Przeczytaj książkę - całą trylogię to się dowiesz po co końcówka.

Może i tak... ale ja oceniam FILM, a nie książkę. Na 100% książka jest pewnie lepsza i ma bardziej rozbudowane wątki - to oczywiste. Ale skoro na podstawie książki jest film, to albo rozwijają wątek dokładnie, albo go ucinają. Po co dokładać coś na zasadzie - "niech będzie, skoro w książce jest"...

Martin nie myślał logicznie, kiedy uciekał, twoje pomysły, co mógł zrobić są raczej zabawne. Facet był w totalnym szoku i miał połamaną szczękę, więc zdychał z bólu. Jedynym odruchem było wsiąść do samochodu i uciekać. Tym bardziej, że Lisbeth miała jego broń.
Wątek z Wennerstromem był bardzo ważny, bo on niego wszystko się zaczęło, wie,c nie był doklejony na siłę, lecz był ważnym elementem fabuły. Gdyby nie sprawa zniesławienia, nie byłoby całej sprawy Harriett.

A co do Craiga, to nie wiem czego się obawiałeś i dlaczego miałby on stosować jakieś "bondowskie chwyty", skoro grał całkiem inną postać. Craig to aktor dramatyczny i charakterystyczny, z dużym doświadczeniem w kinie niezależnym i w teatrze. W każdej roli się sprawdza. A sprowadzanie go tylko do Bonda jest nie fair. Polecam inne filmy z jego udziałem, te jeszcze przedbondowskie - Bez skrupułów, Monachium, Sylvia, Przekładaniec, Kopenhaga, itp.

A film jest doskonały pod każdym względem. :)

No właśnie Craiga kojarzyłem tylko z Bondem i dlatego go chwalę. Po obejrzeniu tego filmu przyznaję, że jest aktorem wszechstronnym, choć szersza widownia będzie go utożsamiała z Bondem właśnie.
Co do Martina - nie uważam, żeby taki skrzywiony psychol, masowy morderca, syn nazisty mógł być w takim szoku... Trochę mnie to raziło ciut...
A co do Wennerströma - to skoro chcieli pokazać, jak ona go niszczy to mogli to pokazać jakoś szerzej, a nie w 10 minut...

Film jest świetny - i tak go oceniłem na 10/10 bo te mankamenty nie mają szans tego zepsuć :)

Ja też nie bardzo się z Tobą zgadzam ale to detale. Uważam, że film jest rewelacyjny.
Martin mógł być w szoku, skoro miał strzaskaną kość twarzy, był skrzywionym psycholem ale tak naprawdę chojrakiem był tylko wobec bezbronnych kobiet.
A wątek Wennerstroma pokazany na tyle, na ile było trzeba. Nie było sensu rozwodzić się nad tym dłużej i niepotrzebnie gmatwać sprawy i wydłużać film.

Zgadzam się, film idealny, wszystko wyważone i perfekcyjnie sfilmowane.

Dokładnie tak!

Wątek Wennerstroma został pokazany na tyle, na ile można było,stosując całkowicie inną formę narracji niż powieść pisana. Oczywiście, są artyści w stylu Jacksona, którzy z małej poczytajki (Hobbit) robią 3x2,5h, ale to wyjątki ;)) Film niesie za sobą pewne ograniczenia i uproszczenia, to całkiem inne medium. Nie mniej, Fincher zaznaczył, dlaczego Blomkvist ma problem z Wennerstromem (podstawiony informator). Poza tym, zasadniczym powodem, dla którego Kalle Blomkvist zabiera się za śledztwo, jest obietnica Vangera dostarczenia mu na tacy Wennerstroma. To właśnie stanowi praprzyczynę rzeczy. Cały ten wątek jest b.mocno rozbudowany w powieści. A "niszczenie" kolesia przez Salander - w powieści też jest 10 minut: Lisbeth jest najlepszą hakerką na świecie, więc akcja przebiegła rachu ciachu :). Końcówka filmu, gdy Lisbeth widzi obejmujących się Erikę i Kalle: 1) determinuje postępowanie Salander w dalszych częściach powieści, 2) stanowi wyraźną furtkę do następnego filmu. Poza tym: film świetny, świetna "Bondowska" czołówka (tym bardziej, że przewija się w niej pyszczek Craiga), świetna realizacja i muzyka Trenta Reznora (Plague ma na koszulce symbol Nine Inch Nails - lubię takie kiksy ;). Pozdro!

Zgadzam się!

Bardzo dobrze napisane!

PS "pyszczek Craiga" - haha! Lubię ten pyszczek :)

To chyba nie do mnie ale mnie też sie podoba "pyszczek Craiga" :)

No tak, sorry :) To mialo być do antonego :)

:)

Masz rację, w tym filmie wszystko jest wyważone, pokazano to, co trzeba, nic za dużo, nic za mało. Znakomity.

Po prostu rewelacja.

jak dla mnie " millenium : męźczyźni ... " lepsze .

Film rewelacyjny a Craig to świetny aktor.

2 razy TAK :)

Wspaniały ale Rooney Mara też genialna!

Rooney Mara w tym filmie wygląda genialnie.

dokładnie :)

Rewelacyjny!

też tak myślę :))))) wymiata!!!!!!!

Moim zdaniem film jest bardzo dobry od początku do końca. Zakończenie zmienia trochę klimat, ponieważ twórcy w jednym momencie dają widzowi nawał wyjaśnień, co może nie każdemu się spodobać. Ale i tak film jest super :)
http://maritrafilms.blogspot.com/2015/09/dziewczyna-z-tatuazem-girl-with-dragon. html

Hmm... Wciąż się zastanawiam dlaczego na filmwebie szafuje się 10-tkami. Czy można by usłyszeć wyjaśnienie dlaczego aż taka wysoka ocena poza "achami" i "ochami"? Wszystko wyważone??
Staram się pojąć, że dla wielbicieli Bonda to jest podobny gatunek. Tylko, że ja nie za bardzo widzę podobieństwa. Fakt - nie trawię Bonda ;-)
Dla mnie ten film to takie "fiction" udające "real"... Tu się zaczyna i kończy podobieństwo do Bonda.
Rooney oczywiście zagrała dobrze, ale w filmie to taka... "maszynka". Wiem, pokręcona - ale taka genialna, taka wyzbyta z uczuć, taka konkretna i "nastawiona" na cel. Choć tu sprzeczność - jak mogła pewnych rzeczy nie przewidzieć? Albo - widziała w nich swoją "szansę" życiową, czyli - wyzuta z wszelkich skrupułów? Nawet... wobec siebie??
"Dłużyzny" - doprawdy, czy opowiadanie historii musi trwać w filmie10 minut?
Pomimo pozoru staranności - niedopracowany. Może jak... Bond? ;-)
No i to... "przemycanie" - "Pierwsza kobieta dziwka, to dziewica Maryja". Ciekawa zbitka słów... Trzeba się dobrze "wpatrzeć" i "wsłuchać", by zobaczyć to nieco inaczej w kontekście.
Na plus - (ukryta) krytyka systemu-państwa szwedzkiego.
Ogólnie: niezły film, ale pewne niuanse są zbyt żałosne...

nie wiem czemu akurat czepiasz się wzmianki o dziewicy Maryji, kiedy film w bardzo złym świetle przede wszystkim stawia Biblię; gorzki motyw z córką Blomqvista, która szczęścia szukała w religii, podobnie jak Harriet; jeżeli zestawienie Maryja-dziwka tak cię razi, to czemu nie razi fakt, że ojciec Harriet był nawiedzonym fanatykiem cytującym Biblię podczas mordowania niewinnych kobiet; na szczęście ktoś wpadł na pomysł, aby zrobić coś takiego jak Nowy Testament, bo nie bylibyśmy nic lepsi jak np. muzułmanie, którzy garściami czerpali ze ST, który jest zwyczajnie pokręconym bzdetem, z paroma wyjątkami

pokręconym ideologicznie bzdetem, który nakazuje mordować w imię Boga, w moim odczuciu nie ma nic paskudniejszego w religii niż takie kwiatki

Ta, tyle że Żydzi bazują na ST odrzucając oczywiście Nowy Testament i jakoś nie mordują jak muzułmanie. Lewacka masońska propaganda (zawarta także w tym filmie) już mózg przeżera... A że nie rozumiesz Starego Testamentu, to już twój problem, tylko ciekawe jak twoja interpretacja ma się do dekalogu. A ta fikcyjna postać, jaką jest ojciec Harriet to nie wiem czego był fanatykiem, ale na pewno nie Chrześcijaństwa.

nie rozumiem a co tu jest do rozumienia, lepiej sobie poczytaj bez religijnego natchnienia jakie wydarzenia opisuje, Żydzi nie morduja? serio? zydowski fanatyk religijny zaprzepaścil proces pokojowy na Bliskim Wschodzie mordując izraelskiego premiera; zydowscy ortodoksi sa tak samo stuknieci jak islamisci

Czy tylko ja miałam wrażenie, że tytułowa "Dziewczyna z tatuażem" jest dwudzestokilkuletnią kopią Harriet Vagner?

Nie. Ja byłem przekonany, że okaże się jej córką :D

Zgadzam sie ze film genialny i ze craig super
Ale nie w bondzie on po rogerze mopre i brosnana to pasowal jak garbaty do sciany
Bond to komedia abstrakcyjna ma bawic a trzymac w napieciu tylko troche
Ma byc zabawny i groteskowy a nie nadety i powazny