki dziennikarki zrobić od razu wdowę/rozwódkę z kilkuletnim stażem i postaci ojca dać całkiem spokój, albo rozegrać to w ten sposób, że ojciec i młoda partnerka nie mieliby ślubu. Młoda zostaje wybrana do arki, ale jej ukochany nie jest formalnie jej rodziną, nie może go wziąć ze sobą. Nawet jeśli szybko wezmą ślub, to on jest za stary na arkę (takie lustrzane odbicie wątku młodych ze ślubem). I tu czas na trudne decyzje oraz pokazanie lub niepokazanie lojalności.
Troszkę naiwny ten początek - dziennikarka myśli, że chodzi o kochankę jakiejś szychy i nagle kabooom! wpisuje sobie jej imię z kropkami w wyszukiwarkę. I już wie, że jesteśmy na skraju katastrofy. Do tego agenci zamiast ją kulturalnie, dyskretnie zatrzymać, walą ją po zderzaku.
I jeszcze parę uproszczeń przy arce (jakoś to raziło najbardziej) typu: ten wchodzi, ten nie wchodzi, ten wszedł ale wyjdzie. Generalnie, nawet już nie chodzi o prawdopodobieństwo zachowań, bo to w obliczu zagłady może być różne, ale to potęguje bałagan, jaki panował przy wejściu. Czyli maszynie państwowej udało się w kilka dni przeprowadzić gigantyczne przedsięwzięcie, polegające na uruchomieniu arki, losowaniu 800 tys. osób, wybieraniu 200 tys. tych, którzy "byli wartościowi", dzwonieniu, informowaniu, przywożeniu, itp., itd., natomiast przy wejściu, gdy trzeba było tylko zapakować całość i zamknąć drzwi, nagle bajzel, jakby ten korek stał na bramkach przy autostradzie nad morze. Wchodzą, wychodzą, kręcą się. Ja rozumiem, jakie dramaty mogły się rozgrywać na linii wybrani-pozostawieni sami sobie, ale te dramaty mogły rozgrywać się wszędzie indziej (np. przyjeżdża autokar po wybranych, sąsiedzi nie chcą dać im odjechać, chcą się też na siłę zapakować, zaczynają się rozruchy, ktoś wybija szybę, żołnierze muszą użyć siły z ciężkim sercem) i takie scenki z całego kraju mogły być pokazane, zamiast tego targu przy arce.
Na plus faktycznie oddanie dużego pola wątkom czysto ludzkim, film nie skupia się wyłącznie na katastrofie, ona gdzieś tam wisi w powietrzu, będzie kilka mocno katastroficznych scen, ale dosyć ważni są tu ludzie - i to różni, jakoś tam się splatający przy okazji tematu zagłady. Wspomniana przeze mnie dobra "oglądalność", sprawność realizacyjna, dosyć wartko poprowadzona historia, choć przecież cały film czekamy na katastrofę.
O bohaterstwie Amerykanów nie ma co mówić. Gdyby film kręcili Rosjanie, to by był o bohaterstwie Rosjan.
Ktoś pamięta, iż w 2009 nakręcono dwuczęściowy "Impact" o podobnej tematyce? Tam też występował James Cromwell. Z tego, co kojarzę, dosyć mocno go zjechano pod względem trzymania się praw fizyki i astronomii, ale jako film tv się nieźle oglądało. Na pewno po I-szej części czekało się na drugą.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones