Bezpłciowe, bez pomysłu, bardzo ostrożne, Lisbeth jak nie Lisbeth, gwałty na logice, a najlepsza scena jest już w zwiastunie jak i wszystko w sumie. Plus troszkę ciemnych i nienasłonecznionych widoków.
Aż tak źle znowu jednak nie było. Muzyka nie była jakąś rabanka z radia, dobrze budowała napięcie. Foy zaangażowała się w rolę. Fakt, ten udawany akcent był taki średni jak i cała ta fabuła oraz dwuwymiarowe, kartonowe postacie, które dla osoby nieznajacej książek mogą się wydawać absolutnie znikąd ale całość jest zrealizowana bez zbędnych smieszkow, wszystko w tonacji serio i to na duży plus.
Zgadzam się, ten film jest tragiczny. Bardziej jak te marne filmy z Dolphem Lundgrenem niż jak dobry kryminał. Ble.