Zastrzegam na wstępie, że przeczytałem Millenium, nie oglądałem żadnej z ekranizacji. Wczoraj obejrzałem zaś "Dziewczynę w sieci pająka", więc jest to jedyny mój kontakt z filmową Lis Salander. Wyszedłem z sali kina rozczarowany. O ile jestem jeszcze w stanie pojąć, że moje wyobrażenia książkowego świata mogły się rozminąć z wyobrażeniami twórców filmu, to za cholerę nie mogę się doszukać tej aury tajemniczości z Millenium. Powstał filmowy komiks na modłę Batmana, Rambo czy innego Terminatora, nie mający absolutnie nic wspólnego z pierwowzorem. Szkoda.