Do połowy film jest obiecujący - i widz ma prawo się spodziewać jakiegoś interesującego rozwinięcia i zakończenia. I tym gorzej dla widza! Bo potem nagle wszystko się załamuje i zaczyna się jakaś zupełnie inna bajka, na siłę doklejona do tej pierwszej. W konsekwencji człowiek w brodę sobie pluje, że w ogóle zaczął to oglądać.