Pytanie właściwie nie na miejscu, bo przecież klasykiem są "Złodzieje rowerów", ale czemu akurat ten film, skoro Vittorio wcześnie zrealizował "Dzieci ulicy" - filmy, który dogłębnie mnie poruszył i wydał się mocniejszy i wyraźniejszy niż późniejsze "Złodzieje rowerów". Tak czy siak wiem czemu tak się stało i nie będę udawał ignoranta. W "Dzieciach ulicy" jeszcze widać wpływ klasycznego kina, z kolei "Złodzieje rowerów" są już typowo neorealistycznym filmem. Ale to właśnie ten film wybrał Welles, jedyny na liście z filmów powstałych po jego słynnym debiucie. A co się Wellesowi podobało? Mrok tej historii, zupełnie jak w jego nie zrealizowanym pomyśle przeniesienia na ekran "Jądra ciemności" Conrada. O tak, historia jest mroczna, pokazuje jak ludzka przyjaźń może zostać łatwo zniszczona, przez sytuacje w jakiej się można znaleźć, przez wpływ otoczenia, przez przypadek i to w jak łatwy sposób może przestać być ludzkim.
Film naprawdę jest fascynujący, muszę przyznać, że wzruszyłem się wiele razy, a największą zasługą jest aktorstwo dzieci, to niesamowite jak one potrafią zagrać, co jeszcze bardziej poruszało.
W świetnym scenariuszu na uwagę zasługują wykreowane tam postacie i to jak zostały poprowadzone ich losy. Muszę przyznać, że przeżyłem katharsis na tym filmie. Historia uniwersalna i warta uwagi, ryczałem w wielu momentach jak dziecko i to jest najwyższa wartość kina.