Ok, postać ciekawa, postawa godna najwyższego uznania, film technicznie całkiem nieźle zrealizowany, wojna, mundury i to wszystko fajne ale sama historyjka jest... do niczego. Oglądając odnoszę wrażenie, że nie dowiaduję się niczego ciekawego o głównej potaci, brakuje jakiegokolwiek motywu przykuwającego uwagę. Mam za to przed oczami jakiś ołtarzyk świętej bez skazy, która żyje wyłącznie pomaganiem. To mnie nie przekonuje do tego filmu. Ubolewam, bo jak wcześniej napisałem, co do formy i zastrzeżeń nie mam, tyle, że wszystkie pozytywne punkty zdobył właśnie formą, a nie treścią.