Film ma stosunkowo prostą konstrukcję.
Nowy świat, nowe zasady. Ludzie kierują się innymi wartościami i nie są nimi życie czy jakieś głębsze więzi w stadzie. Zmieniło się wszystko, z pojęciem dobra i zła na czele. Można przypuszczać, że większość, o ile nie wszyscy byli jak Mary, czyli walczą i czekają na własną śmierć. Możemy sobie protestować i mówić, że taki świat nie jest możliwy, ale analogicznie z naszego punktu widzenia, to co robią gorliwi muzułmanie w naszej teraźniejszości też nie jest możliwe. A jednak ma miejsce i w ich kulturze cieszy się rosnącym poparciem społecznym. A tych randomów, co biegli na śmierć można spokojnie przyrównać do muzułmańskich zamachowców samobójców.
W postach pada też dużo krytyki pod adresem ludożerców, którzy na ślepo biegli po własną zgubę. Jak więc przeżyli w tym świecie? Otóż nie przeżyli, bo zostali wybici do nogi. A dotąd przeżyli najprawdopodobniej dlatego, że nie spotkali na swojej drodze tak dobrze uzbrojonych ludzi. Możliwe też, że wcześniej sami mieli broń palną i amunicję. Ale się skończyła, jak wszystko inne zresztą.
Model świata przedstawiony w filmie, jest stosunkowo prosty. Niezależnie od tego, czy osiądziesz w jednym miejscu, czy będziesz się przemieszczał, w końcu i tak trafisz na silniejszych od siebie i umierasz. Wymieranie trwa...